- Potrzebna jest modlitwa oraz odwaga w myśleniu i w pracy dla Kościoła - mówił abp Adrian Galbas SAC podczas odpustu w kościele pw. św. Karola Boromeusza w Opolu.
Dzisiaj (5 listopada) w parafii pw. św. Karola Boromeusza w Opolu (os. Chabrów) świętowano uroczystość odpustu ku czci patrona. Sumie odpustowej przewodniczył abp Adrian Galbas, metropolita górnośląski. W kazaniu dzielił się myślami na temat odnowy Kościoła, synodu, stanu Kościoła w Polsce.
Punktem wyjścia do rozważań była postać św. Karola Boromeusza, wybitnego arcybiskupa Mediolanu, który odnowił życie chrześcijańskie w swojej epoce. - Oprócz błyskotliwości i inteligencji Karol imponował innym swoją nieprzeciętną pobożnością. (…) Nie miał łatwo. Musiał przeciwstawiać się ludziom (tak duchownym, jak i świeckim) i musiał przeciwstawiać się obyczajom, które - choć obecne wtedy w Kościele – z duchem Chrystusa niewiele miały wspólnego. Niektórzy wprost go nienawidzili, podobno nawet jeden z zakonników chciał go zabić, gdy pobożnie modlił się w oratorium – mówił abp Galbas i pytał „Jak mamy się odnawiać, jakiej odnowy nam dzisiaj w Kościele najbardziej potrzeba?”.
Zwrócił uwagę na dwie sprawy. - Po pierwsze: więcej i wierniej się modlić. Karol Boromeusz mówił: „pamiętajcie że nic nie jest tak potrzebne ludziom Kościoła jak modlitwa. Ona to poprzedza wszystkie nasze czynności, towarzyszy im i po nich następuje”. Pierwszymi adresatami tych słów byli księża. I dobrze! Bo pierwszymi, którzy w Kościele mają się modlić są księża. Podczas niedawnego spotkania z Ojcem Świętym na pytanie jednego z biskupów: jak być dzisiaj dobrym biskupem, papież odpowiedział: być blisko. Potem wymienił cztery wymiary tej bliskości, a na pierwszym miejscu bliskość z Bogiem. Jeżeli się nie modlisz, nie możesz być biskupem, powiedział nam Franciszek. To samo dotyczy księdza, dodał zaraz. To samo dotyczy każdego – mówił ordynariusz archidiecezji katowickiej (a także od całkiem niedawna administrator diecezji sosnowieckiej po rezygnacji bp. Kaszaka).
Arcybiskup zauważał, że nie ma sensu porównywanie czy Kościół w czasach Karola Boromeusza był w gorszej sytuacji niż teraz. - Łódka Kościoła była tak wtedy, jak i jest teraz bardzo rozchybotana. To od czego zaczął to modlitwa. To, co nam jest w Kościele bardzo potrzebne to odnowa duchowa – mówił i zwrócił uwagę na potrzebę codziennej adoracji.
Drugą kwestią poruszoną przez abp Galbasa była odwaga w myśleniu i w pracy dla Kościoła. - Karol zaprasza do tego szczególnie nas: księży i biskupów. Dzisiaj odpadają już wszystkie inne motywacje by być księdzem, poza jedną: dla Chrystusa. Trzeba być komandosem. Nie wystarczy już być szeregowcem. Z całym szacunkiem dla szeregowców. Tylko, że komandosa nie wychowa szeregowiec! Autorytet urzędowy zniknął w świecie w czasie rewolucji 68, w Polsce się jeszcze trochę utrzymał. Ale teraz go nie ma. Ksiądz jest jako taki bez znaczenia. Podobnie biskup. To, co powie ksiądz, czy biskup nie jest automatycznie przyjmowane dlatego, że to powiedział ksiądz czy biskup.(…) Osobiście odbieram te zmiany pozytywnie, one nas zmuszają do głębokiej refleksji i do odważnego działania, którego św. Karol jest przykładem. Zmuszają nas do porzucenia schematów duszpasterskich; „zawsze tak było, to robimy dalej, nigdy tak nie było – nie zaczynamy robić”. To jest fatalne. Ile takie myślenie zabiło w ludziach energii, jak bardzo pozbawiło wielu kreatywności, twórczości, zaangażowania? - pytał metropolita.
Ostrzegał również przed przybieraniem postawy obronnej czy wewnętrznej ucieczki od problemów - Tempo zmian, jakich doświadczają duchowni jest tak szybkie, że tego nie wytrzymują. Na naszych oczach nie tylko zmienia się postać tego świata, ale gwałtownie zmienia się postać Kościoła, także, a może nawet przede wszystkim Kościoła w Polsce. Tę frustracje w różny sposób próbujemy rozładować: czasem w agresji, czasem właśnie w tym naiwnym myśleniu, że to wszystko wróci, że dawne wróci, czasem w nałogach, czasem w izolacji, czasem w nieznośnym szukaniu wszędzie wrogów i okopywaniu się w małych, własnych i bezpiecznych bunkrach, bo to już nawet nie są schrony, tylko bunkry, do których żaden brzydki dźwięk i zapach tego świata nie dotrze - mówił.
Na koniec abp Galbas podkreślił, że pierwszym zadaniem Kościoła w Polsce jest odbudowa zaufania. - Nie wiem jak! Ale wiem, że bez tego nie pójdzie dalej. Papież – poprzez synod – wzywa nas wzywa do otwartej rozmowy duchowej o Kościele, do słuchania siebie nawzajem, do słuchania niewysłuchanych. I to jest piękne. Tylko, że to wymaga zaufania, którego często nam wzajemnie do siebie brakuje! Jeśli tak nie jest to wyprowadźcie mnie z błędu, ale takie mam nie tylko odczucie, ale doświadczenie. Gdy wierni nie mają zaufania do pasterzy, księża do biskupów, a nawet biskupi wzajemnie do siebie, to choćby synod trwał jeszcze pięć lat, nic nam to nie da – podsumowywał arcybiskup.