- Dziękuję za wasze dzisiejsze i codzienne świadectwo wiary, przywiązania do Pana Boga i pokładania ufności w Kościele, który pragnie wam towarzyszyć - powiedział bp Waldemar Musioł.
Biskup Waldemar Musioł oraz ks. Paweł Dubowik, krajowy duszpasterz Wspólnoty Trudnych Małżeństw "Sychar", modlili się razem z małżonkami przeżywającymi kryzysy. Nabożeństwo Gorzkich Żali odprawione zostało w V niedzielę Wielkiego Postu (17 marca) w kościele św. Sebastiana w Opolu.
W rozważaniu pasyjnym biskup Musioł zaprosił uczestników nabożeństwa, by duchowo stanęli na Golgocie. - Spojrzenie w przeszłość Jezusa ze wzgórza Golgoty jest spojrzeniem pełnym bólu z powodu źle wykorzystanej przez człowieka wolności. Jest to też spojrzenie pełne miłości, nieodwzajemnionej, wielokrotnie zranionej i odrzucanej, ale jednak miłości - mówił bp Musioł.
A jakie były spojrzenia ukrzyżowanych z Jezusem łotrów? - W pierwszym, którego tradycja nazwała Dobrym, jest żal z powodu źle wykorzystanej wolności, jest w nim świadomość zmarnowanego życia i zrozumienie dla jego bolesnych konsekwencji - tłumaczył biskup. Z kolei spojrzenie w przeszłość złego łotra nazwał bezkrytyczną oceną samego siebie i szukaniem winnych swojej życiowej porażki poza sobą. Następnie postawił uczestnikom nabożeństwa pytanie, którą drogę - dobrego czy złego łotra - wybierają w życiowej i sakramentalnej autorefleksji?
- Robiąc rachunek sumienia czy po prostu zastanawiając się nad życiem, może nawet w kontekście poranionych relacji, możemy złapać się na myśleniu bezkrytycznym, usprawiedliwiającym naszą słabość, grzech, a może nawet podłość: zaniedbałem modlitwę, ale byłem zmęczony i zrobiłem w tym czasie wiele dobrego; byłam złośliwa, ale się należało, poza tym inaczej nie da się zmusić kogoś do myślenia; skłamałem, ale właściwie dla większego dobra i dla świętego spokoju; miałam grzeszne myśli, ale to wina dzisiejszego świata przesiąkniętego zmysłowością; skrzywdziłem, ale czy to moja wina, że taki jestem, życie mnie takim uczyniło? - wyliczał biskup.
- Bez względu jednak na to, jak my będziemy spoglądać w naszą przeszłość, inne jest spojrzenie w nią Boga - podkreślił. Jest ono pełne nadziei i miłosierdzia.
- Licząc na takie spojrzenie na nas Boga przy wielkanocnej spowiedzi i w codzienności, musimy jednak wystrzegać się bardzo poważnego niebezpieczeństwa, które osobiście rozpoznaję w postawie wielu ludzi wierzących, zwłaszcza tych, którzy przez swoje dobre i szlachetne życie, wyrzeczenia, także wierność mimo niewierności innych, mają po ludzku prawo uważać siebie za lepszych. Jest nim odmawianie Bogu prawa do spojrzenia z tą samą co na nas miłością także na innych, którzy wymykają się naszym kanonom prawdy, dobra i duchowego piękna, nie wyłączając tych, którzy w naszych oczach zasługują na miano łotrów - przestrzegał biskup.
Odniósł się także do dokumentu "Fiducia supplicans" o duszpasterskim znaczeniu błogosławieństw, który - jak podkreślił - wywołał wiele medialnych kontrowersji.
- To właśnie bardzo stronnicze i wyrwane z kontekstu komentarze, bo nie sam dokument, mogły dotknąć wielu z was, sugerując przyzwolenie Kościoła m.in. na ponowne związki małżonków, którzy odeszli i udzielanie im błogosławieństwa, które - w myśl owych komentarzy - ma znaczyć niemal tyle, co małżeństwo. Ani w jednym zdaniu tego obszernego nauczania o znaczeniu błogosławieństwa nie ma niczego, co sprzeciwiałoby się prawdzie o sakramentalnym małżeństwie albo byłoby przyzwoleniem na jego znieważanie, wprost przeciwnie, podkreśla jego wyjątkowość, jedność i nierozerwalność - powiedział.
- W tym dokumencie jest natomiast wiele o pełnym miłości spojrzeniu Boga, jakże innym od naszego ludzkiego, o jego miłosierdziu i gotowości wspierania wysiłków w walce ze złem albo o większe dobro, nawet jeśli tu i teraz człowiek żyje w obiektywnym stanie grzechu. To Bóg zna najlepiej ludzkie serce i chce jego przemiany, jest gotów znowu dać przybić się do krzyża, żeby człowieka zbawić, ale wciąż od człowieka zależy, czy Jego miłosne spojrzenie i Jego błogosławieństwo przyjmie i pozwoli mu w swoim życiu wydawać owoce. Ani więc biskup, ani kapłan, ani nikt z nas nie powinien odmawiać Bogu tego miłosnego spojrzenia na człowieka, a w związku z tym duszpasterz także błogosławieństwa, o które człowiek prosi - podkreślił bp Musioł.
W dalszej części rozważania wskazał na lekcję przebaczenia, jaką Jezus daje nam na Golgocie. - Jezus usprawiedliwia przed Ojcem swoich oprawców. Nie widzi w nich ludzi złych, ale biednych. Są oni tak zaślepieni i zdeterminowani własnymi cierpieniami, lękami, posłuszeństwem władzy, że nie potrafią nie zadawać cierpienia. Za bólem Jezusa, patrzącym w przeszłość krzywdzicieli, idzie przebaczenie. Nie jesteśmy jak Jezus. Nasze ludzkie serca bywają ciaśniejsze, zwłaszcza jeśli są poranione. Nie zwalnia nas to jednak ze starań i próby Jego naśladowania - mówił.
Jakie są kroki na drodze do przebaczenia? - Pierwszym, jest nieukrywanie bólu, nietłumienie w sobie tego, że zostaliśmy zranieni. Przebaczenie nigdy nie jest i nie będzie zapomnieniem zła. Chodzi o to, by nie zapominając, zrobić kolejny krok - zrezygnować z zemsty. Dopiero potem może rozpocząć się często długi i żmudny proces przebaczenia. Warto sobie uświadomić, że jest to dzieło bosko-ludzkie. Dlatego w procesie przebaczenia obok naszego wysiłku musimy pozwolić działać Panu Bogu, modląc się o siłę do przebaczenia dla nas i modląc się za naszych winowajców. Dopełnieniem tej drogi jest umiejętność wykorzystania swojego trudnego doświadczenia i pomoc innym, przestrzeganie przed niszczącą siłą pielęgnowanej w naszym sercu niechęci czy pragnienia odwetu - tłumaczył bp Musioł.
U końca modlitewnego spotkania biskup udzielił uczestnikom nabożeństwa indywidualnego błogosławieństwa.
- Dziękuję wam, kochane siostry i drodzy bracia, za wasze dzisiejsze i codzienne świadectwo wiary, przywiązania do Pana Boga i pokładania ufności w Kościele, który pragnie wam towarzyszyć - podkreślił bp Musioł.
Za tydzień, w Niedzielę Palmową w kościele św. Sebastiana w Opolu odbędzie się spotkanie modlitewno-formacyjne dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Rozpoczęcie o 14.00.