Bp Czaja: Trzeba być serdecznymi chrześcijanami w naszych rodzinach, serdecznymi kapłanami w naszych parafiach.
Uroczysta Msza Krzyżma, ze względu na remont katedry opolskiej i trwające w niej badania archeologiczne, była sprawowana w kościele seminaryjno-akademickim. Eucharystii przewodniczył bp Andrzej Czaja. Koncelebrowali ją biskupi Rudolf Pierskała, Paweł Stobrawa i Waldemar Musioł oraz licznie zgromadzeni księża. Ławki wypełnili przedstawiciele nadzwyczajnych szafarzy Komunii św., Liturgicznej Służby Ołtarza, a także wielu wspólnot i ruchów.
W pierwszej części homilii ordynariusz zwrócił się do kapłanów, przypominając, że tożsamość kapłańska jest wielkim obdarowaniem, ale i wielkim zadaniem. - Trzeba na miarę tej tożsamości i żyć, i posługiwać Temu, który nas wybrał, powołał i ustanowił. Tak, jak bowiem nie wystarczy mieć metryki chrztu, tak nie wystarczy mieć świadectwa przyjęcia sakramentu święceń. Trzeba na miarę powołania, wezwania i ustanowienia być wiernym Jezusowi - mówił bp Czaja. - Przez odnowienie przyrzeczeń kapłańskich będziemy chcieli wyrazić wolę takiego życia i posługiwania. Jednak dobra wola i dobre chęci to za mało. Takowe były i w sercach apostołów, a jednak bardzo zawiedli - wskazywał biskup opolski.
W dalszej części homilii ordynariusz zwrócił się nie tylko do kapłanów, diakonów i kleryków, ale też całego ludu Bożego. Zachęcał, by uczyć się błędach popełnionych przez apostołów podczas Paschy. Wskazał na postawy Judasza i Piotra. Pierwszego zgubiły chciwość i zaślepienie własnym projektem, drugiego - pewność siebie i przekonanie o swojej mocy.
- Trzeba szczodrobliwie realizować wolę Bożę, a nie własne projekty - mówił bp Czaja.
Wskazywał, że ważne jest dawanie życia, a nie chciwe branie i kurczowe trzymanie się tylko tego, żeby nic nie stracić, a jeszcze pomnożyć. - Piotrowi zabrakło męstwa i odwagi. Ponieważ świat czasem dość mocno nastaje na Kościół, to i my wolimy się schować, nie odezwać. Trzeba mieć wiele odwagi w wychodzeniu do świata, także w takim sprzeciwie tam, gdzie depcze się Boże prawo, Ewangelię. Oczywiście, zawsze to trzeba czynić mądrze i roztropnie, ale trzeba też wiele pokory, wręcz uniżenia przed Panem i budowania swojej tożsamości i posługi na łasce Pana - wskazywał. - Trzeba mieć odwagę, by nazwać zło w swoim życiu po imieniu, by nazwać grzech grzechem - mówił.
- Zbyt wiele przyzwolenia na naszą słabość w życiu codziennym sprawia, że brakuje wierności. Więcej musimy od siebie wymagać. My tak strasznie obniżamy loty w pracy nad sobą, nad swoim wnętrzem. W trosce o rozwój duchowy nie możemy stosować wobec siebie pobłażliwości - apelował ordynariusz.
Homilię biskup opolski zakończył refleksją, którą nazwał "szpitalną". Zrodziła się ona z obserwacji postawy i funkcjonowania pielęgniarek, a została przełożona na życie kapłańskie i życie chrześcijańskie. - Są pielęgniarki, którymi się radujesz, kiedy je tylko widzisz w drzwiach sali szpitalnej. Nie zawsze nawet są uśmiechnięte, ale czytasz w ich oczach, że przychodzą z całym sercem i chętnie wchodzą w bezpośredni dialog. Nazwałem te pielęgniarki serdecznymi. Są też pielęgniarki poprawne, to znaczy niczego w ich funkcjonowaniu nie możemy się czepić, jest wszystko jak najlepiej podane, tyle tylko, że jest chłód. Poprawne, ale bez serca. Są też pielęgniarki, które nazwałem trudnymi. Co byś nie zrobił, to jest źle. Takich na szczęście jest niewiele - mówił bp Czaja.
- Odnieśmy to do siebie, do naszego bycia w Kościele. Jacy jesteśmy? Trudni, poprawni czy serdeczni? Jak wygląda nasze kapłańskie posługiwanie? Są sytuacje, że niestety nasi wierni wolą nie mieć z nami kontaktu. Czasem tak funkcjonujemy na parafii, że ludzie się boją do nas przyjść. Jak najmniej kontaktu i to trwa miesiące i lata. Czy to jest budowanie? - pytał ordynariusz.
- Tam, gdzie posłany jest kapłan serdeczny, nagle parafia zmienia oblicze. Serdeczny kapłan przychodzi i daje serce w każdy kontakt, w całe życie i posługiwanie. Takimi trzeba być: serdecznymi chrześcijanami w naszych rodzinach, serdecznymi kapłanami w naszych parafiach. Wtedy naprawdę budujemy. Wtedy ludzie czują, że mają wspólnotę, do której należą, i mają dobrego pasterza. Wtedy nie boją się księdza, który idzie po kolędzie - mówił.
Po homilii księża odnowili przyrzeczenia kapłańskie, po których nastąpiła modlitwa za kapłanów i biskupów. Następnie w uroczystej procesji zostały wniesione oleje oraz dary ofiarne.
Procesja z olejami i darami ofiarnymi. Anna Kwaśnicka /Foto GośćBłogosławieństwo oleju chorych miało miejsce pod koniec modlitwy eucharystycznej, a oleju katechumenów i krzyżma - przed błogosławieństwem.
U końca Mszy Krzyżma bp Czaja podziękował za modlitwę w intencji kapłanów i biskupów, a także wyjaśnił diecezjanom, z jaką chorobą się zmaga. - To PSC, czyli stwardniające zapalenie ciągłe kanałów żółciowych, co prowadzi do ich kurczenia, zwężania. W ostatnich miesiącach choroba osiągnęła taką fazę, że jestem w notorycznym stanie zapalnym, więc bez antybiotyku nie mogę funkcjonować. Lekarze orzekli, że przeszczep jest konieczny. Jestem już włączony na listę oczekujących - poinformował.
Nie wiem, kiedy mnie zawołają na operację, kiedy będzie ten remont, ale już dzisiaj polecam się waszej modlitwie. Bardzo na nią liczę i dziękuję - podkreślił ordynariusz.