Tradycja zakotwiczona w dawnych czasach.
Sanktuarium Maryjne na Zlatohorskim wzgórzu znowu zapełniło się mieszkańcami Głuchołaz i okolicy. Liczba 28 wydaje się niewielka w perspektywie tradycji sięgającej kilkuset lat. Inni ludzie tu teraz mieszkają – tak po południowej, jak i północnej stronie granicy państwa. Po tej stronie Polacy, po południowej Czesi. Z polskiej strony mieszkańcy Głuchołaz i okolicy na początku września przychodzą do Matki Wspomożycielki. Od kilku wieków, przed historyczno-politycznymi zmianami przychodzili Ślązacy polsko- i niemieckojęzyczni.
W sobotę 2 września znowu tam przybyli ze swymi duszpasterzami. Dwa autobusy, wiele samochodów, kilka rowerów i cały trzon pieszej pielgrzymki. Do przejścia mieli 15 kilometrów. Było ich 120, dowiezionych około 220. Od małych dzieci, po zasłużonych życiem i wiarą emerytów. Ze swoim emblematem, plakietkami, nagłośnieniem – jak przystoi pielgrzymom. I z radością, którą zdjęcia tylko w części potrafią pokazać. Nie było tego roku żadnego śmiałka biegnącego do Matki. Może za rok…
Sercem pielgrzymki i organizatorami są parafianie z Głuchołaz. Ale byli wśród nich także mieszkańcy okolicznych miejscowości. I tu rodzi się myśl, aby w przyszłości rozpropagować pielgrzymkę wśród parafian dekanatu. Chętni na pewno będą, bo powiązania międzyparafialne są przecież żywe, a miejsca w sanktuarium jest wiele. I jest jakiś magnetyzm tego miejsca, które zostało przez komunistów w czasie czeskiej totality zrównane z ziemią. 22 września 1973 sprowadzono specjalną jednostkę z Brna, która wysadziła w powietrze cały kompleks wraz ze świątynią. Przez pogranicze jeszcze długo niósł się pogłos wybuchów.
Matka Boska pewnie tupnęła w niebie nogą, krzywdy owym ludziom nie zrobiła, ale zadecydowała: „Ja TAM chcę mieć także swoją stolicę”. Wkrótce sanktuarium zostało na dawnym miejscu na nowo zbudowane wysiłkiem wiernych z Czech oraz Niemiec, nie bez pomocy miejscowych. We wrześniu roku 1995 zostało poświęcone przez ołomunieckiego arcybiskupa Jan Graubnera. Architektonicznie prezentuje się inaczej – przecież potrzeby, różne uwarunkowania się zmieniają. Nazwa i Jej Obecność są te same. I przyciągają ludzi.
Więcej znajdziesz tutaj.