Pani się rozsiadła, piórka nastroszyła, ale już po chwili było widać, że jest w porządku, bo zaczynają się do siebie tulić.
Tydzień temu, w Wielki Piątek, w gnieździe na posesji przy ul. Powstańca Filipa Pieli w Sławięcicach (dzielnica Kędzierzyna-Koźla) pojawiła się bocianica. Siedem dni wcześniej - 22 marca - usadowił się tam bocian. - Teraz będzie szukał bocianowej - powiedziała po jego przylocie Hanna Tomaszewicz, w której ogrodzie stoi słup z platformą i gniazdem. I znalazł ją. A ona nowe mieszkanko zaakceptowała. I nie jest to jakaś reporterska fantazja.
Czterdzieści kilka lat temu, kiedy to gniazdo zakładał Wilhelm Długosz, tata pani Hanny, bocian cieszył się z platformy i gniazda, jakie zbudował mu na jesionie gospodarz. Kiedy jednak przyprowadził swoją samiczkę na ul. Powstańca Pieli, nie chciała tam zamieszkać i odleciała z tego adresu. Pan Wilhelm zaczął się zastanawiać, co jest przyczyną. I zrozumiał.
"Smutny, samotny samiec niemrawo oskubywał gniazdo, a mnie przyszło do głowy, że ono jest po prostu za małe i za ciasne. Odciągnąłem bociana do zielonej trawy, a sam po drabinie ściągnąłem gniazdo, zrobiłem je od nowa - większe, wygodniejsze i wymościłem je sianem. Zawsze mi pomagał któryś z sąsiadów, bo sam bym nie dał rady. Jest nowe gniazdo, więc czekam, co dalej. Przyleciał »pan«. Pooglądał, głową pokręcił i poleciał. Czekam cierpliwie. Po pół godzinie wrócili razem!!! Pani się rozsiadła, piórka nastroszyła, ale już po chwili było widać, że jest w porządku, bo zaczynają się do siebie tulić. Tak, tak - bociany potrafią okazywać sobie i czułość, i złość!!” - wspominał pan Wilhelm na łamach "Gazety Sławięcickiej".
Taki był początek, a przez ponad 40 lat ludzie zżyli się z bocianami i z radością wyczekują ich przylotu, zwykle w ostatniej dekadzie marca. Dzisiaj gniazdem opiekują się Hanna i Zenon Tomaszewiczowie. W ubiegłym roku byli świadkami bocianiego dramatu - bocianica zaplątała się w przewody słupa energetycznego przy pobliskim transformatorze i zginęła. Dwa osierocone bocianki na szczęście były już na tyle duże, że ojciec dał radę sam je wykarmić. Po odlocie trójki okazało się jednak, że trzeba wymienić stary drewniany słup i platformę. Udało się to zrobić w grudniu ubiegłego roku wspólnymi siłami mieszkańców, Towarzystwa Przyjaciół Sławięcic, Rady Osiedla i OSP, przy pomocy pracowników i sprzętu Tauron-Dystrybucja SA.
Więcej o bocianiej rodzinie ze Sławięcic - m.in. o wymówkach bocianicy względem bociana, który na tydzień "poszedł w długą", i niezwykłym pogrzebie, na który zleciały się bociany z całej okolicy - w "Gościu Opolskim" nr 15 na 14 kwietnia.