Słuchać, mówić, krzyczeć

Jak się zejdą jeden krzyczący i drugi bez ogłady, to strach się bać. W świecie polityków takich sytuacji nie powinno być. Coś ty, telewizji nie oglądasz? Której? Nie pytaj. Koń jaki jest - każdy widzi.

Czasem pokrzyczeć nawet trzeba. Ot, choćby na dziecko bawiące się zapałkami. Ktoś powie, że przykład z prehistorii, bo bez zapałek dom funkcjonuje całkiem dobrze. Dawniej mama na widok owych zapałek reagowała krzykiem: "Zostaw to!". Bywało, że następstwem krzyku było rzucenie przez dziecko wszystkiego, co miało w rękach, i właśnie wtedy płonąca zapałka mogła zapalić cały ich świat. Powiadasz, że masz elektryczną kuchnię? Też jest zabawa. Z napiętą dziecięcą uwagą dotykanie w różnej kolejności indeksów na blacie. Tym bardziej zdradliwe, że niby nic się nie dzieje, a tu nagle cały jeden krąg rozżarza się intrygująco. Zabezpieczenia są po to, aby uśpić czujność dorosłych, ale dociekliwość dzieci bywa bardziej mobilizująca.

Już z tego krótkiego wywodu widać, że krzyk nie jest ani odpowiedzią, ani pewnym zabezpieczeniem, ani drogą do odkrycia Ameryki. Już została odkryta... A jej rdzenni mieszkańcy? Właściwie to ich nie ma. A politycy krzyczą i spierają się. Lampedusa przestrogą. Czy rdzennych Europejczyków też nie będzie?

Więcej skutecznej energii ma w sobie mówienie. I wcale nie musi być wierszem, i wcale nie ograniczone kategorią "do dzieci". Do starych też można mówić. Oj, trudne to przedsięwzięcie, bo starsi (i mocno starsi) potrafią udawać, że nie dosłyszeli. No i mamy "słuchaj uchem, a nie brzuchem". I łatwo wtedy od mówienia przejść do krzyku. Nawet ręce zaczynają latać wokół głowy. Ale przecież nie chcemy nikogo bić. Mimo to atawistyczny odruch się budzi. Na szczęście nie zawsze, na szczęście człowiek z jakąś dozą ogłady potrafi się opanować. Chyba, że jest...

Chyba, że jest politykiem. A jak się zejdą jeden krzyczący i drugi bez ogłady, to strach się bać. Co? Powiesz, że w świecie polityków takich sytuacji nie powinno być. Coś ty, telewizji nie oglądasz? Której? Nie pytaj, mam na myśli telewizję samą w sobie, taką w ogólności, a koń jaki jest - każdy widzi. I co z tego wynika? Nic! Tragedia. I krzyczący, i ten bez ogłady żyją z kasy publicznej. A społeczeństwo ma prawo oczekiwać, że oni zamiast krzyczeć będą do siebie nawzajem mówić. Mówić spokojnym głosem. Co zakłada, że mówi jeden, drugi słucha, potem na odwrót, aż się dogadają. Takim to bym nawet ze swojego jakąś stówę dołożył. Może by wreszcie zaczęło coś z ich sporów wynikać. A spory to żadną miarą nie jest krzyk. Ale spieraj się z nim, jak on krzyczy i gałązkami macha.

Nietypowy dziś felieton? I po co to o politykach pisać? A bo kiedyś spowiadało się dziecko, że krzyczało na pieska. Etyka! Poczucie i rozumowe rozróżnianie między dobrem i złem. Wielkim złem i takim malutkim też. Boża nauka, Biblia, Ewangelie szczególnie, opięte są na szkielecie etyki. I nie Pawłowy "Hymn o miłości" jest najważniejszy. On najbardziej za serce chwyta i kreśli horyzonty najrozleglejsze. Wczytaj się uważnie w słowa samego Jezusa, zapisane przez ewangelistów. Zapis to tylko fragmentaryczny - nie było wtedy dyktafonów. Starczy to, co przetrwało z tej nauki i zapisu do dziś.

Etyka! Ta na poziomie tylko ludzkim jest do zrealizowania przez każdego człowieka. Są w niej poziomy wyższe i trudniejsze. To tak, jak z budową domu. Można zbudować zwykły, prosty, bez ozdób, ale ładnie wyglądający, funkcjonalny dom. Można zbudować pałacyk albo i pałac nie tylko funkcjonalny, ale piękny i zachwycający. Takie pałace to święci. Same wszelako pałace miasta nie uczynią. Muszą stanąć długie rzędy ładnych i funkcjonalnych domów. To wszyscy ci porządni i dobrzy ludzie. Z nich się świat składa. Civitas Dei (to św. Augustyn).

Wszelako do polityki nie każdy się nadaje. Tak, jak zaniedbana rudera albo niefunkcjonalny blok nie są oczekiwaniem mieszkańców. Ostatnimi czasy przepaść między zgrabnymi i funkcjonalnymi pałacykami a blokami i ruderami robi się coraz większa. Ci bez ogłady machają gałązkami i krzyczą wniebogłosy. Etyka! Panowie (i, niestety, panie też), opamiętajcie się!

Inną zgoła sytuację, innych krzyczących, innych przeklinających, inne czasy widział poeta (Tuwim, "Kwiaty polskie"):

Mamo! śpiewają, idą, rosną!
Niesie kobieta z twarzą groźną,
Usta szeroko... Mamo! Ona
Krzyczy, przeklina, pięścią do nas!
Mamusiu! Za co?

Inne było tło tamtych słów, to prawda, ale podobnie budzące nienawiść, a z drugiej strony lęk i niezrozumienie. Czy nie dochodzimy do tej jakiejś granicy? Czy krzyk polityków z twarzą groźną nie rozlega się i dzisiaj? Uśmiercono jakąkolwiek etykę, nie sięgam nawet głębin Ewangelii... Otóż, wyzbycie się jakiejkolwiek etyki raczej prędzej niż później prowadzi do zniszczenia dobra, społecznych więzi, bezpieczeństwa obywateli. Do kataklizmu. Recepta? Jest: mało mówić, w ogóle nie krzyczeć, a uważnie słuchać... Proste.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI: