Oprócz proboszcza z mamą na plebanii mieszkają dwa urocze psiaki. Biszkoptowy Lubiś i czarny Blekuś.
Różnią się nie tylko kolorami, lecz nieomal wszystkim. Lubiś powolny i cichy, Blekuś szybki i hałaśliwy. Byłem świadkiem zabawnej sceny. Oba były grzeczne i zasłużyły na nagrodę. Każdy dostał taki sam psi przysmak. Szybki Blekuś, szybko schrupał. Lubiś dopiero się do roboty zabierał. I wtedy Blekuś z wielkim szczekaniem rzucił się do drzwi. Lubiś popatrzył, nadgryziony przysmak ze spokojem odłożył i wolnym krokiem poszedł zobaczyć, co się dzieje. Nic się nie działo. Na razie. Bo w tej samej chwili Blekuś z szybkością błyskawicy zawrócił do porzuconego kąska i zjadł go pospiesznie. Lubiś z zawiedzioną minął popatrzył na pana. Ów zaś nagroził palcem Blekusiowi, którego mina zdawała się mówić: No zostawił, leżało, to zjadłem, przecież nie może się zmarnować…
Dwa miłe, zżyte ze sobą pieski, jeden bez drugiego żyć nie może. A równocześnie drugi pierwszego w butelkę nabija – jakbyśmy to po ludzku wyrazili. Zresztą podobnych określeń mamy więcej. I takie podwórkowe, że ktoś kogoś w balona zrobił. Albo bardziej elegancko: mistyfikacja, matactwo, oszukaństwo, dezinformacja, lipa, zmyłka… Słowniki sugerują ponad setkę bliskoznacznych wyrazów bądź zwrotów. Z czego wynika, że matactwa i zmyłki są bardzo popularne w ludzkim świecie. Każdy może paść ofiarą oszustwa. Każdy człowiek, ale też ludzkie społeczności – rodziny, koleżeńskie kręgi, sąsiedzkie wspólnoty. I szerzej: grupy zawodowe, mieszkańcy regionów, obywatele całych państw… Tak, tak. Obrazek zaobserwowany na przykładzie dwóch miłych piesków może być opisem międzynarodowego spisku. Ostatnio widać to w świecie bardzo wyraźnie. Nie będę wskazywał kto, kogo i jak w balona zrobił. Koń jaki jest, każdy widzi – powiada filozof.
W wielu sprawach trudno się połapać. Czasem chodzi o pełne rozeznanie, czasem o jakieś jego wątki i detale. Na dodatek zaskakujące wolty polityków – szczere, czy nieszczere. Wielość splatających się tematów, które trudno spamiętać, a jeszcze trudniej nazwać, jest dowodem, że w całej tej politycznej, wojskowej, ekonomicznej i jakiejś tam pewnie innej układance jest wiele elementów zakłamanych. Także pseudoinformacji sfabrykowanych z całą świadomością. Pseudo… bo nie informują, a dezinformują. Celem ich puszczenia w światowy obieg jest nie przekazanie prawdy, a wywołanie pożądanych dla którejś strony reakcji. Kłamstwo, często na skalę ogromną, staje się narzędziem przetwarzanym przez sieci prasowe, telewizyjne, internetowe. Uderza w umysły polityków i makrodecydentów. Owszem, oni zdają sobie sprawę z tego, że kłamstwo ogarnia świat. Bywa jednak skuteczne.
Ale czy politycy są świadomi ogromu kłamstwa – tak w sensie wielości zakłamanych wątków, jak i miary fałszywych sygnałów? To po pierwsze. A po drugie: czy są w stanie ocenić poszczególne treści jako prawdziwe bądź fałszywe? Tylko po części tak. Dlatego ich decyzje nie mogą być traktowane jako w pełni odpowiedzialne. Jednak innych podjąć nie są w stanie, my zaś nie potrafimy ich zrozumieć.
Jest jeszcze jedno piętro tego problemu. Etyczne. Jeśli kłamstwo – czy jakkolwiek inaczej nazwiemy ów proceder – leży u podstaw albo staje się decydującym czynnikiem polityki, zostaje ona skażona „grzechem pierworodnym” i nosi w sobie znamię zła. Tego, przypuszczam, wielcy tego świata nie biorą pod uwagę. A pewnie w ogóle język etyki jest im obcy. Czy świat napędzany kłamstwem może się ostać? To nie moja ocena. Tak sądzi wielu ludzi. Potwierdzenie takiego osądu znajdziemy w Ewangelii. Jezus tak mówił: „Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać. I jeśli dom wewnętrznie jest skłócony, to taki dom nie będzie mógł się ostać. Jeśli więc szatan powstał przeciw sobie i wewnętrznie jest skłócony, to nie może się ostać, lecz koniec z nim.” (Mk 3,24n).
Co możemy zdziałać? Przede wszystkim musimy mieć świadomość niesamowitej obecności zakłamania w otaczającym nas świecie. Tu doznajemy pokusy szukania winnych. Wskazujemy państwa, wskazujemy polityków, partie, które wydają się nam szczególnie skażone zakłamaniem. Może czasem mamy rację, a może i nie. Ważne, byśmy sami żyli w prawdzie, byśmy na naszym podwórku narodowym i państwowym uważnie śledzili wątek prawdy i wątek oszukaństwa – nie ma takiego państwa, w którym tylko prawda przyświeca wszystkim. Musimy odbudować w naszych społecznościach potrzebę jednoczenia się wokół celów politycznych. Owszem, partii jest wiele i wielu ludzi się angażuje. Zda się jednak, że nie dostaje wśród nich ludzi dobrze przygotowanych i społecznie, i historycznie, i ekonomicznie. Nie brakuje krzykaczy – a ci zbyt wiele zamętu czyniąc, prawdę niweczą. Taka zresztą jest taktyka Blekusia: narobić hałasu, skoncentrować uwagę na czym innym, zareagować błyskawicznie, skonsumować okazję, na koniec zrobić zdziwioną minę. „Przecież nic się nie stało”.
Prezydent Stanów Zjednoczonych powiedział ostatnio, że „Rosja prowadzi obecnie ‘operację pod fałszywą flagą’, by wykreować pretekst do inwazji”. Nad ranem kolejnego dnia ostrzelane zostały cele na Ukrainie, między innymi przedszkole. Sekretarz Stanu USA uznał to za operację pod fałszywą flagą. Czy to wszystko nie przypomina historyjki (prawdziwej) o pieskach dwóch?... Dobrze, że dzieciom nic się nie stało.