Na Mszy św. w opolskim kościele "na górce", a wieczorem w Filharmonii Opolskiej wybrzmiała wdzięczność za 50 lat istnienia DIMK.
Diecezjalny Instytut Muzyki Kościelnej - dawne Diecezjalne Studium Organistowskie - w sobotę 15 czerwca w taki sposób zakończył świętowanie jubileuszu 50-lecia istnienia.
Przez tę szkołę przewinęło się w ciągu minionego półwiecza niemal 3 tys. uczniów. Początkowo nauka trwała trzy lata, salą wykładową była katedralna zakrystia i chór, lekcje na instrumencie prowadził p. Alfred Bączkowicz, organista katedralny, a ćwiczyło się w swoich, bądź zaprzyjaźnionych kościołach. Z czasem były kolejne siedziby, zmieniała się nazwa, struktura organizacyjna i warunki nauki. Dziś DIMK jest niezależną placówką z filią.
Akademia piękna i wiary
Jubileuszowej liturgii przewodniczył bp Andrzej Czaja, ale uczestniczyli w niej także bp Rudolf Pierskała, bp senior Paweł Stobrawa, ks. Grzegorz Poźniak, dyrektor DIMK oraz liczni księża, związani w różny sposób z opolskim ośrodkiem muzyki kościelnej. Zespołem wokalnym i orkiestrą dyrygowali absolwenci z pierwszego rocznika, który ukończył tę szkołę: Józef Chudalla (późniejszy organista katedralny i nauczyciel DIMK) oraz Hubert Prochota (kapelmistrz, organista i nauczyciel w Państwowej Szkole Muzycznej). Za kontuarem organów zasiadł dawny uczeń, a obecny wykładowca, Łukasz Mandola. Do Mszy św. jako ministranci służyli obecni uczniowie tej placówki. Wśród wiernych nie brakło czynnych i emerytowanych nauczycieli diecezjalnego studium, absolwentów, sympatyków i zaproszonych gości.
Opolski ordynariusz podczas Mszy św. mówił o radości, której przyczyną jest ten jubileusz. Podkreślał, że to nie budynek Instytutu (choć okazały i odnowiony) jest ważny, ale przede wszystkim jego społeczność, wspólnota tworzą ten dom i szkołę piękna, przyczyniając się do jej owocowania.
- Pan to sprawił i sprawia. Nie waham się użyć słowa "cud" i "Boże dzieło". W takich kategoriach trzeba patrzeć na ten instytut. On pokazuje społeczeństwu i Kościołowi, że mimo trudnych uwarunkowań, problemów, można skutecznie uczyć piękna. To czynicie - wskazywał, dodając, że chodzi nie tylko o naukę dźwięków, budzenie wrażliwości na muzykę, zwłaszcza sakralną czy odkrywanie piękna liturgii Kościoła. - Pod waszą batutą rozwija się wnętrze człowieka, nie tylko muzyczne, ale też piękno stylu życia, bycia razem, współpracy i współdziałania w jedności. To świadectwo, które pociąga - zawdzięczamy je temu, że realizujecie i rozwijacie swoje talenty, współpracujecie z innymi ośrodkami - wymieniał.
Podczas tej Eucharystii biskup ustanowił też kolejnych psałterzystów.
Jubileusz był okazją do podziękowania nauczycielom. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćWiedza i relacje
Po Mszy św. zaproszono wszystkich na kawę i kołocz w ogrodzie przy obecnej siedzibie DIMK. To był czas na rozmowy z nauczycielami, kolegami kursowymi, na wspominki. Wielu wykładowców wzięło zresztą udział w obchodach i świętowaniu, więc nie brakło przywoływania dawnych lat i pytań o dalsze losy.
Dla Bogdana Trutego, organisty bazyliki nyskiej ukończenie studium muzyki kościelnej wyznaczyło dalszą drogę zawodową. - To podstawa życia mojego i mojej rodziny. Jestem wdzięczny Bogu za moich nauczycieli, kolegów, cieszę się, że mogę tu być. Także mój syn kończył tę szkołę i też gra na organach - przyznaje.
Jednym z obecnych był prof. Remigiusz Pośpiech, dyrektor studium w latach 1985-2006.
- Ja trafiłem tu "z zewnątrz", ale do swoich, bo studiowałem na KUL muzykologię razem z J. Chudallą i H. Prochotą. Była przychylność bp. A. Adamiuka, abp. A. Nossola, ks. H. Sobeczki i grono osób, którym bardzo zależało na poziomie muzycznym w diecezji i tak zdecydowałem się tu przyjechać. Pierwsze lata były pionierskie - uczyli się nowi organiści, grający już uzupełniali wykształcenie. Potem trzeba było zadbać także o poziom naukowy, rozszerzyć działalność o dyrygenturę, chóry, o oddziaływanie na parafie, także formację duchownych. A w 2001 roku, kiedy powstawało Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kościelnych, to jego inicjator, ks. prof. Ireneusz Pawlak zaproponował, by jego siedzibą zostało Opole, bo tu jest centrum muzyki kościelnej - opowiada.
Zarówno on, państwo Beata i Alfred Bączkowiczowie, jak i inni nauczyciele co chwilę byli zagadywani przez dawnych wychowanków. Jedni grają w różnych parafiach w regionie jak i za granicą, inni śpiewają w chórach bądź je prowadzą…
- Profesor Bączkowicz był niezwykle wymagającym nauczycielem, ale i inspirującym, potrafiącym nauczyć. Do dziś żywię do niego wielką wdzięczność - przyznaje Hubert Prochota. - Ja kończyłem tę szkołę w latach 80. ubiegłego wieku. Gram w Niemczech w mieście Iserlohn k. Dortmundu, prowadzę chóry. Dzięki panu Bączkowiczowi lubię harmonię, dużo improwizuję. To moja pasja. Cieszę się, że mogłem z nim dziś znowu porozmawiać - potwierdza Heinrich Mainka, pochodzący z Chróścic.
- To, czego się tu nauczyliśmy, procentuje przez lata w parafiach, gdzie działamy - mówi Bernard Fulneczek z parafii Krzyżanowice. - Ważne są też relacje, które pozostają, spotykamy się na rekolekcjach, wymieniamy się doświadczeniami, nutami - dodaje Krystyna Lampert z Rud Raciborskich.
"Te Deum" na chór, organy i orkiestrę poruszało serca i wywoływało "gęsią skórkę" u słuchaczy. Karina Grytz-Jurkowska /Foto GośćWażne zadanie
Jak bardzo działalność Diecezjalnego Studium Muzyki Kościelnej wpłynęła na kształt muzycznej kultury w regionie - trudno powiedzieć.
- Pięknie ukształtowana liturgia, której muzyka jest nieodłączną częścią, prowadzi wierzących do Boga. Stąd radość, ale i duża odpowiedzialność, dlatego taka szkoła była i jest bardzo potrzebna. Dużo zależy jednak od konkretnych osób w parafii, musi być współpraca z proboszczem, z biskupem - stwierdza ks. prof. Antoni Reginek, z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, reprezentujący Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kościelnych.
- Muzyka wprowadza w tematykę poszczególnych okresów liturgicznych, świąt, Liturgii Słowa. Organista musi być nie tylko dobrym muzykiem, ale także poznać całe bogactwo muzyki kościelnej, repertuar znany w danej parafii, i wiedzieć co się dzieje podczas liturgii. Ja sam byłem od 14. roku życia organistą, a potem Pan Bóg powołał mnie do posługi kapłańskiej. Ale i dziś, kiedy nie ma organisty, a ja już odprawiłem Mszę w danym dniu, chętnie siadam za kontuarem i gram - uśmiecha się ks. Piotr Borowiak, uczący w studium przedmiotów liturgicznych.
DIMK to nie tylko kształcenie organistów, dyrygentów chórów, schol i zespołów wokalnych, psałterzystów itd., ale też redakcja prac naukowych i badawczych, publikacji, odkrywanie śląskich kompozytorów i ich twórczości, opracowywanie chorałów i śpiewników, opisywanie instrumentarium organowego, oswajanie z muzyką najmłodszych, koncerty w różnych miejscach, współpraca z innymi ośrodkami.
Ksiądz Piotr Wiśniewski z KUL przyznaje, że zawsze chętnie przyjeżdża na Śląsk, bo fascynuje go tu poziom muzyki liturgicznej, zgoła inny niż w wielu regionach Polski. - Widać to zwłaszcza podczas codziennej liturgii, nie przygotowanej na jakąś uroczystość, z chórem, orkiestrą. To jest inna tradycja muzyczna, inne rozumienie roli muzyki w liturgii. To m.in. zasługa takich ośrodków. Mój mistrz, ks. prof. I. Pawlak mawiał, że liturgia bez dobrej muzyki jest jak ogród bez kwiatów, jak niebo bez słońca. Zastanawia mnie i cieszy, że tylu młodych ludzi wbrew trendom wybiera studiowanie na kierunku muzyka kościelna. Ale też wielu wiernych szuka kościoła, gdzie ta „oprawa muzyczna” jest piękna.
Te Deum (M. Pospieszalski) - Jubileusz 50-lecia Diecezjalnego Instytutu Muzyki Kościelnej w Opolu KarinaWieczór pełen wrażeń
Dopełnieniem uroczystego jubileuszu był koncert w Filharmonii Opolskiej, podczas którego opolski ordynariusz podziękował i pogratulował byłym i obecnym wykładowcom DIMK, także współpracownikom z innych ośrodków - z Niemiec, Kuby, Japonii czy USA.
Była to też okazja, by zaprezentować dzieła śląskich kompozytorów: I. Reimanna, M. Brosiga, F. Lubricha i M. Drischnera czy G. Poźniaka.
- Świętowanie jubileuszu rozpoczęliśmy we wrześniu zeszłego roku i miało ono kilka odsłon. To jest jego zwieńczenie. Chcieliśmy, by koncert odwoływał się do naszej codzienności - stąd wystąpili nasi nauczyciele, uczniowie, chórzyści, dzieci, ale też w repertuarze znalazła się muzyka śląska - bo żyjemy w tej kulturze i ją chcemy rozwijać - tłumaczy ks. G. Poźniak.
Punktem kulminacyjnym programu była premiera "Te Deum", napisanego specjalnie na tę okazję przez Marcina Pospieszalskiego. Wykonał ją (nie bez dodatkowych emocji, kiedy organy nagle przed rozpoczęciem dzieła zamilkły) chór mieszany Schola Cantorum Opoliensis, przygotowany przez Annę Sikorę, z orkiestrą Filharmonii Opolskiej pod dyr. Przemysława Neumanna. Całości dopełniło wyśpiewane wraz z publicznością śląskie "Ciebie, Boże wielbimy".
O jubileuszowych obchodach przeczytasz też:
https://opole.gosc.pl/doc/8586528.Brzmiaca-Ewangelia
https://opole.gosc.pl/doc/8463816.Recital-fortepianowy-Aleksandry-Swigut-rozpocznie-rok
oraz w Gościu Opolskim nr 46/2023.