- Często jesteśmy wewnętrznie rozbici. Tyle w nas hałasu, że trudno nam usłyszeć głos Boga i wejść z Nim w relację prawdziwej miłości - mówi s. Faustyna ze Wspólnoty Błogosławieństw.
W kaplicach Wspólnoty Błogosławieństw na całym świecie wieczór „Mirofory” przeżywany jest w Wielki Poniedziałek, w nawiązaniu do Ewangelii o namaszczeniu nóg Jezusa drogocennym olejkiem. Wymowa tego wieczoru prowadzi uczestników do wyznania miłości Panu.
Wykonywane są dwa gesty, które wyrażają nastawienie serca człowieka: czułe namaszczenie olejkami ikony zdjęcia Jezusa z krzyża oraz położenie się krzyżem przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, wyrażające całkowite oddanie.
W pierwszy czwartek kwietnia, na kilka dni przed rozpoczęciem Wielkiego Tygodnia, siostry ze strzeleckiej wspólnoty zaprosiły wszystkich chętnych do przeżycia Wieczoru „Mirofory” w kościele św. Wawrzyńca w Strzelcach Opolskich.
- W liturgii Kościoła katolickiego obrządku bizantyjskiego w 3. Niedzielę Wielkanocy wspominany jest gest kobiet, które idą do grobu Jezusa, by namaścić mirrą Jego ciało - wyjaśniała s. Faustyna. Przywoływała też Marię, która sześć dni przed Paschą podeszła do Jezusa i drogocennym olejkiem namaściła Jego nogi. W Ewangelii wg św. Marka czytamy o kobiecie, która rozbija flakon olejku nardowego.
- To był gest proroczy. Sam Pan Jezus powiedział, że uczyniła to, aby namaścić Go na dzień pogrzebu. Każdy z nas może być prorokiem. Za każdym razem, kiedy nie boimy się okazać miłości, którą mamy do Boga, jesteśmy prorokami, jesteśmy ludźmi odważnymi, którzy poprzez gest miłości sprawiają, że w Kościele, w naszych domach i miejscach pracy roztacza się piękna woń Chrystusa - wskazywała s. Faustyna.
- Dziś po raz 30. przeżywam gest rozbicia mojego życia dla Boga. Od każdego z nas Bóg oczekuje szalonego gestu miłości, byśmy nie bali się i jak ta kobieta z Ewangelii wyszli z tłumu i rozbili przed Nim flakonik drogocennej perfumy, który miała wartość roku pracy. Judasz był zgorszony gestem kobiety, bo kierował się logiką zysku a nie logiką straty. Co dzisiaj jest dla mnie tak cenne, że nie chcę tego puścić, nie chcę tego oddać Bogu, rozbić tego przez Panem? - pytała s. Faustyna.
- Dajmy Bogu wszystko, nasze zdrowie, troski, bliskich, których kochamy, plany, niepokoje - zachęcała. Podkreślała też, że nie sam gest jest najważniejszy. - Najważniejsze jest to, co dzieje się w naszych sercach. To się liczy. Dzisiejszy wieczór jest dla każdego z nas wyznaniem miłości Jezusowi - przekonywała.