Na pielgrzymce rodzin sanktuarium Mariahilf w Zlatych Horach znów zapełniło się wiernymi.
Odżyło, i nie ono jedno, po pandemicznych ograniczeniach – a trwały one dwa lata. Rektor sanktuarium Maryi Obrończyni Życia nad Zlatymi Horami (zwane Mariahilf), ks. Mariusz Jończyk, z niepokojem więc czekał dnia pielgrzymki rodzin.
Matka Boska w sobotę 7 maja przyprowadziła do górskiego sanktuarium bardzo wielu pielgrzymów z Moraw i Śląska. Najczęściej byli całymi rodzinami – co i widać na zdjęciach. O średniej wieku nie ma co mówić, bo mniej więcej równomiernie były reprezentowane roczniki od żłobka, po lata jesieni babć i dziadków. Gdy po wezwaniu „módlmy się” zapadła cisza, na jej tle słychać było delikatny chór dziecięcych głosików…
Wierni przyjechali całymi rodzinami, a dobra pogoda zachęcała, by po Mszy św. pochodzić po okolicy. ks. Tomasz Horak /Foto GośćByło wszystko, co na pielgrzymce być powinno – oczywiście Eucharystia, ale i stragany, i przysmaki (a do nich napoje), i pamiątki, także miejsca do zabawy najmłodszych i nieco starszych dzieci. Zwracał uwagę uśmiech na twarzach pielgrzymów, darzyli nim hojnie wszystkich.
Byli zaangażowani pracownicy i wolontariusze Centrum Dla Rodziny, czeskiej agendy społecznej. A wiosenna pogoda w budzącym się po zimie lesie była jak na zamówienie. Matka Wspomożycielka uśmiechała się z nieba…
…a na słupku z tabliczką „Teren strzeżony kamerami” siedział miejscowy kot i ogarniał wszystko czujnym spojrzeniem.