Nowy numer 17/2024 Archiwum

Rozsypane obrazki poukładać

Seminaria duchowne zaczęły się wyludniać. Niektóre zniknęły, niektóre zostały połączone w ramach metropolii. Powody, przyczyny… Wielorakie.

Rocznica. Tak po prawdzie za rok będzie „okrąglejsza”, ale mogę nie doczekać. Zatem – rocznica przyjęcia przeze mnie i pozostałych kolegów tonsury. Użyłem słowa tajemnego. Był to zwyczaj wygolenia przez duchownych włosów na szczycie głowy obowiązujący od 595 roku nakazem papieża Grzegorza Wielkiego. Niegdyś był zachowywany powszechnie. Oficjalnie zniesiony dopiero w naszych czasach, nieoficjalnie zanikający od dawna.

Tonsura była znakiem przynależności do stanu duchownego, co wiązało się ze strojem – czyli sutanną. Za moich kleryckich czasów ulice Nysy wczesnym popołudniem wypełniały się młodymi ludźmi w sutannach i kapeluszach. Tonsury we włosach na ogół widać nie było, ale sutannę tak. Zawsze chodzili we dwójkę. Obłóczyny i tonsura miały u nas stałą datę – 8. grudnia, w święto Niepokalanego Poczęcia Najśw. Maryi Panny. Byliśmy bardzo młodzi, jak to studenci. Trafiał się czasem ktoś nieco starszy. Od tonsury do święceń kapłańskich był odstęp czterech lat…

Od mojej tonsury minęło więc 59 lat… W międzyczasie miałem trochę okazji obserwowania kleryków. Tak się składało, że powadziłem w różnych seminariach dni skupienia bądź rekolekcje. Alumni seminaryjni bywali współpracownikami na oazach ruchu «Światło-Życie». Patrzyłem, obserwowałem, jak zmienia się ta cząstka Kościoła – materiał na przyszłych duszpasterzy. Prowadziłem też rekolekcje oraz dni skupienia dla księży. Obserwowałem to środowisko nie tylko w naszej, opolskiej diecezji, ale i w odległych regionach kraju. Krajobraz bardzo zróżnicowany. A i to jeszcze zmieniający się z upływem czasu, obyczajami, relacjami społecznymi, także wpływami zmieniającej się polityki.

A dzisiaj? Od lat seminaria duchowne, obecnie powiązane z uniwersyteckimi wydziałami teologicznymi, pustoszeją. Kilkanaście lat temu prowadziłem rekolekcje w jednym z seminariów duchownych w Polsce. Był początek roku akademickiego. Jakoś dziwnie się tam czułem, nie dociekałem dlaczego – moją rolą były nauki rekolekcyjne, liturgia, spowiedź, wspólna modlitwa. Rekolekcje się skończyły, wróciłem do domu. Ponad rok później dotarła wiadomość, że w owym seminarium na kolejny rok zgłosił się tylko jeden kandydat. Wcale mnie to nie zdziwiło. Nie zastanawiałem się nad przyczynami – nie wiedziałem wszystkiego, a moje odczucie sprzed roku miarodajnym być nie mogło. Wszelako z biegiem lat seminaria duchowne zaczęły się wyludniać.

Niektóre zniknęły, niektóre zostały scalone w ramach metropolii. Powody, przyczyny… Wielorakie. I te wynikające z ogólnego zeświecczenia świata, jak i z nasilającego się materializmu – zarówno dostrzegania tylko powierzchownej warstwy człowieczeństwa, jak i pazerności finansowej. Zmieniał się także obraz księdza i jego miejsca w społeczeństwie. Nie bez znaczenia jest ten wizerunek księży – od wikarych, po biskupów – kreowany i przez życie, i przez wrogą Kościołowi propagandę. A przez to, że z ulic zniknęły postaci w sutannach, działa już swoisty mechanizm sprzężenia zwrotnego. Ujemnego w tym przypadku. Swoją drogą postaci kobiet w habitach też jak na lekarstwo.

Od tonsury minęło prawie sześćdziesiąt lat. Dziś to już historia i nikt by tego nie rozumiał. Sutannę owszem, ludzie rozumieją. Czasem pewnie opacznie. Dlatego na co dzień jej nie używam. Każdego dnia dwa – trzy razy idę na spacer z moim czarnym, przyjaźnie do wszystkich nastawionym labradorem. Pozdrawiam spotykanych, oni mnie. Czasem to jest „Dzień dobry!” czasem „Szczęść Boże”. Pogadamy. O wszystkim, o niczym. A czasem o ważnych, także bożych sprawach. A psi ogon dopowiada resztę – zamaszyście macha na znak sympatii i do ludzi, i do całego świata. Ot, takie emeryckie duszpasterstwo. Potrzebne. Ponoć bardziej niż tonsura.

PS. Przed kilku dniami spotkałem pięcioletnią Łucję. Jechała na sankach z maminym napędem. Mój pies ją bardzo lubi (z wzajemnością). Ja też, dlatego powitałem ją bezsłownym okrzykiem radości. Skuliła się i coś mruknęła. Co? – zapytałem. Cicho ale wyraziście powiedziała „Szczęść Boże”. To był obrazek na moją 59 rocznicę… Trzeba czasem te swoje obrazki poukładać na nowo.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy