Dorocznej pielgrzymce mężczyzn i młodzieńców na Górę Świętej Anny przewodniczył biskup opolski Andrzej Czaja.
To jedna z najstarszych pielgrzymek na Górę Świętej Anny: pielgrzymka mężczyzn i młodzieńców. Jak zwykle w ostatnią niedzielę czerwca – w okolicach uroczystości świętych Apostołów Piotra i Pawła. W dzisiejszą niedzielę (30 czerwca) annogórską grotę lurdzką i jej otoczenie znów wypełniły tysiące wiernych. Już nie byli to tylko sami mężczyźni w różnym wieku, ale także małżeństwa, rodziny – nawet trzy pokolenia. I jak zwykle – to się nie zmienia od lat – większość uczestników przyjechała z diecezji opolskiej i gliwickiej. W tegorocznej pielgrzymce uczestniczyła też duża grupa pielgrzymów z Teksasu – potomków emigrantów ze Śląska do Ameryki – pod przewodnictwem ich duszpasterza ks. Franciszka Kurzaja.
– Potrzeba nam dzisiaj mężczyzn odpowiedzialnych, mężczyzn wiary, którzy będą pokazywać – mimo tego jaki ten świat dzisiaj jest – że są ludźmi wiary – powiedział, witając pielgrzymów, o. Jonasz Pyka, gwardian klasztoru franciszkańskiego na Górze Świętej Anny. Mszy św. przewodniczył biskup opolski Andrzej Czaja, koncelebrowali m.in. biskupi emerytowani – Jan Kopiec i Paweł Stobrawa, opolscy biskupi pomocniczy – Rudolf Pierskała i Waldemar Musioł, oraz tegoroczni neoprezbiterzy.
Płomienne, czterdziestominutowe kazanie do zebranych wygłosił bp Andrzej Czaja. – Nic nas tu, na Śląsku, tak w wierze nie osłabiło, jak materializm. Różne uciski tego świata, różne ideologie tak nas nie osłabiły, jak materializm. Można powiedzieć, żeśmy się w wielu momentach dali przywiązać do tego, co doczesne. I w tym momencie odstąpiliśmy od Pana. Bo nie da się dwom panom służyć: Bogu i mamonie. Trzeba się odwiązać, przylgnąć do Boga. I ta droga jest wskazana przez Jezusa: otwartość i prostota – mówił biskup.
Bp Czaja, nawiązując do własnych, dramatycznych przeżyć na szpitalnym łóżku, podkreślał, że o duszę człowieka toczy się walka między szatanem a Bogiem. – Tego doświadczyłem, że walka o każdą ludzką duszę trwa nieustannie. To jest codzienność niedostępna naszym zmysłom. Mówię o tym, bo mam takie przekonanie, że tak trzeba. My dzisiaj za bardzo żyjemy doczesnością, a zapominamy o tej sferze naszego życia: życiu naszej duszy. Kiedy byłem w agonii cielesnej, bez świadomości, kiedy lekarze starali się utrzymać życie mojego ciała, ja żyłem dalej. To nie było doświadczenie jakiegoś tunelu, jasności, to nie było jakieś wejście w nowy świat. Dalej żyłem w tym świecie, jak każdy z nas. Ciało leżące bez świadomości, ale dusza ma swoją świadomość, dusza żyje w swoim świecie – w świecie odkupienia, zbawienia. Ale zły przychodzi. I tego doświadczyłem, kochani. Na różne sposoby diabeł próbował oddalić mnie od Boga. Nie, ja diabła nie widziałem, to nie działo się na poziomie zmysłów. Ale dusza to czuła – opowiadał bp Czaja.
W takim eschatologicznym klimacie biskup opolski gorąco apelował do wiernych o zaangażowanie w synodalną odnowę Kościoła opolskiego i włączenie się w zaproponowany przez niego program odnowy diecezji. – Sama pobożność i – jak mówimy – praktyka życia chrześcijańskiego nie wystarczy. Nie ma niczego ważniejszego w naszym zatroskaniu o swoją przyszłość, jak troska o wiarę. Związanie z Bogiem. Życie z Bogiem na co dzień. Ale o taką wiarę trzeba się troszczyć – mówił i tłumaczył, że w wierze chodzi o proste, ufne, zwykłe westchnienie do Jezusa „Ufam Tobie”. – Ja mam Jezusa, ja Jemu ufam – zakończył kazanie bp Andrzej Czaja.
Pielgrzymka mężczyzn i młodzieńców na Górę Świętej Anny 2024