- Szkubiemy to pierze, a przy tym gadamy, śpiewamy i bardzo nam się to podoba - mówią seniorki z Długomiłowic.
Do powrotu do tej tradycji nie trzeba ich było namawiać. Wszak wiele z nich pamięta jeszcze, jak to było przed laty, kiedy były dziećmi. I są to piękne wspomnienia. Stąd teraz, przez ponad trzy tygodnie, grupa seniorek z Długomiłowic, Biadaczowa, ale także pochodząca z Ukrainy mieszkanka pobliskiej "Przystani", która świetnie się czuła w tym gronie, spotykała się w sali OSP Długomiłowicach, by szkubać pierze. Czasem było ich kilkanaście, a bywało, że nawet 20.
- Przed laty szkubało się w domach. Jak się skończyło w jednym, szło się do następnego domu... Każda dziewczyna, jak wychodziła za mąż, musiała mieć w posagu 2 pierzyny i 4 poduszki, a w jednej nieco dodatkowego pierza, tyle, żeby wystarczyło go na becik dla dziecka... - opowiadają.
Pracując, umilały sobie pracę rozmową na różne tematy. - Opowiadają sobie o utopcach, o przeszłości, dawnych zwyczajach, swoich małżeństwach, wspomnieniach z dzieciństwa, wymieniają się przepisami i radami. To zbliża ludzi... - opowiada animatorka Barbara Wołowska. - Dawniej, pamiętam, gdy dorośli rozmawiali, my, dzieci, siedzieliśmy pod stołem i nasłuchiwaliśmy tych opowieści.
Zadanie wydaje się proste, bo panie miały już sporą wprawę. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćPrócz szkubania nie brakło czasu na wypicie kawy, to któraś przyniosła ciasteczka, cukierki bądź inny poczęstunek. Nie brakło poczęstunku wieńczącego wyszkubki, ale też niespodziewanych odwiedzin - to kogoś z wioski, to kominiarza, który najwyraźniej postanowił przynieść im trochę szczęścia...
Generalnie chodzi o tradycję i spędzony razem czas. Jednak i efekt jest ważny - z wyszkubanego pierza powstaną poduszki dla seniorów w Domu Opieki i Rehabilitacji "Ostoja" w Biadaczowie.
Więcej o tym w opolskiej części "Gościa Niedzielnego", w numerze 8/2024, który ukaże się 25 lutego.