Wystawa Grupy OŚcienia. Sześciu znanych artystów przyjaciół tworzy ją od 30 lat.
Jeszcze przez nieco ponad tydzień (do niedzieli 23 stycznia) w Galerii Sztuki Współczesnej można oglądać wystawę "W pełnym świetle".
To wystawa prezentująca rzeźby, obrazy, instalacje przestrzenne i ceramikę, których twórcami są artyści tworzący grupę OŚcienia: Tomasz Chmielewski, Jerzy Dmitruk, Marian Molenda, Zbigniew Natkaniec, Krzysztof Rozpondek, Edward Syty. Jak mają w zwyczaju, tak i tym razem, do udziału w wystawie zaprosili także twórcę spoza grupy. „W pełnym świetle” prezentuje się także artystka młodego pokolenia Magdalena Wodarczyk.
Grupa OŚcienia istnieje od 30 lat jako nieformalne koło, do którego należą twórcy pokolenia lat '60. To dzisiaj uznani artyści, profesorowie akademii sztuk pięknych, nagradzani, z dorobkiem w postaci wielu wystaw i nagród. - Początkowo firmowaliśmy nasze akcje używając nazwisk poszczególnych członków, ale w końcu stwierdziliśmy, że skoro w naszych rozmowach tak często padają słowa typu: wrażliwość, osobowość, szczerość, dojrzałość, świadomość, to owe "-ości" splatają się ze sobą, tworząc OŚCIEŃ, co było powodem wyboru niejednoznacznej w gruncie rzeczy nazwy grupy. Podczas wystąpienia towarzyszącego otwarciu jednej z naszych wystaw stwierdziłem, że zespoleni w ten ostry, najeżony wieloma grotami oręż, zmagamy się ze sztuką jako bestią, którą trzeba ujarzmić lub karmić samym sobą… - opisuje genezę nazwy grupy Krzysztof Rozpondek, profesor z wrocławskiej ASP.
Początki Grupy OŚcienia związane są z Nysą gdzie w 1990 r. spotkali się Chmielewski, Molenda, Syty i Rozpondek. Potem dołączyli do grupy opolanina Zbigniewa Natkańca, w kolejnych latach krakowskiego malarza i grafika Jerzego Dmitruka.
- Nie przepadam za celebrowaniem jubileuszów, ale jest to niewątpliwie okazja do refleksji, do podsumowania trzech dekad wspólnych zmagań ze sztuką i towarzyszącej im naszej przyjaźni. Autentycznej przyjaźni, której fundamentem jest – jak sądzę – wzajemny szacunek, bo chociaż nie zawsze i nie we wszystkim się zgadzamy, a często wyrażamy całkowicie przeciwstawne poglądy, to wciąż odczuwamy potrzebę dialogu. I mylić się będzie ktoś, kto uzna nas za towarzystwo wzajemnej adoracji. Czasem rzeczywiście iskrzy, ale nie spotykamy się na tyle często, aby się sobą zmęczyć, i na szczęście wystarczająco rzadko, żeby autentycznie cieszyć się z kolejnego kontaktu. Przynależność do grupy daje poczucie stabilności, mobilizuje do poszukiwań nawet w chwilach zwątpienia i pozwala wciąż na nowo odkrywać sens uprawiania sztuki – pisze prof. Rozpondek we wstępie do wystawy.
Twórcy OŚcienia zamierzają kontynuować wspólną drogę artystyczną, choć trzeba zaznaczyć, że grupa nie ma wspólnego manifestu artystycznego. - Obca jest nam potrzeba wypracowania czy lansowania określonej jednolitości stylistycznej. (…) Wszyscy mamy określone osiągnięcia i z pewnością sporo grzechów zaniechania. Osobiście uważam, że naszym największym sukcesem jest to, że wciąż odczuwamy nieodpartą potrzebę kreacji, że nadal trzymamy się razem i pozostajemy aktywni. Przez trzydzieści lat nie znudziliśmy się sobą - podkreśla K. Rozpondek.
Program towarzyszący wystawie: