Modlono się za wszystkich dotkniętych kryzysem na polsko-białoruskiej granicy: uchodźców, migrantów, mieszkańców pogranicza, wolontariuszy, służby mundurowe i ich rodziny, za rządzących.
Dzisiaj (17 grudnia) wieczorem na skraju lasku nieopodal kościoła pw. Ducha Świętego i NMP Matki Kościoła w Kędzierzynie-Koźlu z inicjatywy osób świeckich odbyła się "Modlitwa bez granic" - adwentowe czuwanie w intencji migrantów i uchodźców. Organizatorzy już na plakacie zapraszającym na modlitwę zaznaczali, że nie chcą jej upolitycznienia.
- We wszystkie piątki Adwentu z inicjatywy Natalii Świderskiej w różnych miejscach kraju odbywa się "Modlitwa bez granic". Jako Kongres Katoliczek i Katolików postanowiliśmy włączyć się w tę inicjatywę, odłożyć na bok inne prace i zająć się przede wszystkim sytuacją na granicy polsko-białoruskiej, bo to jest coś bardzo palącego. Spotykamy się w lasku po to, żeby w jakiś sposób stanąć obok tych ludzi, którzy cierpią na granicy. W sposób bardzo subtelny i symboliczny jakoś im towarzyszyć. Być z nimi przez chwilę. Pomagamy także materialnie, ale ponieważ jesteśmy ludźmi wierzącymi więc jest dla nas oczywiste, że modlitwa też jest bardzo realną pomocą - powiedziała "Gościowi Opolskiemu" Ludmiła Kwaśnicka, inicjatorka modlitwy w Kędzierzynie-Koźlu.
Zebrało się ok. 15 osób, które w skupieniu i powadze przez pół godziny słuchały słów Pisma Świętego (Psalm 56, Apokalipsa św. Jana 3, 15-20), milczało medytując te słowa, wzywając Boga na pomoc wszystkim kategoriom ludzi cierpiących z powodu sytuacji na granicy. Odmówiono "Ojcze nasz" i dziesiątkę Różańca, a także modlitwę napisaną specjalnie na okazję "Modlitwy bez granic". Na koniec zabrzmiał kanon z Taizé "Ostende nobis, Domine, misericordiam Tuam. Amen. Marana tha!" (Okaż nam, Panie, miłosierdzie swoje. Przyjdź wkrótce!).
Potem część uczestników przeszła do kościoła pw. Ducha Świętego, gdzie jeszcze przez godzinę trwała adoracja Najświętszego Sakramentu. - Przyszłyśmy tutaj z córką, bo uważamy, że każda pomoc jest ważna. A modlitewna pomoc szczególnie, bo w intencji wszystkich, którzy są w ten kryzys zaangażowani. Staramy się pomagać na każdy sposób, więc nie mogło nas tutaj zabraknąć. Jak tutaj szłyśmy, to uświadomiłyśmy sobie - mimo, że dzisiaj jest niezbyt zimno i w miarę dobra pogoda - że bardzo nam szkoda tych ludzi w lesie. Brałyśmy udział w różnych akcjach pomocowych, ale postanowiłyśmy też przyjść pomodlić się za nich - powiedziała Anna Rippel.