Barwny korowód odwiedzał mieszkańców Ostrożnicy.
Wodzenie Niedźwiedzia odbyło się w tej wiosce już po raz dziewiąty. W sobotę 8 lutego grupa strażaków przemierzała ulice. Ale konia z rzędem temu, kto w owych przebierańcach rozpoznałby druhów miejscowej OSP. Byli za to m.in. niedźwiedź z myśliwym, panna młoda, diabeł, lekarz i pielęgniarz, ksiądz z ministrantem, młody strażak i policjantka, pracownik techniczny, przybysz z Arabii Saudyjskiej.
- Dawniej nie było u nas takiej tradycji - pomysł przyniósł ze swoich stron nasz proboszcz, ks. Bernard Mocia. I tak się spodobało. Oczywiście nie wszyscy są w domu, nie każdy nam otwiera, ale przeważnie ludzie się cieszą, już na nas czekają - opowiada Sabina Świentek, której w niedźwiedzim stroju, przy pogodnej aurze było bardzo ciepło.
Tym razem bez muzykantów, ale nie bez muzyki! Tradycyjnie na podwórku niedźwiedź porywał do tańca gospodynie, by w Nowym Roku się w domu darzyło. Ksiądz obficie skrapiał wszystkich wodą, diabeł smarował policzki - litościwie nie sadzą, ale kremem. Policjantka wystawiała mandaty, a w razie nagłego skoku ciśnienia delikwenta kardiolog od razu udzielał porady lekarskiej...
Słowem - było wesoło, gwarnie i dynamicznie! Zaś gospodarze odwzajemniali się poczęstunkiem, podarkami i datkami do puszki.
- To bardzo fajna tradycja. Dobrze, że chodzą, bo jest trochę radości. Co innego robić zimą? Już czekaliśmy na nich, choć tym razem nas zaskoczyli, bo w poprzednich latach docierali do nas na końcu. Wnuki trochę się bały niedźwiedzia, ale na rękach rodziców obserwowali całą ekipę z zainteresowaniem - uśmiechają się Bernadeta i Ginter Wawrzynkowie.
Pieniądze, które udało się zebrać będą przeznaczone na zakup potrzebnego sprzętu strażackiego.