Dzisiaj był pierwszy dyżur. W ciągu niecałej godziny po pomoc przyszło 50 osób.
Widzimy, że w pomaganiu uchodźcom jedni się już zmęczyli, a innym zabrakło już możliwości - bo galopująca inflacja, zasobność czy inne przeszkody, jak wiek, zdrowie. Dlatego Caritas postanowiła zintensyfikować swoje wysiłki. Nie powiem, że my zaczynamy tam, gdzie inni się męczą, bo to byłoby nieskromne. Ale taka jest prawda. Miejsc pomocy jest coraz mniej. Płomień pomocy gaśnie. Dlatego w odpowiedzi na liczne prośby o wsparcie ze strony gości z Ukrainy oraz niedostateczną pomoc ze strony państwa, postanowiliśmy dwa razy w tygodniu wydawać paczki żywnościowe - mówi ks. Arnold Drechsler, dyrektor Caritas Diecezji Opolskiej.
Punkt pomocy mieści się w opolskiej centrali Caritas (ul. Szpitalna 5a) i od dzisiaj będzie czynny dwa razy w tygodniu - w poniedziałek i czwartek od godz. 9.30 do 11.
- Kupujemy towary, zwłaszcza kaszę gryczaną i olej - bo to są produkty popularne wśród Ukraińców - i przygotowujemy z nich paczki. Wartość każdej to ok. 60 zł. To paczka na cztery osoby na tydzień. Po paczkę można przyjść raz w tygodniu. To jest metoda, którą wypróbowaliśmy już w czasie powodzi w 1997 roku - informuje ks. Drechsler. Punkt pomocy żywnościowej obsługują pracownicy administracyjni centrali Caritas. Spisują dane przychodzących i wydają paczki.
- W tej chwili z pomocy korzystają głównie uchodźcy, którzy znaleźli się w Opolu. Serdecznie prosimy tych Opolan, których na to stać i czują solidarność z naszymi gośćmi z Ukrainy, aby przynosili towary żywnościowe. Luzem, nie pakowane, w takich ilościach i rodzaju, na jaki ich stać. Przyjmujemy te dary w naszej centrali od poniedziałku do piątku od 8 do 16 - mówi dyrektor diecezjalnej Caritas.
Już w pierwszej godzinie działania punktu po pomoc przyszło ok. 50 osób.
Punkt obsługują pracownicy centrali Caritas w Opolu. Andrzej Kerner /Foto Gość