Na przykładzie Prudnika wielobarwną tożsamość wyznaniową na przestrzeni dziejów przedstawiał Marcin Husak.
Prudnik znajduje się na pograniczach: polsko-czeskim, morawsko-śląskim, dawnej diecezji ołomunieckiej i wrocławskiej, a od pół wieku opolskiej, na styku różnych kultur. Na przestrzeni wieków to miasto tworzyli Czesi, Niemcy i Polacy, będący wyznawcami katolicyzmu, protestantyzmu czy judaizmu.
– Wielokulturowe oswajanie różnorodności, gdzie inność nie jest obcością, nie zawsze w minionych wiekach znajdowało na Śląsku, a zatem i w Prudniku, urzeczywistnienie. Są momenty w historii, gdy niezgodzie dawano gwałtowny upust, np. w dobie wojen husyckich czy podczas wojny trzydziestoletniej. Jednak po kataklizmach wojennych czy klęskach naturalnych miasto zawsze się odradzało i znów mieszkańcy o różnych konfesjach żyli w duchu wzajemnego szacunku i zrozumienia – opowiadał Marcin Husak, dyrektor Muzeum Ziemi Prudnickiej, podczas spotkania w Centrum Tradycji Tkackich.
Dla wspólnego dobra
– Duch współpracy ponad podziałami w działaniu na rzecz wspólnego dobra najlepiej chyba obrazuje prudnicki klasztor bonifratrów – wskazywał. – Powstał on w 1764 r. za sprawą fundacji ppłk. kirasjerów Friedricha Wilhelma von Rödera, protestanta pochodzącego z Prus, który tak odwdzięczył się za przywrócone zdrowie. Wznosi więc wraz z możnymi prudnickimi, katolickimi mieszczanami: Paulem E. Weidingerem, Johannem C. Böhmem i Johannem A. Königerem kościół dla katolickiego zakonu, sprowadzonego z Austrii. W XIX i XX w. szpital przy klasztorze wyposażają i wspierają żydowskie rodziny Fränklów i Pinkusów, fabrykantów prudnickich z Moraw. Dyrektor mówił o dziejach prudnickiej społeczności na przestrzeni wieków, przejmowaniu kościołów przez różne wspólnoty, o ich rozwoju i zaniku pod wpływem zewnętrznych decyzji czy ruchów społecznych. – Dziś prócz katolików mamy oficjalnie w Prudniku jednego żyda i jednego protestanta, zbór zielonoświątkowy i Świadków Jehowy – wyliczał.
Przy jednej ulicy
Wyróżnikami miasta były wieże czy strzeliste dachy świątyń każdej z istniejących gmin wyznaniowych. W latach 1904–1907 współistniały obok siebie, na odcinku kilkuset metrów, w jednej linii świątynie katolicka i ewangelicka oraz synagoga. Obecnie istnieje z nich jedynie kościół bonifratrów pw. Świętych Piotra i Pawła. Synagoga została spalona w 1938 r., podczas nocy kryształowej. Potężny kościół ewangelicki pw. Chrystusa, wybudowany na początku XX w., został rozebrany w latach 1968–1970. Jego wieża została wprawdzie jedynie nieznacznie uszkodzona podczas II wojny światowej, ale z powodu zmniejszania się wspólnoty ewangelickiej popadł wkrótce w ruinę. Wcześniejszy kościół – pierwotnie katolicki pw. Zwiastowania NMP, rozbudowany z istniejącej przy dawnym cmentarzu kaplicy NMP przez kapucynów – został po sekularyzacji przejęty przez ewangelików. Po wybudowaniu większej świątyni starą w 1907 r. rozebrano go i postawiono zamiast niej pastorówkę.
– Pamiętam, kiedy tu jeszcze stał kościół ewangelicki, nawet byłam w środku – wspomina prudniczanka Jadwiga Żak. – Potem, jak moi chłopcy chodzili do ogólniaka, też tam zaglądali, ale wówczas ten obiekt groził już zawaleniem. A potem mąż Mieczysław, jako prezes spółdzielni mieszkaniowej, nadzorował budowę hali sportowej w tym miejscu. – Te świątynie są wciąż żywe w zbiorowej pamięci mieszkańców, widoczne na archiwalnych pocztówkach i fotografiach. Stąd w listopadzie ubiegłego roku upamiętniono je, stawiając tam makiety nieistniejących już kościołów ewangelickiego i kapucynów oraz synagogi – mówi M. Husak. Autorem odlewów z brązu owych trzech budowli był Piotr Makała. Zaś historię Prudnika jako miasta trzech wyznań przybliża bezpłatna publikacja autorstwa Marcina Husaka, Sebastiana Mikulca i Janusza Stolarczyka z Muzeum Ziemi Prudnickiej. Wszystko to w ramach projektu pn. „Nieutracone bogactwo kulturowe polsko-czeskiego pogranicza” prowadzonego przez prudnickie muzeum i miasto Zlaté Hory, przy wsparciu środków unijnych.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się