W sobotę było uroczyste otwarcie, a już od poniedziałku korzystają z niego pierwsi pacjenci.
Po 14 latach starań Stowarzyszenie Hospicjum Ziemi Kluczborskiej św. o. Pio 1 lipca uroczyście otwarto stacjonarne hospicjum onkologiczne w Smardach Górnych. Dotąd, od prawie 20 lat pomocą medyczną i pielęgniarską ponad 2000 pacjentów służyło hospicjum domowe.
- To praca trudna, bo obciążająca psychicznie dla personelu medycznego. Są problemy pacjentów, ich rodzin, razem się z nimi zmagamy. Nie da się zamknąć drzwi hospicjum i iść do domu. Zdarzają się telefony czy wizyty o różnych porach dnia i nocy. Zwłaszcza z tymi, którymi opiekujemy się kilka miesięcy, zżywamy się, stajemy się niemal członkiem ich rodziny, ale też przeżywamy ich stratę, żałobę ich bliskich. Jak dziś poprzyjeżdżały rodziny naszych podopiecznych, którzy odeszli, był płacz, przytulanie się, serdeczności - przyznaje Dorota Koniak, pielęgniarka.
Świętowanie rozpoczęła Msza św. dziękczynna w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Wzięli w niej udział przedstawiciele duchowieństwa z diecezji opolskiej, kaliskiej i radomskiej, władz różnych szczebli, zaprzyjaźnionych hospicjów, mieszkańcy Smardów Górnych i sympatycy placówki. Eucharystii przewodniczył biskup pomocniczy diecezji opolskiej Waldemar Musioł, który rozpoczął homilię od słów św. o. Pio: „Miłość jest niczym innym, jak tylko iskrą Boga w ludziach, samą istotą Boga, uosobioną w Duchu Świętym.”
Poświęcenie figur Matki Bożej - większa trafi do kaplicy, mniejsza będzie towarzyszyła chorym w krytycznych bądź ostatnich chwilach i zaraz po śmierci. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćOdnosząc to do hospicjum domowego i stacjonarnego w Smardach, podkreślił: - Niech będzie ono miejscem realizacji idei Domu Ulgi w Cierpieniu z San Giovanni Rotondo, o którym mówił wasz patron. Historia jego powstania, jak czytana dziś Ewangelia o Abrahamie i Sarze pokazuje, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.
Tłumaczył, że na każdym etapie życia potrzebujemy zaufania Bogu, wiary, troski innych i pokory, życzył takiej postawy biblijnych małżonków czy setnika wszystkim pracownikom i wolontariuszom. Mówił też, jak ważne jest towarzyszenie choremu w cierpieniu, nie tylko w hospicjach, szpitalach, ale i w domach: poprzez obecność, nie cierpiętniczą czy agresywną, ale subtelną, trzymającą za rękę, czasem milczącą. Także poprzez nadzieję - nie tanią, ze słowami „będzie dobrze”, lecz dodającą otuchy, zachęcającą do terapii, przyjmowania leków, budzącą nadzieję na życie wieczne. I wreszcie przez podjęcie wszelkich starań, by przed śmiercią pojednać go ze sobą samym, z innymi, z Bogiem.
Również biskup kaliski Damian Bryl w liście skierowanym do budowniczych hospicjum pisał: „Cierpienie może być przestrzenią spotkania człowieka z Bogiem, o ile zostanie podjęte w duchu w duchu wiary i miłości. Aby człowiek dotknięty cierpieniem mógł je z godnością przyjąć, potrzebni są inni, którzy ofiarują swój czas, okażą pomoc i zrozumienie.
Kończąc Eucharystię bp Musioł poświęcił dwie figury Matki Bożej ofiarowane dla hospicjum a potem budynek i wnętrze nowej stacjonarnej placówki.