Częścią jubileuszowego świętowania Parafialnego Zespołu Caritas jest festyn rodzinny, zorganizowany w Łączniku.
To nie był zwykły festyn, ale zwieńczenie 25 działalności Parafialnego Zespołu Caritas.
- Chcieliśmy się wspólnie ucieszyć jego obecnością, pokazać i zachęcić kolejnych do wstąpienia w ich grono. Wprawdzie działalność PZC została zainaugurowana w czerwcu, ale ze względu na działania związane z pomocą uchodźcom z Ukrainy nieco się to przesunęło. To też okazja do zrobienia czegoś nowego i integrowania całej parafii, bo takie wspólne spotkanie w farskich ogrodach jest chyba po raz pierwszy - uśmiecha się ks. Damian Cebulla, proboszcz parafii Nawiedzenia NMP.
- Inicjatorem powstania u nas PZC był ks. Norbert Nowotny, nasz ówczesny wikariusz. Bardzo ciepły, otwarty na drugiego człowieka, wyszedł z taką propozycją i potrafił nas do niej przekonać. To był jeden z pierwszych takich zespołów na naszym terenie. Zebrało się nas kilkanaście. Zainicjowaliśmy działalność w czerwcu i od razu stanęliśmy przed dużym wyzwaniem. Zbiegło się to bowiem w czasie z wielką powodzią w 1997 r. która nawiedziła nasz region już na początku lipca - wspomina początki Stefania Stanula, jedna z założycielek PZC. - Była to dla nas wielka mobilizacja do pomocy, a wsparcie skierowaliśmy głównie do bardzo poszkodowanego Bodzanowa. Poczuliśmy wtedy takiego ducha i to, że to co człowiek daje, jest więcej warte niż to, co otrzymuje.
Ks. Damian i ks. Adam cieszyli się, że parafianie tak dobrze się bawią w plebanijnym ogrodzie. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćPowstała wtedy grupa osób potem przez całe lata służyła, zwykle po cichu pomagając w parafii, wspierając księdza w różnych działaniach, ale organizując też wigilie dla samotnych, św. Mikołaja, dzień chorego...
- Był czas działania, ale i zastoju, zwłaszcza po odejściu ks. Norberta, bo kolejni księża nie zawsze angażowali się tak bardzo akurat w tę działalność. Siłą napędową była jednak nasza wieloletnia przewodnicząca, pani Ewa Płachta, która służyła nam ponad 20 lat. Zmiana nastąpiła dopiero w czasie pandemii, ale dalej nas wspiera. A obecny proboszcz ks. Damian Cebulla mocno nas rozruszał, motywuje do działania, wprowadza nowe rzeczy, zachęca nowe osoby - uśmiecha się Alfreda Woźna, obecna szefowa PZC.
Duża skakanka, kilka koleżanek i ile zabawy! Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćStąd aktywnie zaangażowali się w pomoc uchodźcom z Ukrainy, zarówno goszcząc ich na miejscu, bo spora grupa jeszcze jest na terenie parafii, ale też wraz z bardzo ofiarnymi mieszkańcami włączyli się w akcję Paczka dla Ukrainy. - Spakowaliśmy ponad pół tony produktów, ks. Damian załatwił ciężarówkę i sam zawiózł do magazynu Caritas w Winowie. To daje nam radość, czujemy się potrzebni i widzimy owoce tego, co robimy - opowiadają.
Na początku PZC liczył 14 osób, teraz ok. 40. Część osób już zmarła, ale nawet ci pierwsi, na ile zdrowie im pozwala, nadal się angażują. Są niemal z każdej z 9 wsi, bo chodzi o to, żeby być najbliżej potrzebujących, wiedzieć, czy ktoś nie jest chory, nie znalazł się w trudnej sytuacji. Cieszy, że prócz p. Karola, który był od początku, jest też więcej panów a także grupa młodzieży. Młodsi członkowie uczą się od starszych, ale też mają inne pomysły. Zachęcają do włączenia się we wspólnotę, tym bardziej, że osoby, tworzące grupę Caritasową należą też do Maryjnej Wspólnoty Opiekunek Dziecięctwa Bożego, Żywego Różańca czy Apostolstwa Dobrej Śmierci...
Dorośli mogli usiąść przy stolikach pod drzewami... Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćJubileuszowe spotkanie w farskim ogrodzie to pierwszy taki festyn, odbywający się w jednym miejscu dla całej parafii, bo zwykle takie imprezy odbywały się w poszczególnych miejscowościach. Były pyszności, zabawy i konkursy dla dzieci, atrakcje i pamiątkowe gadżety dla dorosłych, muzyka a i w plenerze, i na Mszach św. akcent misyjny wprowadziła znana już w tej parafii s. Gabriela Tacica ze Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Św. z Nysy.
- To taki fenomen dla nas. Nawet podchodziłyśmy z rezerwą do takiego pomysłu, który poddał ks. Damian, bo zastanawialiśmy się, czy ludzie z innych wsi, z filii przyjdą, a i ten teren wymagał wiele pracy, wykaszania i przygotowań. Ale teraz, widząc tyle ludzi bardzo się cieszymy. To okazja, żeby po tej pandemii spędzić razem czas, spotkać się. Bardzo doceniamy współpracę i z księdzem proboszczem i z ks. wikarym. Tym bardziej, że on proponując coś, nie narzuca, ale zachęca, pomaga i daje nam wolną rękę - podkreślają p. Stefania i Alfreda. - Cieszy nas zaangażowanie mieszkańców, np. chcieliśmy upiec ciasta, a tymczasem osoby z zewnątrz się zadeklarowały i też ofiarowały różne rzeczy. I dobrze, bo jest u nas dużo gości. To dzisiejsze spotkanie bardzo nas podbudowało i mimo zmęczenia dało nam energię na dalsze działanie - stwierdzają. To, co uda się wypracować na festynie, przeznaczą na wakacyjny wyjazd dla dzieci z parafii, spotkanie dla seniorów z okazji święta św. Anny.