Uroczystości 85. rocznicy pierwszych masowych deportacji Polaków na Syberię i 95. rocznicy utworzenia Związku Sybiraków.
Upamiętnienie rocznicy tragicznych wydarzeń rozpoczęło się Mszą św. w niedzielę 9 lutego w kościele pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Opolu. Mszy św. przewodniczył bp Paweł Stobrawa, który w homilii podkreślił, że siłą, która pozwoliła Polakom przetrwać na Syberii, „nieludzkiej ziemi”, była nadzieja powrotu do Ojczyzny, wiara i modlitwa. Podczas uroczystości wojewódzkich (poniedziałek 10 lutego) mocny akcent na rolę wiary w życiu zesłańców padał kilkakrotnie.
- Dzielne i wytrwałe, młode i stare, niedoświadczone, z delikatnymi często dłońmi, ale mocno duchowo Polki, matki, patriotki potwierdziły swą polską tożsamość narodową w warunkach trudnych, bolesnych a nawet tragicznych. To był ich najtrudniejszy egzamin życiowy. W tym egzaminie olbrzymią rolę odgrywała religia. „Właściwie religia była dla nas jedyną nadzieją, pozwalała chociaż na krótko zapomnieć o naszym hardym, bolesnym losie” – mówiła jedna z Sybiraczek. Modlitwa - pocieszenie, to była ta sfera ich życia, która dawała im jeszcze jakąś nadzieję. Moja ciotka Teresa mówiła „wtedy nauczyłam się modlić i co to jest modlitwa”. Sybiracy modląc się szukali doświadczenia nadziei, byli ufni w Bogu. Bo wiara i patriotyzm tworzą obszar symboli, które głęboko się przenikają w losach Polski – podkreślał prof. Ludwik Kozołub, socojolog kultury, który wspólnie z Jolantą Zdobylak jest autorem nowo wydanej przez Instytut Śląski w Opolu książki pt. „Kresowi opolanie – zesłańcy na sybirskich szlakach”.
Uroczystość, która zgromadziła wielu Sybiraków z Opola i woj. opolskiego oraz przedstawicieli władz wojewódzkich odbyła się w rocznicę pierwszej wywózki Polaków w głąb sowieckiej Rosji. – 10 lutego 1940 roku to tragiczna data. Wtedy właśnie, nad ranem, na wschodnich terenach II Rzeczypospolitej anektowanych w 1939 r. przez wojska sowieckie tzw. trojki operacyjne NKWD załomotały do polskich domów i przeprowadziły pierwsze masowe deportacje polskiej ludności. Ludzie zostali zesłani na Syberię i do Azji Środkowej. Czekała tam na nich ciężka praca w temperaturach często dochodzących do – 50 stopni – mówił Janusz Żebrowski, prezes zarządu wojewódzkiego Związku Sybiraków na Opolszczyźnie.
W sumie w ciągu półtora roku władze sowieckie przeprowadziły cztery akcje deportacyjne. Przesiedlono ok. 1,1 – 1,3 mln ludności polskiej. Po II wojnie światowej na tereny obecnej Polski wrócił tylko ok. 60 proc. z nich.
Przez cały okres komunizmu w PRL (do 1989 r.) był to temat publicznie zakazany, a działalność Związku Sybiraków zakazana (reaktywowano go 35 lat temu). - Nasze społeczeństwo musi znać prawdę o ich tragicznym losie i ich historii. Bo historia jest nauczycielką życia. Ale…. historia dziurawa, z którą mieliśmy do czynienia, nie jest nauczycielką życia. Nie jest też historią, ale propagandą, kłamstwem. Najłagodniejszą formą kłamstwa jest przemilczenie – mówi prof. Kozołub.
Przedstawiciele władz wojewódzkich podkreślali obowiązek pamięci o losie Sybiraków. – Zostali skazani na życie w nieludzkich warunkach, w śnieżnej pustyni sowieckiej Rosji. Ci, którzy przeżyli nieśli przez całe życie brzemię tamtych wydarzeń. Dziś stajemy tu po to, żeby oddać hołd wszystkim ofiarom represji sowieckich i podkreślić, że ich cierpienie nie zostało zapomniane, że ich historia jest wciąż żywa i pozostaje częścią naszej narodowej pamięci. Dziś mamy obowiązek przekazywać tę historię następnym pokoleniom – mówiła wojewoda opolska Monika Jurek.
- To niezwykle istotne, aby ta pamięć trwała. Bo to bardzo ważne, by pamiętać o tym, że nie można robić takich rzeczy, jakie robiono w Związku Sowieckim. Nie można przemieszczać całych grup etnicznych, całych narodowości. To wydarzyło się ludziom zupełnie niewinnym. I wydarzyła się ogromna krzywda. Trzeba tę krzywdę przypominać i nie pozwolić, żeby pamięć o tej krzywdzie zniknęła. Bo pamięć ludzka jest niezwykle krucha i jeżeli nie będzie komu o tym przypominać, może się zdarzyć, że nikt nie będzie pamiętał o tych, którzy cierpieli i zostali tam. Bo przecież tysiące nie przetrwały tych prac katorżniczych i warunków jakie tam były – mówił marszałek województwa opolskiego Szymon Ogłaza.
Dr Przemysław Stanko z UPJPII w Krakowie przedstawiając wykład pt. „Drogi opolskich Sybiraków do Ojczyzny” podkreślił, że Sybiraków, którzy po zakończeniu II wojny światowej różnymi drogami (m.in. jako żołnierze armii gen. Andersa czy gen. Berlinga) przybyli na tzw. Ziemie Odzyskane w żadnym wypadku nie wolno nazywać „repatriantami”. Bo nie wrócili oni na swoje rodzinne, ojczyste ziemie (patria – łac. ojczyzna). Powinno się ich określać jako ekspatriantów – bo zostali wysiedleni ze swojej ojczyzny na Kresach II RP (choć wywózkami na Sybir zostali objęci także Polacy z innych terenów okupowanej Polski). Dr Stanko zaapelował także do władz wojewódzkich, aby upamiętnić Sybiraków przez nadanie ich imienia szkole w woj. opolskim – dotąd bowiem takiej jeszcze nie ma.
W trakcie uroczystości uhonorowano zasłużonych członków Związku Sybiraków. Edward Wołczański odznaczony został przez prezydenta RP Krzyżem Zesłańców Sybiru, a Henryka Dobosz, Halina Wróbel i Wojciech Kardasiewicz otrzymali odznaki honorowe „Za Zasługi dla Związku Sybiraków”. Pamiątkowymi Medalami Honorowymi Związku Sybiraków odznaczono wojewodę Monikę Jurek, marszałka Szymona Ogłazę oraz Janusza Wójcika, pełnomocnika marszałka województwa ds. kombatantów.