Dzisiaj, 28 czerwca, minęło 51 lat od erygowania diecezji opolskiej.
Z tej okazji w kościele pw. śśw. Piotra i Pawła w Opolu bp Waldemar Musioł przewodniczył wieczorem uroczystej Mszy św.
- Przychodzi nam dzisiaj po raz kolejny pokłonić się głębiej Panu za inspirowaną dziełem Bożej Opatrzności decyzję Kościoła o nadaniu wierze i dobrym obyczajom pielęgnowanym na naszej ziemi od wieków administracyjnej struktury diecezji. Znowu dzisiaj wznosimy dym kadzidła choć już bez tej złotej, jubileuszowej poświaty. Dym wdzięczności za wszystkich ludzi, którymi posłużyła się Boża Opatrzność przez wieki, a zwłaszcza przez ostatnie 51 lat, a więc za pasterzy naszego opolskiego Kościoła, osoby życia konsekrowanego i wiernych świeckich, którzy swoją wiarą, modlitwą i cierpieniem jako żywe kamienie wznosili duchową budowlę naszej diecezjalnej wspólnoty. Korzystając z tych owoców nie możemy jedynie poprzestać na wspomnieniach i wdzięczności. Czujemy bowiem na sobie dziejową odpowiedzialność za przyszłość naszej diecezjalnej wspólnoty. A przez samego Jezusa jesteśmy zaproszeni do pisania na naszej ziemi kolejnych kart historii zbawienia – mówił bp Musioł w homilii.
W kościele nie było wielu wiernych, była to wieczorna Msza św. parafialna. Opolski biskup pomocniczy mówiło tym, jak w dzisiejszym – szybko zmieniającym się świecie - być chrześcijaninem. – Być chrześcijaninem dziś to po pierwsze trwać wiernie przy Jezusie. Po drugie – kochać i wierzyć w Jego Kościół, po trzecie – dawać odważne świadectwo swojej wiary w świecie – mówił.
Odnosząc się do wyśmiewania katolików bp W. Musioł mówił: - Trzeba być gotowym do świadectwa – w porę i nie w porę. Nawet za cenę niezrozumienia i kpin, bo z takimi spotykamy się już i w naszym kraju, zwłaszcza w przestrzeni wirtualnej.Ta cena jest jednak znacznie niższa, niż ta, którą płacą dziś chrześcijanie na Bliskim Wschodzie. Bo jest często cena krwi, cena życia. Te straszne doniesienia przyjmujemy często z dezaprobatą, pytamy jak to możliwe. Bardziej jednak powinniśmy je przyjmować ze wstydem, bo sami często zamykamy naszą wiarę w naszych domach i kościołach. Kiedy z nich wychodzimy szczelnie chowamy krzyżyki, unikamy publicznych gestów, które mogłyby świadczyć o naszym chrześcijaństwie, a w towarzystwie, w którym opluwa się Boga i Kościół skłonni jesteśmy raczej milczeć – mówił bp Waldemar Musioł.