- Podczas pielgrzymki doświadczamy tego, o czym w chrześcijaństwie tak wiele się mówi: braterstwa, miłości bratersko-siostrzanej, wspólnoty i radości - zapewnia ks. Robert Sadlak z kędzierzyńskiej dwójki żółtej.
Termometry wskazywały 32 stopnie Celsjusza. To nie są sprzyjające warunki, by pokonać ponad 30 kilometrów pieszo, głównie drogami asfaltowymi. Bo taki właśnie jest pielgrzymkowy etap w środę w strumieniach opolskim i głubczyckim.
- Właściwie pogoda nie jest trudnością. Lepiej, że słońce świeci, niż gdyby miał padać deszcz. Idziemy razem i to jest najważniejsze. Jeżeli wspólnie się modlimy i wspólnie śpiewamy, to czas i kolejne kilometry szybko nam mijają - zapewnia ks. Patryk Wramba z jedynki niebieskiej.
Obowiązkowe okazały się nakrycia głowy, kremy z filtrami UV i oczywiście duże ilości napojów. - Obserwujemy, że pielgrzymi są dobrze przygotowani i przestrzegają zasad - mówi Denis Kicler, pielęgniarz z pielgrzymkowej służby medycznej. - Niemało pielgrzymów zgłasza się z pęcherzami czy odciskami. Dzisiejsza wysoka temperatura i asfaltowa droga dają się mocno odczuć pielgrzymom, mimo że wielu z nich ma dobre obuwie i skarpety na zmianę - dopowiada.
Na postoju w Jemielnicy wielu chętnych przyciągnęła chmura wodna, a także cień wśród drzew wokół boiska. Sama murawa skąpana w pełnym słońcu przyciągnęła za to amatorów skocznych tańców, które poprowadził ks. Mateusz Chmielewski. Zmęczeni, spoceni, a mimo to radość i energia ich rozpiera.
Wiele osób wyraża radość, że po dwóch latach przerwy Piesza Pielgrzymka Opolska mogła powrócić do swojej tradycyjnej formuły. - To niesamowite uczucie, że możemy razem przeżyć 5 dni w drodze. Na to czekaliśmy. Podczas pielgrzymki doświadczamy tego, o czym w chrześcijaństwie tak wiele się mówi: braterstwa, miłości bratersko-siostrzanej, wspólnoty. W tym roku idziemy wspólnie z grupą krapkowicką i właściwie już po kilku godzinach doświadczamy wspólnoty, mamy poczucie, że jesteśmy jedną wielką rodziną pielgrzymkową - mówi ks. Robert Sadlak, przewodnik dwójki żółtej.
Gospodarze, którzy oferują pątnikom nocleg, a także ci, którzy przygotowują na trasie posiłki i napoje, stanęli na wysokości zadania. Natomiast zaskoczeniem jest znacznie mniejsza liczba pielgrzymów.
Kiedy w uroczystość Wniebowzięcia NMP strumień opolski wyruszał w drogę, liczebność niektórych grup przekroczyła 200 osób. Dzień wolny od pracy okazał się dobrą sposobnością, by wyruszyć pieszo do sanktuarium św. Jacka w Kamieniu Śląskim, które było poniedziałkowym celem pielgrzymiej drogi.
We wtorek na Górę św. Anny szło już znacznie mniej osób, ale zaskoczenie przyniosła środa. Część grup ze względu na niewielką liczebność zdecydowała się połączyć siły. I tak kędzierzyńska dwójka żółta idzie wspólnie z krapkowicką dwójką zieloną, trójka pomarańczowa z trzynastką srebrną, jedynka zielona z jedynką czerwoną, a jedynka fioletowa z jedynką niebieską.
- Atmosfera w drodze jest wyśmienita. Na początku było nas pielgrzymowało nas 150, więc grupa była bardzo rozśpiewana i głośna, radość nas rozpierała. We wtorek szliśmy w 80-osobowej grupie, a dziś dołączyła do nas 1 fioletowa. W większej grupie łatwiej choćby o osoby do niesienia tub czy głośniejszy śpiew. Mimo że jesteśmy z dwóch różnych grup, z których każda ma swoje tradycje, to żadnych konfliktów nie ma - zapewnia ks. Wramba z jedynki niebieskiej.
Co odcinek z inną grupą idzie bp Andrzej Czaja, który od wtorku jest obecny na pielgrzymim szlaku. Chętnie rozmawia z wiernymi, pozuje do pamiątkowych zdjęć i błogosławi mijanych diecezjan.
Pielgrzymi strumienia opolskiego, głubczyckiego i kluczborskiego nocują dziś w Zawadzkiem. Strumień nyski na noc zatrzymał się w Kolonowskiem, a strumień raciborski - w Żędowicach.