Niewielka Świdna, potok górski, a co zrobiła, to dziw bierze. I żal, i złość.
Dziewiętlice (gmina Paczków, granica polsko-czeska) w temacie „powódź” mają doświadczenie. Sołtys wsi Paweł Trytko mówi mi, że w ostatnich trzech latach rzeka wylewała co rok. Nie mówiąc o latach poprzednich. W 2010 rzeka zalała Dziewiętlice nawet wyżej niż tym razem. Tak było przynajmniej na początku wsi od strony Republiki Czeskiej i domostw państwa Sadowskich. Bo pod koniec miejscowości wpłynęła do niej z lewej strony jeszcze mniejsza rzeczka - Średnica, która w tym roku okazała się nawet groźniejsza.
Koryto Świdnej jest głębokie, a przez - na oko - jedną trzecią długości wsi jej lewy brzeg ochrania wysoki na ok. trzy metry kamienny mur oporowy. Mur wytrzymał, wyłamany został tylko w jednym miejscu. Ślady działania rzeki trzy tygodnie temu, które dotąd widać, mogą budzić lęk przed siłą żywiołu. Świdna w Dziewiętlicach poszerzyła swoje koryto, zwalała ogromne, stare drzewa, zrywała osiatkowane, kamienne umocnienia brzegów.
- Ale widział pan, co zrobiła?! - pyta mnie jedna z mieszkanek (chce zachować anonimowość). Mówię, że tak, że widziałem dom z odsłoniętymi przez powódź fundamentami. - Nie, ale tam dalej, za wsią! - prostuje mnie rozmówczyni i prowadzi mnie w pola za wsią, nad rzeką. Stoimy na wysokim brzegu. Wodowskaz ma tu miarę maksymalną 4 metrów - sięgającą do brzegu skarpy. - Co za durna, no dzika rzeka, normalnie latem ma w najgłębszym miejscu 70 cm. Kiedy byłam dzieckiem, to w tym miejscu kobiety pranie w rzece robiły. A teraz tutaj ona całkiem zmieniła swoje koryto! Woda jak niosła te wszystkie kamienie wyglądała jakby się gotowała, bulgotała - tłumaczy mi mieszkanka Dziewiętlic.
Przed nami urywa się droga polna, którą Świdna przerwała i zabrała dalej tworząc ogromną, długą wyrwę zasypaną kamieniami. Od tego miejsca rzeka poszerzyła swoje koryto do kilkudziesięciu metrów i płynie innym nurtem niż przed 14 września. W jednym z nowo powstałych zakoli naniosła może setki ton żwiru, kamieni, piachu i utworzyła wyspę o wymiarach ok. 100 na 40 metrów.
Wracam do wsi. Stoję na jednym ze zbudowanych po powodzi 2010 r. mostków łączący części Dziewiętlic rozłożone po obu brzegach rzeki. Zaczepia mnie jeden z mieszkańców. - Sąsiad powiedział mi, że już ma wyj…ne na powódź - mówi. Nie dziwię się w ogóle. Myślę po cichu, że tutaj nad Świdną taka postawa, to może jedyne właściwe wyjście.
Potok górski - bo tak jest sklasyfikowana - Świdna ma 21 kilometrów długości. Wypływa w Górach Złotych - niedaleko tak bardzo zrujnowanego Nowego Gierałtowa - spływa do Czech i tam jako Vojtovický potok w Bernarticach wpływa do Dziewiętlic zmieniając nazwę na polską. Kilka kilometrów dalej wpada do Raczyny, która wpływa do Nysy Kłodzkiej pomiędzy jeziorami Otmuchowskim, a Nyskim. Jeden malutki fragmencik mapy powodziowej południowej Polski roku 2024.