Śpiewanie i spotkanie - po to chóry z różnych parafii spotkały się w Starych Budkowicach.
Doroczna Pielgrzymka Chórów Kościelnych, na którą dawniej, przez całe dekady, chóry z Opolszczyzny przyjeżdżały na Górę Świętej Anny, odbyła się tym razem w Starych Budkowicach. Na jednodniowe spotkanie 8 października przyjechali przedstawiciele siedmiu chórów: z Krzyżanowic, Opola-Szczepanowic, Niemodlina, Prudnika (z par. Miłosierdzia Bożego), Racławiczek, Trzeboszowic i miejscowi ze Starych Budkowic - łącznie blisko 140 osób.
- Chodziło o wspólną modlitwę i spotkanie się. I oba te cele udało się zrealizować. Cieszę się, że pielgrzymka doszła do skutku - dawniej trwała ona dwa dni, ale w dzisiejszych czasach okazało się to trudne organizacyjnie, by zebrać chórzystów z różnych stron w jednym terminie, bardziej sprawdza się jednodniowe spotkanie - przyznaje ks. Piotr Kierpal, diecezjalny duszpasterz muzyków kościelnych.
Każdy chór mógł się też zaprezentować z wybranym utworem. Oliwer JegerWażną częścią pielgrzymki było też praca na spotkaniu warsztatowym nad nowym repertuarem. Tym razem były to głównie opracowania pieśni maryjnych. Uczestnicy otrzymali nuty już wcześniej, mogli się z nimi wstępnie zapoznać, a w Starych Budkowicach szlifowali je pod kierunkiem dyrygentek: Aleksandry Redziak i Bernadety Malik.
- To bardzo cenne pozwala poznać różne style dyrygowania, różne metody prowadzenia chórów, ćwiczenia na rozśpiewanie. To czego się uczyli to dość proste aranżacje, użytkowe, nadające się do śpiewania przy różnych okazjach. Tu mogli zaprezentować wspólnie to, czego się nauczyliśmy podczas Różańca, którego dziesiątki przeplatane były śpiewaniem - dodaje ks. P. Kierpal.
Spotkanie przy stole to okazja do poznania się, rozmowy... Oliwer JegerPotem każdy chór mógł też zaśpiewać coś ze swojego repertuaru. A w przerwie uczestnicy dzielili się swoimi doświadczeniami, tym, co bywa trudne, jak pozyskiwanie nowych chórzystów, ale i pozytywną stroną bycia w chórze, spotkań na próbach, wspólnego śpiewania.
- To było bardzo pozytywne spotkanie a zależało mi, by spotkać się nie tylko w kościele, ale i przy stole, na luzie, żeby był to czas na rozmowy, pobycie razem, poznanie się. I choć odbywało się dość późno, jesienią, w namiocie, przy stole nikomu nie było zimno, było bardzo radośnie, w świetnej atmosferze, choć rozpiętość wiekowa uczestników była bardzo duża. To mnie bardzo cieszy - podsumowuje duszpasterz.