- Każda siostra naszego zgromadzenia, niezależnie od tego, jakiej jest narodowości i w jakiej części świata posługuje, zna bardzo dobrze tę parafię - zapewniła matka generalna Sybilla Kołtan.
Siostry Maryi Niepokalanej przyjechały do parafii Trójcy Świętej w Rudziczce w niedzielę 4 lipca. Przybliżały parafianom życie i duchowość sługi Bożego ks. Jana Schneidera, pochodzącego z tej parafii założyciela Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej. W gronie 10 sióstr, które odwiedziły parafian z Rudziczki, były matka generalna z Rzymu i przełożona prowincjalna z Wrocławia.
- 1 lipca przypada rocznica święceń ks. Schneidera, dlatego podążamy jego śladami. Jesteśmy w jego rodzinnej parafii, by przybliżyć jej mieszkańcom duchowość i dzieło naszego założyciela - wyjaśnia s. Małgorzata Cur.
- Każda siostra naszego zgromadzenia, niezależnie od tego, jakiej jest narodowości i w jakiej części świata posługuje, zna bardzo dobrze tę parafię. Zapewniam też, że każda siostra myśli z wdzięcznością w sercu o tej parafii, nie tylko o jej historii, ale też o jej teraźniejszości. Dzisiaj chętnie przyjechałyśmy do was, żeby razem z wami pochylić się nad duchowością naszego założyciela - mówiła matka Sybilla.
Z kolei s. Elżbieta Cińcio opowiedziała o życiu ks. Schneidera. - 200 lat temu na skraju wioski Mieszkowice stał drewniany dom kryty strzechą. To dom nam, siostrom, szczególnie bliski. Do dziś nie ostał się jego materialny kształt - opowiadała s. Elżbieta.
- Małżonkowie Jan Jerzy i Katarzyna dokładnie 200 lat temu ślubowali sobie w mieszkowickim kościele św. Jerzego wzajemną miłość i wierność, fundamenty nowej rodziny Schneiderów. Mieli jedyny skarb - siebie nawzajem. Wynajęli ubogi dom, ostatni w Mieszkowicach przy drodze do Szybowic. Ciężką pracą dorabiali się wszystkiego od podstaw. Na początku 1824 r. na świat przyszedł ich pierworodny syn. Na chrzcie świętym otrzymał po własnym ojcu imiona Jan Jerzy. Po kilku latach mały Jan otrzymał siostrzyczki - najpierw Anię, a potem Marysię - mówiła s. Elżbieta.
- Sześcioletni Janek rozpoczął naukę w katolickiej szkole podstawowej w Rudziczce. Miał wielkie szczęście, trafił na proboszcza ks. Antoniego Hoffmanna, któremu leżało na sercu pomaganie dzieciom, aby zdobywały wykształcenie zgodne z ich zdolnościami i realizowały swoje śmiałe marzenia. Trzem chłopcom pomógł dojść do święceń kapłańskich, jednym z nich był Jan - gorliwy ministrant i pilny uczeń. Proboszcz Antoni przekonał jego rodziców, aby posłali syna do Nysy do Gimnazjum Carolinum - opowiadała s. Elżbieta.
W Nysie uczył się przez 8 lat. Potem podjął 3-letnie studia teologiczne we Wrocławiu i roczne przygotowanie w seminarium duchownym. 1 lipca 1849 r. przyjął święcenia kapłańskie. Duchową troską objął zwłaszcza młode kobiety, które przybywały do dużego miasta w poszukiwaniu chleba i pracy, a były zagrożone trafieniem w ręce stręczycieli. Z czasem powołał Fundację NMP, ratując dusze ludzkie przed moralnym zagrożeniem, a potem Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej.
"Trwajcie w jedności, czyńcie miłosierdzie" - to słowa z testamentu ks. Schneidera, które przypomniała s. Elżbieta. - Proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 2001 r. we Wrocławiu. Obecnie toczy się na szczeblu rzymskim - poinformowała.
W Rudziczce u końca Mszy św. matka generalna dziękowała proboszczowi ks. Tomaszowi Cymbaliście i całej wspólnocie parafialnej. - W imieniu całego zgromadzenia chcę złożyć na ręce księdza proboszcza symbol naszej wdzięczności za pracę ówczesnego księdza proboszcza A. Hoffmanna i za świadectwo parafian z tamtych lat, za to, że w tej parafii kształtowało się nie tylko powołanie kapłańskie naszego założyciela, ale też duchowość, którą nam przekazał. Dlatego czujemy, że to nasza rodzina parafialna, że tu są nasze korzenie, bo mamy duchowość naszego księdza założyciela, który wychował się w tej parafii - mówiła matka Sybilla.
- Z naszej wspólnoty parafialnej pochodzi nie tylko ks. Jan, który założył tak piękne dzieło szerzone na całym świecie, ale na ukończeniu jest też proces beatyfikacyjny pochodzącej z naszej wspólnoty s. Sabiny, elżbietanki. Cieszymy się, że ta ziemia wydała piękne owoce miłości i powołania, które - mam nadzieję - będą w nas pracować - mówił ks. Cymbalista.
Po Mszy św. siostry modliły się przy grobie ks. Hoffmanna, a także pojechały do Mieszkowic. Tam, w miejscu domu rodzinnego Schneiderów, stoi obecnie figura Maryi Niepokalanej z pamiątkową tablicą. Od 1946 r. Mieszkowice są filią parafii w Szybowicach.