- Akty wdzięczności, zawierzenia i pokory nie mogą być jednorazowe, ale muszą być życiową postawą przenikającą naszą chrześcijańską codzienność - powiedział bp Waldemar Musioł podczas diecezjalnych dożynek.
Do przepięknie przystrojonej groty lurdzkiej na Górze św. Anny zjechały delegacje dożynkowe z kilkudziesięciu parafii. Były to zarówno reprezentacje poszczególnych dekanatów diecezji opolskiej, jak i parafie z gminy Leśnica, które podczas diecezjalnego dziękczynienia za plony przeżywały także swoje dożynki gminne.
- Jesteśmy dzisiaj nauczeni mówić, że ciągle nam czegoś brakuje, czegoś ciągle jest za mało. Co roku straszymy siebie nawzajem, że nie będzie urodzaju, że nie będzie chleba albo czegoś innego nam zabraknie. Kochani, człowiek wiary wie, że trzeba pracować własnymi rękami, ale prosić Pana Boga o błogosławieństwo - powiedział o. Jonasz Pyka OFM. Przypomniał fragment z Księgi Psalmów: "Pan jest Pasterzem moim. Niczego mi nie braknie".
Uroczystej Mszy św. z przekazaniem przez rolników chleba wypieczonego z mąki z tegorocznych zbiorów przewodniczył bp Musioł. W homilii nawiązał właśnie do wypieku chleba. Podpowiadał, jak poszczególne etapy przygotowania świeżego bochenka można odnieść do etapów życia chrześcijańskiego.
Najpierw przypomniał słowa z pierwszego czytania: "Obyś nie powiedział w sercu: To moja siła i moc moich rąk zdobyły mi to bogactwo. Pamiętaj o Panu, Bogu twoim, bo On udziela ci siły do zdobycia bogactwa, aby wypełnić dzisiaj przymierze" (Pwt 8, 17-18). - Siostry i bracia, wasza obecność dzisiaj na Górze Ufnej Modlitwy jest dla mnie dowodem na waszą, na naszą gotowość oddalenia od siebie: pychy, przekonania o samowystarczalności, a przede wszystkim pragnienia nieuporządkowanej władzy nad światem i własnym życiem - podkreślił bp Musioł.
- Duch tego świata dość skutecznie wsącza w nasze serca pokusy: zebrać i mieć jak najwięcej, obfitować, budować kolejne spichlerze, a więc inwestować, a potem żyć długo dostatnio, szczęśliwie, w spokoju. Wasza obecność tutaj jest dla mnie dowodem na szczerość waszej wdzięczności wobec Boga za błogosławieństwo, które nam nie tylko podczas żniw towarzyszyło i towarzyszy - powiedział.
Podpowiadał, że potrzebujemy stałej troski o trwałe bycie przy Bogu. Podkreślił, że jako ludzie wierzący wśród niewiary świata mamy odważnie dawać świadectwo, być symbolicznym chlebem dla głodnych na duszy.
Delegacje dożynkowe przekazały w darze na ręce bp. Waldemara Musioła m.in. bochenki chleba wypieczone z mąki z tegorocznych zbiorów. Anna Kwaśnicka /Foto GośćPo homilii bp Musioł przyjął chleb z rąk starostów dożynkowych, poświęcił korony żniwne, a także przyjął dary przywiezione przez poszczególne delegacje, m.in. kosze pełne warzyw i owoców. Natomiast po Komunii św. zaintonował Te Deum jako wyraz wdzięczności Panu Bogu za błogosławieństwo dla pracy rolników.
W tym roku dożynkową uroczystość przygotował dekanat dobrodzieński. - Nasz dekanat to tylko 7 parafii, w tym jedna ex currendo. Poza Dobrodzieniem są to parafie wiejskie. Mieszkańcy zajmują się rolnictwem, ale nie jest to główny środek utrzymania. Ziemie wokół Dobrodzienia są raczej ziemiami słabymi, dlatego plonów nie ma za wiele. Rozwinął się u nas przemysł meblarski. Dobrodzień nazywany jest miastem stolarzy. Około 120 zakładów związanych jest z produkcją stolarską i mebli tapicerowanych - mówi ks. dziekan Mariusz Kleman, proboszcz dwóch parafii w Dobrodzieniu.
Dożynkowe dekoracje w grocie lurdzkiej wykonała Karina Cichoń z Dobrodzienia. O oprawę muzyczną wraz z bratem Krzysztofem zadbały orkiestra z Borek Wielkich i Promyki Maryi z Zębowic.
Starostowie diecezjalnych dożynek to Anita i Martin Ziajowie z Dobrodzienia, którzy gospodarują na 215 hektarach. Głównym kierunkiem ich działalności jest hodowla bydła mlecznego. Produkują w ciągu roku 1,6 mln litrów mleka i 30 ton żywca wołowego. Z ich pól zbiera się 300 ton zbóż, 100 ton rzepaku, 150 ton kukurydzy.
- Od wielu lat rok w rok przyjeżdżamy na Górę św. Anny na diecezjalne dziękczynienie, w tym roku przypadła nam ta zacna funkcja starostów. Najważniejszy jest ceremoniał przekazania chleba księdzu biskupowi oraz robotnikom, ludziom pracy - mówi M. Ziaja. - Z naszej perspektywy ten rok przyniósł duże spadki cen. Niestety, wróciły one do poziomu, jakie były przed pandemią i przed wybuchem wojny. Musieliby ludzie więcej konsumować produktów nabiałowych, żeby ceny skupu ponownie były wyższe - podkreśla starosta dożynkowy.
Inni rolnicy, którzy przyjechali na dożynki, również podkreślali, że na tegoroczne zbiory nie mogą narzekać. Trudnością są natomiast spadające ceny skupu.
- Wiemy, jak ciężka jest wasza praca. Kiedy my wszyscy w tych najcieplejszych miesiącach wyjeżdżamy na urlopy, wy ciężko pracujecie, żeby na naszych stołach nie brakło chleba. Myślę, że nasza diecezja miała błogosławieństwo, że omijały nas nawałnice, wichury i inne anomalie pogodowe, które dotknęły nasz kraj w tym roku. Kiedy 3 tygodnie temu jechałem do województwa kujawsko-pomorskiego, zaobserwowałem, jak niska jest tam kukurydza, kiedy u nas przekracza 2 metry, a nawet dochodzi do 3 metrów. Uświadomili mi, że na tamtych terenach mieli ogromną suszę - powiedział na dożynkach Józef Swaczyna, starosta powiatu strzeleckiego.