Nowy numer 38/2023 Archiwum

Jeniec wojenny nr 101892

– Był bardzo skromnym człowiekiem. Nie zabiegał o honory, nie starał się o awanse – mówił Piotr Stanek o polskim bohaterze, „ochotniku do Auschwitz”.

W przeddzień 75. rocznicy śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego w Centralnym Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach zorganizowano spotkanie poświęcone jego życiu i działalności, ze szczególnym uwzględnieniem mało znanego okresu jego jenieckiej niewoli w czasie II wojny światowej. Po upadku powstania warszawskiego rtm. Pilecki wraz z ok. 6 tysiącami powstańców trafił najpierw do Stalagu 344 Lamsdorf (na terenie dzisiejszych Łambinowic), a potem do Oflagu VII A Murnau (Bawaria).

– Okres od października 1944 r. do kwietnia 1945 r. nawet w obszernych biografiach rotmistrza zajmuje zwykle ledwie jedną lub dwie strony – mówił dr Piotr Stanek, kierownik Działu Naukowego CMJW, autor najnowszej publikacji muzealnej „Witold Pilecki. Jeniec wojenny nr 101892”. Nawiasem mówiąc – długa depesza Polskiej Agencji Prasowej w 75. rocznicę śmierci rtm. Pileckiego (25 maja) w ogóle pomija okres jego pobytu w obozie w Lamsdorf.

Chciał być artystą, ale…

Prelegent zauważał, że choć rotmistrz Pilecki jest postacią pomnikową – bohaterem, który wykazał się niezwykłą odwagą i determinacją w walce o wolną Polskę, przeżył ogrom cierpień podczas 150 okrutnych przesłuchań przez funkcjonariuszy UB w warszawskim areszcie przy ul. Rakowieckiej („Oświęcim to była igraszka” – wyznał po wyroku), a w końcu został zamordowany przez rozstrzelanie po wyroku komunistycznego sądu. Pilecki od dziecka lubił pracę na roli, potem zarządzał odziedziczonym stuhektarowym gospodarstwem, w którym wprowadzał nowoczesne technologie i innowacje. Lecz najpierw chciał zostać artystą malarzem. W 1921 r. zdał maturę, ale ze względu na chorobę ojca musiał zrezygnować ze studiów na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie (dwa jego obrazy wiszą w kościele w Krupie, niedaleko dawnego majątku rodzinnego Pileckich w Sukurczach, obecnie na Białorusi). Po kilku latach szczęśliwego rodzinnego życia wybuchła II wojna światowa. – Tylko to szczególne połączenie odpowiedniego wychowania w domu i środowisku, skautingu, głębokiej i autentycznej wiary katolickiej, poczucia narodowego obowiązku wraz ze świadomymi wyborami Pileckiego, jego poświęceniem czy ciągłą pracą nad sobą i swoimi wadami, sprawiło, że dokonał tego, co dziś tak nam imponuje – zauważa P. Stanek.

W obozach jenieckich

Najbardziej znane są dokonania rotmistrza Pileckiego w KL Auschwitz i sama historia dobrowolnego – mimo możliwości ukrycia się – poddania się w niewolę podczas obławy, by trafić do obozu koncentracyjnego zgodnie z przyjętym rozkazem Tajnej Armii Polskiej. Znany angielski historyk Michael Foot zaliczył Pileckiego do sześciu najodważniejszych konspiratorów antyhitlerowskiego podziemia w Europie. Rotmistrz w Auschwitz założył siatkę konspiracyjną i spisał raporty z tamtego miejsca (wcześniejsze niż raporty Karskiego). W całym jego życiorysie uderza nieustanna, niezmordowana chęć walki, niepoddawanie się w żadnej sytuacji, ciągła działalność. – Nie byłby sobą, gdyby nie konspirował. Już w dzień po przybyciu do obozu Lamsdorf, po chłodnej, deszczowej nocy spędzonej pod gołym niebem, zaczął obmyślać plan ucieczki – mówił autor publikacji poświęconej rotmistrzowi. Także w Murnau miał plan wydostania się z obozu i umawiał się w tej sprawie z dwoma towarzyszami niewoli. Współjeńcy opisywali Pileckiego jako spokojnego, opanowanego, niepoddającego się pesymizmowi nawet po przegranym powstaniu. Opiekował się swoimi podkomendnymi, wspierał upadających na duchu.

Po prostu działał, nie deklarował

Piotr Stanek stwierdził, że opisując postać rotmistrza Pileckiego łatwo popaść w hagiograficzny ton. Bynajmniej nie odbrązawiając wybitnej postaci, akcentował ludzkie cechy bohatera. – Był bardzo skromnym człowiekiem. Nie zabiegał o honory, nie starał się o awanse. Na koniec powstania warszawskiego nie chciał być awansowany na wyższy stopień. On o patriotyzmie nie mówił, tylko działał, w każdych warunkach starał się jak najlepiej. Dla tamtego pokolenia taka postawa była oczywista. Był bardzo gorliwym katolikiem. W więzieniu MBP na Mokotowie nie złorzeczył oprawcom, którzy go katowali. Czytał tam książeczkę „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza à Kempis i kierował się jej wskazaniami. Kiedy w 2018 r. gościł u nas w CMJW syn rotmistrza, Andrzej, powiedział nam, że jeden ze strażników w areszcie śledczym UB, patrząc na niecodzienną postawę Pileckiego, nawrócił się. Witold Pilecki to był człowiek z krwi i kości, a nie pomnik – podkreślał Piotr Stanek.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast