Podjąć trzeba wątek spokojnej i wytrwałej analizy pojęć, podstawowych reguł, zobowiązań, także zakazów etycznych.
A co to w ogóle jest etyka? Pytaniu zamiast prostej odpowiedzi musiałby zostać przypisany dość długi i niezbyt precyzyjny wykład. Wystarczy popatrzyć do Wikipedii, która jest odbiciem odpowiedzi na pytania tak współczesne, jak i te sprzed wieków. Określenie „etyka” jest dzisiaj w częstym użyciu. Także w komentarzach na tym miejscu pojawiało się wielokrotnie. Jakąś odpowiedź – choćby niepełną, a tylko roboczą – znaleźć trzeba.
Zatem – co to jest etyka? I jaki jest jej fundament? Otóż etyka to ogół norm i zasad postępowania uznawanych za właściwe w określonym czasie i w określonym środowisku. Zwykle ujmuje się je w proste reguły. Natomiast sposób zachowania się człowieka, jego postępowanie, budowanie priorytetów w życiu tak jednostki, jak i społeczności, nazywamy moralnością. A wszystko w dwubiegunowym kluczu dobra i zła. Etyka posługuje się metodologią charakterystyczną dla filozofii, można ją przeto uznać za jeden z jej działów. O wszystkim tu pisać nie sposób. Materiał zarówno psychologiczny, jak i pedagogiczny, historyczny, także teologiczny jest niezwykle obszerny, w wielu obszarach trudny, czasem nawet sporny.
Czy znajomość reguł etycznych jest człowiekowi potrzebna? Skoro są one wskazaniem zasad uważanych w środowisku za właściwe, to znaczy, że ich znajomość przynajmniej w tym środowisku jest potrzebna. A środowisko rozumiemy nie jako jakieś wąskie grono, ale bardzo szerokie – nawet ponadnarodowe, wręcz kontynentalne. Oczywiście, są reguły bardzo powszechne, są i prawidła o wąskim zakresie stosowania, a nawet znajomości. Ten wątek zostawmy na boku. Bo mamy pytania ważniejsze, a odpowiedzieć na nie trudno.
Mianowicie: skąd normy etyczne czerpią siłę zobowiązania, by mogły skutkować wymogiem ich przestrzegania? Umowa społeczna? Kodeksy państwowe? Regulaminy spółek? Dekrety rządzących? Statuty organizacji? Nakazy religijne? Można wiele podobnych pytań postawić, ale dobrze czujemy, że nie o to chodzi. Jeśli wszystkie te pomysły mają służyć ludziom, same muszą szanować jakąś zasadę fundamentalną, która byłaby nie tylko powszechnie uznawana, ale też cieszyłaby się powszechną wykładnią jej rozumienia. „Dobro należy czynić, zła unikać” – czy to nie ta zasada? Okazuje się, że nie. Świetnie ujął to Sienkiewicz w lekkiej skądinąd powieści „W pustyni i w puszczy”, gdzie Kali prezentuje stosunek wielu ludzi do pytania o dobro i zło: jak Kali ukraść krowę, to jest dobry uczynek, ale jak ktoś ukraść Kalemu – to jest grzech. Obrócenie sprawy w żart? Nie. To dramatyczna prawda o człowieku i jego etycznej niemocy. Dodajmy – niemocy fundamentalnej. A przecież etyka jest nie tylko potrzebna, lecz konieczna, by... By co? By ludzie nie przestali być ludźmi. Alternatywą nie jest zezwierzęcenie. Zwierzęta choć bywają okrutne, to jednak ich instynkty nie są tym samym, co moralne zło ludzkich słów i czynów. Zatem – ślepy zaułek?
Nie. Są dwa wyjścia. Pierwsze to mozolna, spokojna analiza poszczególnych terminów, wyobrażeń, reguł etycznych. Mozolna i spokojna – ale też bez uprzedzeń, o które w tym obszarze jest łatwo. Podjąć trzeba wątek spokojnej i wytrwałej analizy pojęć, podstawowych reguł, zobowiązań, także zakazów etycznych. „Gość Opolski” publikuje króciutkie etyczne rozważania – bez podręcznikowej systematyki i dlatego nazwane „okruchami”. Uzbierało się już prawie 250 tekstów. Są one takim potwierdzeniem, że można – a pewnie i trzeba – zwięźle, z dystansem, bez przywoływania kategorii grzechu, etyczne tematy poruszać. Można wskazać inny przykład – bardzo inny pod wieloma względami – etycznych rozważań. Zatytułowany jest „Mini wykłady o maxi sprawach” autorstwa Leszka Kołakowskiego. Celne i z humorem przedstawione obserwacje życia, codzienności, nawet natury człowieka są publicystycznym wykładem etyki dystansującej się od ocen światopoglądowych, a jednocześnie bardzo ludzkich.
Drugie wyjście z pozornie ślepego zaułka to odwołanie się do fundamentu obecnego w całej, długiej historii ludzkości. Odwołanie się do Osoby, planu i woli Boga. I to nie z tego powodu, że portal nazywa się „Wiara”, a ksiądz jest autorem tekstu. Jako człowiek pytam, czy doświadczenie tylu tysięcy udokumentowanych lat jest li tylko czystą mrzonką tej czy innej postaci – chociażby Mojżesza? Tym bardziej, że historia w niezwykle dramatyczny sposób załamywała się pod naszymi nogami, gdy te proste, najogólniejsze zasady były albo przekreślane, albo wypierane ze świadomości tak jednostek, jak i całych narodów.
We wspomnianym cyklu „Okruchów etyki” autor z zamysłem nie bierze pod uwagę odniesienia do osobowego Boga, do przykazań, do pojęcia grzechu. Niektóre tematy są więc jakby niedomknięte. Ale chodzi o to, by w tak zróżnicowanym społeczeństwie naszych czasów dostrzec ogólnoludzką głębię tak dobra, jak i zagrażającego mu zła. I tu należy wskazać sedno widniejącego na szkolnych świadectwach sformułowania „religia/etyka”. Ono nie może stać się przeciwstawieniem, ale musi być w świadomości nas wszystkich dopełnieniem się kręgów religii oraz etyki. Kręgów zachodzących na siebie i mających wiele punktów wspólnych. O czym muszą pamiętać zarówno katecheci religijni każdego wyznania, jak i nauczyciele etyki – jedni i drudzy szanując ogólnoludzką wrażliwość, tradycję i zasady.