- Chcemy przywracać światło Boga w człowieku, żebyśmy, kochani, odzyskali wiarę w siebie, wiarę w działanie Bożej łaski - mówi ks. Tomasz Szczeciński o działalności Domu Towarzyszenia Duchowego w Jemielnicy.
Po poświęceniu Domu Towarzyszenia Duchowego "Nazaret" w świetlicy wiejskiej w Jemielnicy odbyło się spotkanie inaugurujące jego działalność. Rozpoczęło się Koronką do Miłosierdzia Bożego, a następnie parafianie, wolontariusze i goście zostali zaproszeni do wysłuchania trzech konferencji. Wygłosili je ks. Tomasz Szczeciński, o. Marcin Ciechanowski oraz Grzegorz Czerwicki. W przerwach była okazja do spotkania przy poczęstunku, a także do finansowego wsparcia działalności nowego dzieła Kościoła opolskiego. Można było zakupić liczne książki z zakresu duchowości, gadżety z logiem Domu Towarzyszenia Duchowego "Nazaret" czy płytę "Spojrzał Bóg…". To poezja Zbyszko Bednorza, którą śpiewa ks. Tomasz Szczeciński.
Wspólną modlitwę poprowadził ks. Jarosław Staniszewski - proboszcz parafii Chrystusa Króla w Opolu-Metalchemie, który jest jednym z kapłanów posługujących towarzyszeniem duchowym.
- W towarzyszeniu duchowym chodzi o możliwość bycia z człowiekiem, który szuka w swoim życiu czegoś więcej w sferze wiary. Dzisiaj ludzie mają w sobie potrzeby, których czasami nawet nie potrafią dokładnie określić, sformułować. Towarzyszenie duchowe - poprzez odnajdywanie Boga jako tego, który wszystko kreuje i ogarnia w mocy swojej miłości i Ducha - pomaga im jasno określać, czego chce ich serce - mówi w rozmowie z "Gościem" ks. Jarosław Staniszewski. Duszpasterz został zaproszony do współpracy przez ks. Tomasza Szczecińskiego, moderatora Domu Towarzyszenia Duchowego "Nazaret". Będzie posługiwał w Opolu, w swojej parafii. Właściwie to już się dzieje.
- Bardzo bym chciał, żeby moi parafianie potrafili wyrażać swoje potrzeby duchowe. Niestety często księdza traktuje się jako kogoś strasznie zapracowanego i nieobecnego, tymczasem do lekarza biegnie się z każdym bólem czy schorzeniem. Chciałbym, żeby kapłana także postrzegano w ten sposób i jeżeli ktoś czuje, że bardzo potrzebuje wsparcia, modlitwy albo rozmowy, to ja jestem. Moim parafianom staram się to przypominać, że po prostu jestem, zwłaszcza wtedy, gdy przepraszają mnie, że mi przeszkadzają. To dla mnie duże nieporozumienie. Niestety taka jest trochę mentalność ludzi i ona prowadzi do tego, że zostają sami ze swoimi głębokimi sprawami duchowymi czy wewnętrznymi - zauważa ks. Staniszewski.
- Myślę, że Dom Towarzyszenia Duchowego jest właśnie taką przestrzenią, która może ludziom uświadomić, że przede wszystkim trzeba umieć określać swoje potrzeby duchowe i nie bać się konkretnie je wyrażać, np. w przestrzeni spotkania i to niekoniecznie z osobą duchowną, bo to może być też osoba świecka uformowana religijnie. Wszyscy jesteśmy posłani, aby się wzajemnie wspierać - podkreśla duszpasterz.
Podczas spotkania inaugurującego działalność pierwszą konferencję wygłosił moderator nowo otwartego Domu Towarzyszenia Duchowego. Dzielił się w niej świadectwem odkrycia powołania kapłańskiego, a także formowania się w Szkole Kierownictwa Duchowego, którą zainicjował ks. Krzysztof Grzywocz. Wyjaśniał, na czym polega i jakie są cele towarzyszenia duchowego.
- Jednym z celów towarzyszenia duchowego jest odkłamanie złego myślenia osobie. Jezus przynosi nam prawdę, bo On jest drogą, prawdą i życiem - mówi ks. Szczeciński. - Doświadczamy w towarzyszeniu duchowym, że człowiek, stając w prawdzie o tym, kim jest, jakie są jego czyny i jaki stosunek ma do niego Bóg, przemienia się wewnętrznie. Kochani, my często boimy się prawdy, bo mamy wrażenie jakby prawda o nas była czymś strasznym, czymś, czego lepiej nie wiedzieć, czego lepiej nie dopuszczać do swojej świadomości. Tymczasem prawda o nas jest czymś absolutnie wspaniałym, wyjątkowym i dającym nadzieję. Najgłębsza prawda o nas to jest prawda o tym, jak bardzo jesteśmy kochani przez Boga, jak bardzo piękni jesteśmy w Jego oczach. Bóg myśli o nas dobrze. Bóg patrzy na nas z największym szacunkiem, z największą miłością. To my sami często źle myślimy o sobie, o innych, ale Bóg myśli o nas dobrze - zapewnił moderato DTD "Nazaret".
Misję nowego dzieła Kościoła opolskiego określił jako przywracanie światła Boga w człowieku. - Rabini, komentatorzy tekstów starotestamentalnych mówią, że człowiek kiedyś jaśniał światłem, tak jak Mojżesz po rozmowie z Bogiem. I to chcemy właśnie robić, przywracać światło Boga w człowieku, żebyśmy, kochani, odzyskali wiarę w siebie, wiarę w działanie Bożej łaski - podkreślił ks. Szczeciński.
Z kolei o. Marcin Ciechanowski, przeor paulinów na Jasnej Górze mówił o znaczeniu domu, potrzebie zadomowienia w czyimś sercu i pragnieniu bliskości Boga.
Nawiązał do fragmentu Ewangelii, opisującej, jak Jezus wysłał 72 uczniów. - Dość symptomatyczne jest to, że Jezus do miejscowości, do których sam zamierzał przyjść, wpierw wysyłał uczniów. Jezus nie chodził pierwszy. Wpierw wysyłał ludzi, żeby ci słuchający doświadczyli ludzkiej akceptacji, ludzkiej miłości, ludzkiego zrozumienia, a przede wszystkim doświadczyli poświęcenia im czasu - mówił o. Ciechanowski. Podkreślił, że poświęcenie komuś czasu jest walutą na wieczność, bo niebo polega na bliskości i czułości. - Jezus wpierw wysyła ludzi, żeby poświęcili swój czas, żeby trenowali już niebo, tę bliskość. Więc Jezus i tu przyjdzie, kiedy będziemy dla drugiego człowieka mieli swój czas - tłumaczył.
Przypomniał też, że wielkim pragnieniem człowieka powinno być odnalezienie się w sercu Boga, zamieszkanie z Bogiem w Jego domu, w Jego sercu. Zatem wnętrze człowieka musi być wypełnione Bożą obecnością. - Jeśli w moim wnętrzu mieszka Jezus Chrystus, nie czuję się bezdomnym ani wygnańcem. Nawet gdybyśmy nie mieli serca wypełnionego miłością ludzi, a byłaby w nas jedynie miłość Boga, nie czulibyśmy się puści wewnątrz - mówił o. Marcin Ciechanowski.