Dlaczego tak bardzo mobilizujemy się w czasie kryzysu?

Odpowiada prof. Michał Bilewicz, profesor psychologii społecznej z Uniwersytetu Warszawskiego, autor "Traumaland".

Ta książka miała być próbą zwiększenia samowiedzy Polaków na temat tego jacy jesteśmy, dlaczego tacy jesteśmy i jak przeszłość nas ukształtowała – mówił wczoraj (16 października) w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu Michał Bilewicz, autor książki „Traumaland. Polacy w cieniu przeszłości” (wyd. Mando, 2024).

M. Bilewicz, psycholog społeczny, prof. Uniwersytetu Warszawskiego wraz ze swoim zespołem badał przez dłuższy czas wpływ traumatycznych doświadczeń na współczesne funkcjonowanie narodów. – W większości były to narody, które doświadczyły w swojej historii ludobójstwa. Badania prowadziliśmy m.in. wśród Ormian, w Izraelu, w społecznościach mniejszościowych np. wśród Łemków czy Kurdów irakijskich. Wszędzie obserwowaliśmy jak traumatyczna przeszłość nie tylko wpływa na zdrowie psychiczne – bo to wiemy z badań psychiatrów – ale jakie są jej konsekwencje społeczne: że ludzie przestają sobie ufać, że zaczynają traktować państwo jako obcy twór, nie ufają instytucjom, są zalęknieni, bardzo łatwo jest ich przestraszyć różnymi plotkami, wywołać paniki moralne wokół różnych tematów. Doszliśmy do wniosku, że opisując te społeczności w zasadzie opisujemy też historię Polski i zbiorowe doświadczenie Polaków – mówił prof. Bilewicz.

Trauma społeczna nie jest przeżyciem tylko jednego pokolenia. – Doświadczenia traumatyczne poprzednich pokoleń wpływają na zdrowie psychiczne kolejnych pokoleń. To da się wytłumaczyć. Bo to jest kwestia tego jak wychowywane są dzieci w straumatyzowanych rodzinach. Często w kolejnych pokoleniach widzimy różnego rodzaju objawy, które są z tym związane – mówił warszawski psycholog społeczny.

Ten przekaz transgeneracyjny (międzypokoleniowy) rzutuje na większą podatność kolejnych pokoleń na traumatyzację. – To wszystko widzieliśmy też w Polsce. Badania pokazują, że wiele sytuacji, które w innych miejscach na świecie nie powodowały tak częstego występowania PTSD (zespół stresu pourazowego – przyp. ak). PTSD dotyczy zwykle 10-15 proc. żołnierzy wracających z wojny albo ludzi, którzy ocaleli z katastrof naturalnych czy kataklizmów. W Polsce badania prowadzone na Dolnym Śląsku po powodzi w 1997 r. wykazały, że ten odsetek wynosił ponad 30 procent – podkreślał autor „Traumalandu”.

Efektem tego stanu rzeczy jest m.in. nieufność wobec struktur państwowych. – Nie ufamy państwu za bardzo, nie do końca wierzymy, że państwo poradzi sobie w sytuacjach kryzysowych, więc bierzemy sprawy w swoje ręce. Dlatego u nas tak wielki zasięg mają akcje spontanicznego pomagania czy to w pierwszych miesiącach wojny w Ukrainie czy teraz podczas powodzi. To ogromna mobilizacja oddolna, pospolite ruszenie. W podobnych sytuacjach Szwedzi czy Norwegowie, którzy mają zaufanie do państwa, czekają aż ono załatwi te sprawy. Chociaż jesteśmy na szarym końcu wszystkich statystyk dotyczących kapitału społecznego, społeczeństwa obywatelskiego, zaangażowania w organizacje pozarządowe, to w sytuacjach kryzysowych następuje mobilizacja – mówił prof. Michał Bilewicz.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..