- Pobożność szkaplerzna, karmelitańska nie jest pobożnością fajerwerków, głośnych wzdychań, uwielbień, ale prowadzi nas do spotkania z Bogiem w cichości, w ciszy modlitwy osobistej i wspólnotowej - mówi ks. Rudolf Świerc.
We wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel w kościele św. Apostołów Piotra i Pawła w Opolu, przy którym od 2003 roku działa Bractwo Szkaplerzne, 18 osób przyjęło szkaplerz karmelitański jako szczególny znak opieki Maryi. Osoby te dołączyły do grona ponad 2 tys. osób, które na przestrzeni lat przyjmując w tej parafii szkaplerz, dołączyły do Rodziny Karmelitańskiej. Wśród nich są nie tylko miejscowi parafianie, ale również osoby z wielu opolskich i podopolskich parafii.
- Noszę szkaplerz św. Michała Archanioła, ale też od dawna pragnęłam przyjąć szkaplerz karmelitański, ponieważ kocham Maryję. Dlatego szukałam świątyni, w której będzie to możliwe. Co rano przed pracą na Mszę św. przychodzę właśnie do tego kościoła i w ogłoszeniach przeczytałam, że będzie możliwość przyjęcia szkaplerza - ze wzruszeniem dzieli się Maria.
Szkaplerz przyjęli również Irena i Benedykt, małżonkowie z Bierdzan. - Zachęciła mnie koleżanka, która nosi szkaplerz. Powiedziała mi o łaskach, które można otrzymać. Na te nasze czasy, które są tak nieciekawe, potrzeba naszej rodzinie opieki i ochrony. Ogromnie cieszę się, że mąż w tym czasie był w domu, bo na co dzień pracuje zagranicą, i że również chciał przyjąć szkaplerz - mówi Irena.
Mszy św. w intencji członków Bractwa Szkaplerznego, a także wszystkich noszących szkaplerz, przewodniczył ks. Krzysztof Kurzeja. Wraz z nim Eucharystię koncelebrował ks. proboszcz Rudolf Świerc.
- Człowiek jest istotą zmysłową. Potrzebuje znaków. W naszej pięknej chrześcijańskiej wierze też otaczani jesteśmy znakami - z tymi sakramentalnymi na czele, w których uobecnia się łaska Boga. Bo potrzeba dla naszych zmysłów, byśmy zobaczyli, dotknęli, poczuli obecność Boga. Takim znakiem jest też święty szkaplerz, który Maryja dała Szymonowi Stock na Górze Karmel, gdzie początek bierze duchowość szkaplerzna. Ta szata wzięta jest z fragmentu płaszcza zakonnego, chroniąca wpierw przed brudem, przed pracą, a potem jako znak ubierania się w Maryję. Jest ona pogłosem innej szaty, tej chrzcielnej, w której ubraliśmy się w Chrystusa - mówił ks. Rudolf Świerc.
Przekonywał, że nie wystarczy Maryję czcić i nosić Jej szkaplerz, ale trzeba ją naśladować. - Łatwo nam przychodzi przyzywanie Maryi w wielu intencjach, z którymi do Niej przychodzimy: „Maryjo, daj, uproś”. Ale czy za tym idzie nasza postawa, która jest naśladowaniem Matki Bożej? - pytał duszpasterz. Podkreślił, że pobożność szkaplerzna mówi o tym, by jak Maryja szukać spotkania z Panem.
- Mamy głowę pełną spraw, przez które trzeba się przebić, Panu Bogu powierzyć, by wolnym stawać z Panem. Trzeba tego karmelitańskiego ćwiczenia, by nasze sprawy przynosić Jezusowi, Jemu ofiarować i by stawać się na chwilę wolnym od tych spraw, by być jedynie dla Boga. On tu jest i ja jestem dla Niego, to wystarczy. On i ja - przekonywał.
Nim po Mszy św. przy ołtarzu Matki Bożej oprawiony został obrzęd przyjęcia szkaplerza karmelitańskiego, ks. Świerc przypomniał przywileje i zadania, które z jego noszeniem się wiążą. Przez 20 lat w tej parafii szkaplerz przyjęło już 2112 osób.
- W listopadzie Bractwo Szkaplerzne w naszej parafii będzie świętowało 20-lecie. Od września do czerwca spotykamy się w każdą drugą niedzielę miesiąca o 16.00, by pogłębiać duchowość karmelitańską. Nasze grono trzeba odmłodzić, dlatego serdecznie zapraszamy osoby w średnim wieku i młodsze, które noszą szkaplerz - zachęca Zofia Karpińska, niezwykle aktywna emerytka, która od początku animuje wspólnotę Bractwa Szkaplerznego w Opolu.
- Opieka Matki Bożej widoczna jest w naszej codzienności. Tak naprawdę dwójkę młodszych dzieci zawdzięczamy z żoną wstawiennictwu Maryi i św. Jana Pawła II - mówi Grzegorz Stępień, animator bractwa. - Początkowo w tej wspólnocie zaangażowała się moja żona. Ale z czasem, kiedy zacząłem czytać biuletyny, pogłębiać wiedzę i ja przyjąłem szkaplerz. Na początku angażowałem się sporadycznie, od czasu do czasu, ale kiedy zacząłem przychodzić na spotkania Bractwa Szkaplerznego, pojechałem też na rekolekcje w Czernej, to potem krok po kroku coraz więcej zadań otrzymywałem - opowiada. - W tym roku przejmuję obowiązki pani Zosi, która od początku prowadziła naszą wspólnotę. Poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko - dodaje.