Kolonie letnie u stóp Biskupiej Kopy.
Zaczęło się 24 lata temu, gdy nagrywałem wywiad z Emilką. Teraz to już od dawna karmelitanka od Dzieciątka Jezus ze swoim nowym zakonnym imieniem. Zajmuje się dziećmi tak jak inne siostry klasztoru w Wolbromiu. Prowadzą ochronkę, współpracują z innymi wychowawcami. A na tydzień z okładem przyjechały z dziećmi do Jarnołtówka u stóp Biskupiej Kopy. Są to dzieci po części z ochronki, jaką siostry prowadzą, a także inne z miasteczka. Nawet ze Lwowa się znalazły.
Mieszkają w dużym ośrodku teraz dedykowanym dzieciom. Co robią? Można to nazwać „kolonie letnie”. Radosne, niegubiące z oczu i serca Ewangelii, ale i nieprzesadzające w pobożności, gdy najpierw trzeba człowiekowi pomóc. Zgodnie zresztą z posłannictwem ich zakonu i wielu innych zgromadzeń. Skaptowały mieszkającego niedaleko księdza emeryta, który służy codzienną Mszą św., gdy trzeba spowiedzią. A reszta czasu – jak to na kolonii. Okolica piękna, wiele ciekawych miejsc i rzeczy. Załączone zdjęcia to ilustrują.
Wszystko, jak przekonałem się na własne oczy, przygotowane, i to dokładnie. I sprawy codzienne, i wychowawcze, i zajęcia na wieczór i na czas deszczu, i wycieczki po ciekawej okolicy. Nie pytałem o przygotowanie finansowe, ale mam jako takie wyobrażenie, o potrzeby takiej eskapady. Bo to i autokar do tego. Z paliwem, które ostatnio podrożało. Ale wszystko działa, widać radość dzieci, opiekunek, kierowcy no i samych karmelitanek. Niech Wam Bóg błogosławi.