Karine Gukasian-Mikycka, Ormianka żyjąca z rodziną w okolicach Opola, ze starej biżuterii tworzy obrazy nawiązujące do ornamentyki ormiańskiej.
Wczoraj w Fotogalerii MBP w Opolu odbył się wernisaż wystawy "Podróż ormiańskiej duszy" autorstwa K. Gukasian-Mikyckiej. - Jestem z domu Ormianką, ale urodziłam się w przeuroczym Suchumi nad Morzem Czarnym, w Abchazji. W 1991 r., kiedy zaczęła się wojna między Gruzinami i Abchazami, uciekłam stamtąd i od tamtej pory nigdy już tam nie byłam. Ale mam taki charakter, że wszędzie czuję się dobrze. W Polsce jest też moja ojczyzna. Czuję się doskonale tutaj, mam męża Polaka. Nasze dzieci są na pół Polakami - przedstawiła się autorka licznie zgromadzonej publiczności.
Karine Gukasian-Mikycka jest wykształconą śpiewaczką operową (mezzosopranistką), a duch artystyczny był jej bliski od dzieciństwa. - Od dziecka byłam kreatywna. Po sztormie na morzu chodziłam na brzeg, szukałam korzeni drzew wyrzuconych przez Morze Czarne, myłam je, czyściłam, lakierowałam, wymyślałam z tego różne rzeczy, takie, żeby można je było podziwiać. Próbowałam malowania, ale uważam, że w ogóle nie mam talentu do malowania olejami - mówiła.
Twórczość plastyczną rozpoczęła w pewnym sensie przypadkowo. - W jednym z naszych pokojów miałam piękny duży kufer z biżuterią, którą zbierałam przez 25 lat. Był to duży zbiór pojedynczych kolczyków, bo np. jeden zgubiłam, albo pourywane wisiorki czy nawet biżuteria kompletna, ale której już nie nosiłam. W 2018 r. otworzyłam ten kufer i pomyślałam: "Szkoda tego, przecież to są tak piękne rzeczy, to jest cała historia mojego życia!". Chciałam, żeby ta historia została uwieczniona. Wtedy chyba Święty Duch we mnie wszedł i pomyślałam, że zrobię obraz z tej mojej starej biżuterii, której nie nosiłam przez 25 lat. Często daję też drugie życie zużytej biżuterii. Chodzę po pchlich targach, dostaję od moich przyjaciół. To jest też cudowne, że zapomniana biżuteria dostaje nowe życie - opowiadała.
Karine Gukasian-Mikycka tworzy obrazy w formie asamblażu (rodzaj kolażu) z elementami mozaiki. Jej prace są niezwykle kolorowe, skrzą się światłem, zawierają także ważne dla twórczyni przesłanie. Nie brakuje w nich elementów duchowych i wprost chrześcijańskich. Armenia jest najstarszym krajem, który przyjął chrześcijaństwo, a sztuka ormiańska (np. architektura, freski, iluminowane rękopisy, bogato rzeźbione krzyże) jest przepojona odniesieniami do sfery sacrum.
- W tych moich obrazach jest chyba moja ormiańska dusza. Nigdy niczego nie szkicuję, nie planuję. Ja improwizuję. Ale jak zrobiłam pierwszy obraz, w którym jest biżuteria ormiańska, arabska, grecka, gruzińska i abchaska, to poczułam, że muszę to kontynuować. Mam wiele nowych projektów w głowie, czuję, że będę tworzyła dalej - zapewniała "opolska Ormianka".
Atmosferę wernisażu "Podróży ormiańskiej duszy" podkreśliły ormiańskie słodycze i ormiańskie wino przygotowane przez rodzinę artystki. Na koniec, by postawić ostatnią ormiańską pieczęć na wydarzeniu, na duduku - tradycyjnym instrumencie ormiańskim - zagrał znany opolski saksofonista i przyjaciel rodziny artystki Jacek Mielcarek.
Dźwięki ormiańskiego duduka podczas wernisażu prac Karine Gukasian-Mykickiej