Marsz Wszystkich Świętych w Kędzierzynie-Koźlu.
Kędzierzyński Marsz Wszystkich Świętych rozpoczął się Mszą św. w kościele św. Eugeniusza de Mazenod. Na ołtarzu stały relikwiarze z relikwiami pięciu świętych i błogosławionych - św. Jadwigi Śląskiej, św. Faustyny, św. Eugeniusza de Mazenoda, św. Jana Pawła II i bł. Edmunda Bojanowskiego.
Około trzystu zgromadzonych powitał proboszcz parafii o. Krzysztof Jurewicz OMI. - Teraz czas na moją i twoją relikwię. Czy mam w sobie pragnienie świętości? Na te pytanie warto dzisiaj odpowiedzieć dobremu Bogu - powiedział.
- Patrzymy na niebo, na życie wieczne przez pryzmat naszych słabości, grzechów. Widzimy naszą historię życia, widzimy jak często grzeszymy, upadamy, jak nie potrafimy zaufać Jezusowi Chrystusowi, jak często musimy się spowiadać, jak wiele zła czynimy w naszym życiu, jak wiele jeszcze wad mamy. I dlatego mówimy sobie, że niebo, życie wieczne nie jest dla nas. Bo musimy sobie uświadomić, że każdy święty - jak ty i ja - też był słaby, też upadał, też się nawracał, też chodził do spowiedzi, też się podnosił - mówił w kazaniu o. Krzysztof Wrzos OMI, wikariusz parafii św. Eugeniusza de Mazenod, podając przykłady młodych świętych, którzy mieli swoje słabości i grzechy, m.in. św. Pier Giorgio Frassatiego, bł. Wincentego Frelichowskiego, św. Tereski od Dzieciątka Jezus.
Kilkanaścioro osób przebrało się za swoich ulubionych świętych (dostali za ten wysiłek cukierki od duszpasterzy parafii św. Eugeniusza), m.in. za św. Józefa i Matkę Bożą, bł. Anielę Salawę, św. Franciszka z Asyżu, św. Jana Chrzciciela, a nawet za…Trzech Króli.
- To moja ukochana święta, wyciągnęła mnie już niejednokrotnie z życiowych zawirowań. Bardzo, bardzo mocno proszę św. Ritę o wstawiennictwo. Można powiedzieć, że nawet się do niej przytulam, a ona się tak bardzo przytula do krzyża. Często bywam w jej sanktuarium w Głębinowie, tak często jak się da. To moja ulubiona święta, ukochana taka - powiedziała nam Urszula Groeger-Krychowiecka przebrana za św. Ritę z Cascii i mająca jej atrybuty: krzyż i ranę po cierniu na czole.
Pochodowi z relikwiami przy blasku pochodni i lamp ulicznych z kościoła św. Eugeniusza de Mazenod do kościoła św. Mikołaja towarzyszył głośny, energiczny śpiew scholi i wielu z uczestników. W ślad za marszem w mieście roznosił się kwietny zapach kadzidła, woń rzadka na tych ulicach. Ministranci nie żałowali ognia i kadzidła, dym był gęsty i unosił się wysoko. - Wypaliliśmy miesięczny limit - uśmiecha się jeden z turyferariuszy. Była to barwna, radosna (i pachnąca) procesja, której z zaciekawieniem przyglądali się nieliczni o tej porze przechodnie, także dzieci z twarzyczkami wymalowanymi w stylu Halloween.
W kościele św. Mikołaja świętującą wspólnotę ze świętymi powitał ks. proboszcz Krzysztof Dziubek, a potem księża z trzech kędzierzyńskich parafii udzielili błogosławieństwa. Na koniec można było uczcić relikwie świętych, którzy w tym roku towarzyszyli kędzierzyńskiemu Marszowi Wszystkich Świętych.
Marsz Wszystkich Świętych w Kędzierzynie-Koźlu