- Idź i prorokuj nad doliną wysychających z głodu Boga kości, świadectwem swojej wiary głoś na wszelkie możliwe sposoby Jego dobroć i miłość do każdego człowieka, głoś dobroć i miłość Maryi jako przewodniczki i orędowniczki w codziennym zmaganiu o świętość - bp Waldemar Musioł skierował wezwanie do członków Apostolskiego Szensztackiego Związku Rodzin.
W sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej w Opolu-Winowie zakończyły się pięciodniowe rekolekcje Apostolskiego Szensztackiego Związku Rodzin w Polsce, które od 5 sierpnia odbywały się na Górze św. Anny. Uczestnikom towarzyszyło hasło „Świętymi bądźcie”.
- Co pięć lat organizujemy spotkanie wszystkich rodzin należących do związku, a nazywamy je megarekolekcjami. To oczywiście czas formacji, ale przede wszystkim bycia razem i dzielenia się świadectwem. Tym razem już po raz trzeci takie megarekolekcje odbyły się na Górze św. Anny, czyli w miejscu, które bardzo spodobało się naszym rodzinom - mówi Jerzy Mika z Opola-Winowa, który wraz z żoną Marzeną i kilkoma innymi małżeństwami organizował tegoroczne spotkanie członków Apostolskiego Szensztackiego Związku Rodzin w Polsce.
- Obecnie pracujemy nad ponownym odkrywaniem ważności i źródła, jakim jest Eucharystia. Podczas rekolekcji mówiliśmy też o nawróceniu i apostolstwie - relacjonują Renata i Piotr Andrzejkowiczowie z Gdańska, którzy należą do grona organizatorów megarekolekcji.
Wzięło w nich udział 89 małżeństw, w tym młode rodziny z dziećmi, których łącznie było aż 120. Uczestnicy przyjechali m.in. z Gdańska, Koszalina, Bydgoszczy, Warszawy czy Otwocka. - Nie jesteśmy ruchem pojedynczych osób ani ruchem małżeństw, ale jesteśmy ruchem rodzinnym, dlatego w spotkaniach uczestniczą dzieci. Wszyscy młodzi rodzice bardzo to sobie cenią, że mogą na rekolekcje przyjechać razem z dziećmi i na Msza św. nikt nie będzie ich strofował wzrokiem, że dzieci biegają albo krzyczą - zauważa Renata Andrzejkowicz.
- Megarekolekcje kończymy w Winowie, bo tym co nas łączy i integruje, jest sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej. Tutaj jest też Droga Małżeńska, unikalna, bo jedyna w Polsce. Zbudowali ją świeccy, a inspiracja płynęła od Ruchu Szensztackiego z Węgier. To droga dla narzeczonych i małżonków z różnym stażem. Dla narzeczonych, by rozważyli, co ich czeka, np. stacje „Wzrastamy w trudnościach” albo „Jesteśmy pustym gniazdem”, które na etapie przygotowań do sakramentu małżeństwa są dla nich absolutną abstrakcją. To również droga dla małżeństw, które są już u kresu życia i wiedzą, że pogoda ducha i smakowanie życia jest czymś ważnym - mówi Jerzy Mika.
- Mamy świadomość, jak świat obecnie patrzy na małżeństwo, przekonuje, że trudności, które się zdarzają, od razu powinny skutkować zakończeniem związku małżeńskiego. A Droga Małżeńska pokazuje, że choć trudności przychodzą, to mogą być budujące, trzeba tylko znaleźć z nich jakieś wyjście - dopowiada Piotr Andrzejkowicz.
W piątek 9 sierpnia Mszy św. w kościele pw. Ducha Świętego w Opolu-Winowie przewodniczył bp Waldemar Musioł.
- Wierzcie mi, w czasie, kiedy ciągle słyszę o głębokim kryzysie wspólnoty Kościoła, gdy raz po raz podważa się wartość także biskupiej posługi w Kościele, to spotkanie jest jak miły cień w słoneczne dni, wasz widok bardzo krzepi moje serce. I za to wam dziękuję - biskup zwrócił się do rodzin, które wypełniły ławki winowskiego kościoła.
Zwrócił uwagę na to, że duch tego świata atakuje rodzinę, która jest ostatnim bastionem takich wartości, jak: „miłość, która oznacza poświęcenie, jak szacunek do życia, jak sens wzajemnego obdarowania, jak gotowość do oddania życia”. - Czym ta niechęć do rodziny się objawia? Kreowaniem - dość natarczywie w ostatnim czasie także w naszym społeczeństwie - mentalności proaborcyjnej, promocją ideologii gender, a więc zacierania różnic płci, którą papież Franciszek w jednym z udzielonych wywiadów nazwał jedną z najgroźniejszych kolonizacji ideologicznych, bo wykraczającą daleko poza sferę seksualną, wreszcie podważaniem wartości wychowania religijnego młodego pokolenia poza domem, choćby szkole przez lekcje religii - tłumaczył bp Musioł.
Następnie sięgnął - do dziś również aktualnej - diagnozy o. Józefa Kentenicha, wygłoszonej w czasie Tygodnia Koronacyjnego 18 października 1946 r., w której założyciel Ruchu Szensztackiego nawiązał do wizji proroka Ezechiela, gdy Bóg każe mu prorokować do wyschniętych kości. Biskup podpowiadał uczestnikom rekolekcji, by dzielili się zachwytem nad Bożym słowem, odważnie przemawiali, ale też prorokowali swoim życiem. Jak?
- Jako wierny i dbający o wierność małżonek przekonuj cierpliwie innych o wartości i pięknie życia we dwoje w sakramentalnym małżeństwie, o cudownej możliwości dzielenia z kimś losu, oddawania mu życia i brania z jego życia, by razem wrastać, o sensie poświęcenia dla drugiego, które niczego mi nie odbiera, a daje głęboką wewnętrzną radość i poczucie życiowego spełnienia. Prorokuj jako małżonek, że błędem, biedą i pustynią jest nazywać małżeństwem partnerski tylko układ albo życie bez wzajemnych zobowiązań. Prorokuj też swoim życiem jako rodzic, choć wychowanie młodego pokolenia do łatwych nie należy, ale łaska Boża w połączeniu z ludzką czułością, ciepłem, poświęconym czasem, dialogiem, otwartością na to, co w nowościach nie jest destrukcyjne, jest w stanie i dziś w rodzinach czynić cuda. Prorokuj swoim wychowawczym wysiłkiem i staraniem o wiarę swoich dzieci, przekonuj w ten sposób, że błędem jest wychowywać dzieci bezwyznaniowo, bez tlenu wiary, bez określonego systemu wartości porządkującego życia, a tym bardziej w mentalności, w której wszystko, nie wyłączając płci, może być kwestią wyboru - mówił bp Musioł, wskazując na Eucharystię jako na źródło siły do wypełnienia tej misji.
Po Mszy św. był czas na posiłek i rozesłanie, które zaplanowane zostało w sanktuarium.
W rekolekcjach wzięli udział m.in. Mirosława i Tomasz Gołębiewscy z Glasgow w Szkocji, małżonkowie z 40-letnim stażem, którzy do Ruchu Szensztackiego wstąpili w styczniu 1990 r., jeszcze przed decyzją o wyjeździe z kraju na stałe. - Ruch Szensztacki jest tlenem w naszym krwiobiegu, naszą bazą, drogą do Pana Boga, w nim są nasi przyjaciele. Właściwie Ruch Szensztacki ukierunkował nasze małżeństwo. Myślę, że to nie nasza zasługa, że znaleźliśmy tę wspólnotę, ale to Matka Boża nas znalazła. Byliśmy wtedy w bardzo trudnej sytuacji. Z perspektywy 40 lat naszego małżeństwa i rodzicielstwa mogę powiedzieć, że to był najtrudniejszy egzystencjalnie czas w naszym życiu, a jednocześnie był to czas, który wydał największe owoce w moim rozwoju duchowym - dzieli się Tomasz.
Małżonkowie mają sześcioro dorosłych dzieci i jedno w niebie, a także piętnaścioro wnucząt. - Wszystkie dzieci żyją w związkach sakramentalnych i jest to naszą największą radością, że przekazaliśmy im wiarę - mówi Mirosława. - Myślę, że nie zmarnowaliśmy tego czasu, który Pan Bóg dał nam na kształtowanie nowego człowieka, od tego maleńkiego człowieka aż do wyjścia z domu, z naszego gniazda - dopowiada Tomasz. - Kiedy wyjeżdżaliśmy z Polski, ja pojechałem wcześniej, a potem Mirka z dziećmi do mnie dojechała. Cały dobytek miała spakować w zaledwie cztery walizki, a najważniejszym, co wtedy spakowała, było nasze domowe sanktuarium: obraz Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej, krzyż, zdjęcie ojca założyciela Józefa Kentenicha - wspomina małżonek. Do dzisiaj mają to domowe sanktuarium, które założyli niemal 35 lat temu.
Na Górę św. Anny i do Winowa przyjechało też wiele młodych małżeństw. - Mamy małe dzieci, a Ruch Szensztacki pomaga nam stworzyć im dobre otoczenie do wzrastania. W naszym kursie są same rodziny z dziećmi, dzięki czemu nasze dzieci mają wokół siebie rówieśników wychowywanych w podobnych wartościach - mówi Maria Głasek z okolic Otwocka. - We wspólnocie przyjaźnimy się, celebrujemy urodziny i różne inne okazje. Tworzymy grupę do tańca i do różańca - podkreśla. Wielu z nich należało do młodzieży szensztackiej czy ma rodziców formujących się w ruchu. - To nie znaczy, że jako małżeństwo ślepo wybraliśmy formację w Ruchu Szensztackim. Co jakiś czas zastanawiamy się, czy jest to dla nas właściwe miejsce. Na pewno ten ruch daje nam, motywację do ciągłej pracy nad sobą - zapewnia Maria.
O rekolekcjach napiszemy również w „Gościu Opolskim” nr 34/2024 w niedzielę 25 sierpnia br.