Księża wyświęceni 65 i 60 lat temu spotkali się na dziękczynnej Mszy św. w kaplicy kurialnej.
Do kaplicy św. Józefa w Kurii Diecezji Opolskiej w piątek 20 czerwca dotarło 7 kapłanów, którzy w tym roku obchodzą 65. i 60. rocznicę święceń kapłańskich.
Z 27 wyświęconych w 1960 r. żyje jeszcze siedmiu, a przybyli czterej: ks. Bronisław Dołhań, emerytowany proboszcz parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Bielicach, ks. Franciszek Lerch, emerytowany proboszcz parafii św. Józefa w Osowcu-Węgrach, ks. Joachim Obronczka, pochodzący z naszej diecezji, od roku 1971 pracujący w diecezji Münster, oraz ks. prał. Jan Szywalski, emerytowany proboszcz parafii Krzyża Świętego w Raciborzu-Studziennej, wieloletni duszpasterz inwalidów słuchu.
Nieobecni na uroczystości byli ks. Franciszek Perliński, emerytowany proboszcz parafii św. Anny w Krzyżanowicach, ks. Reinhold Buczek, emerytowany proboszcz parafii św. Michała Archanioła w Kotulinie, i ks. Joachim Dembonczyk, emerytowany proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Biedrzychowicach - dwaj ostatni sprawowali w tym dniu Mszę św. dziękczynną w Strzelcach Opolskich, a towarzyszył im emerytowany biskup Paweł Stobrawa.
Z tych, którzy przyjęli sakrament święceń w 1965 r., na spotkanie dojechało trzech: ks. Czesław Kwiatkowski, emerytowany proboszcz parafii św. Anny w Golczowicach, ks. Józef Mucha, emerytowany proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Radawiu, oraz ks. prał. Andrzej Ziółkowski, emerytowany proboszcz parafii Trójcy Świętej w Korfantowie.
Sercem przy Eucharystii
W kaplicy biskupiej Eucharystii przewodniczył bp Rudolf Pierskała. Koncelebrował ją z nim bp Waldemar Musioł, a w imieniu jubilatów przy ołtarzu stanął ks. Obronczka. W Mszy św. uczestniczyli także księża, którzy przyjechali z jubilatami (ks. Wojciech Janus, proboszcz parafii Krzyża Świętego w Raciborzu-Studziennej, ks. Andrzej Mazurek, proboszcz parafii św. Anny w Golczowicach, oraz ks. Piotr Kopiec, proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Bytomiu).
- Żelazo jest trwałe i wytrzymałe, tak jak wasze kapłaństwo, które trwa już tyle lat. Także diamenty są niezwykle trwałe i rzadkie, przedstawiając wielką wartość, tak jak i wy - mówił, witając jubilatów, bp Pierskała.
W homilii nawiązał do czytanego w tym dniu fragmentu Listu do Koryntian św. Pawła. Porównał jego słowa do sytuacji, z którymi stykali się podczas swojej posługi szacowni kapłani. Wskazał na Eucharystię jako największy skarb otrzymany w sakramencie święceń. - Gdybym wiernym postawił pytanie: "Po co jest ksiądz?" i chciał otrzymać krótką odpowiedź, większość powiedziałaby, że jego zadaniem jest odprawiać Mszę św. To jego pierwsze i najważniejsze zadanie... - podkreślał.
Zwrócił uwagę obecnych na kielich mszalny, który towarzyszy kapłanowi od dnia święceń po dzień, kiedy zostanie postawiony przy jego trumnie. Po pierwsze - został wykonany ze szlachetnego materiału - jest cenny jak kapłaństwo. Rzeczy cenne kosztują, bo są piękne i trwałe. Podobnie kapłaństwo - kosztuje wiele trudu, wyrzeczeń, walki duchowej, zmagania ze sobą.
- Kielich ma czaszę otwartą od góry, bo jest gotowy, by do niego coś wlać, ale i oddać. Tak i kapłan - musi być otwarty na Pana Boga, z Eucharystii bierze siłę, a potem powinien być otwarty na ludzi, aby oddać im to, co otrzymał, bo nie dla siebie otrzymuje, ale dla tych, którym służy. Jest on mostem między niebem a ziemią, łączy człowieka z Bogiem. Czy to prymicjant - przystojny, młody, czy senior mający prawie 100 lat - kiedy sprawuje Mszę św., Pan Jezus przychodzi, kiedy rozgrzesza, Pan Jezus przebacza. Jesteście tym mostem do końca życia - tłumaczył biskup. I trzecia cecha - kielich ma mocną podstawę, by się nie przewrócił; musi być stabilny. - Pan Jezus powiedział jasno: "Kto słucha moich słów i wypełnia je, buduje dom na skale". Kapłan musi mieć stabilny fundament, zakotwiczony mocno w Chrystusie - zaznaczył, obrazując te słowa przykładami.
Jest za co dziękować!
Po dziękczynnym "Te Deum" bp Pierskała - w imieniu ordynariusza, swoim i pozostałych biskupów opolskich - złożył jubilatom podziękowanie za te 60 bądź 65 lat pracy duszpasterskiej.
Ks. Szywalski, podsumowując w imieniu wszystkich uroczystość, podkreślił: - Ile się przez ten czas zdarzyło, ile zmieniło! Wtedy było nas 27, puszczeni w świat. Wrogie nastawienie rządu, na nowych księży patrzono jak na tych, którzy będą szerzyli przestarzałą naukę o Bogu. Środowisko kapłańskie, ci przedwojenni księża nadawali ton tworzącej się dopiero diecezji opolskiej. Gomółkowska odwilż, gdy na krótko wpuszczono nas do szkół, a potem przez kolejne 30 lat religia już tylko w salce. Nastawienie władz było wrogie, ale lud był z nami i byliśmy na nim oparci. Mówiono do nas "ojcze duchowny", byliśmy kierownikami ludzi i naprawdę mieliśmy ten autorytet. W tym wolnym czasie to się zmieniło. Nie zawsze było słońce, czasem było pochmurno, czasem wiało nad nami... Ale dziś moje serce śpiewało razem z wami "Te Deum" - opisywał.
Inni również wspominali: - Ja się sam sobie dziwię, że przeżyłem, jak opatrzność Boża czuwała nade mną. Miałem różne wypadki, takie, że już dawno mogło mnie nie być, a zawsze jakoś wychodziłem z tego cało. Urodziłem się jeszcze w czasie wojny, kiedy Niemcy niszczyli co popadło. I przez całe życie towarzyszyła mi myśl, w jak trudnych, strasznych czasach ludzie żyli. Tym, którzy dziś zastanawiają się nad wstąpieniem do seminarium, powiedziałbym niech idą, bo warto oddać życie jak trzeba - mówił ks. Mucha.
- Ja bardzo cieszyłem się, jak miałem w szkole wakacje i mogłem pojechać do babci do Większyc i spędzić tam ten czas. U babci było najmilej. I gdy zostałem księdzem, w mojej pierwszej parafii był kościół pod wezwaniem babci Pana Jezusa, czyli św. Anny. Ona patronowała też kolejnej mojej parafii. Na moim obrazku napisałem: "W tobie, św. Anno, mam nadzieję" i to rzeczywiście była patronka na całe moje życie, moja największa ucieczka, jak piorunochron w największe burze. Zawsze wyprowadzała mnie na prostą - wyznał ks. Kwiatkowski.
Ks. prał. Lerch, jeden z "żelaznych" jubilatów, najwięcej czasu, bo aż ćwierć wieku, spędził w parafii św. Józefa w Osowcu-Węgrach. A po latach w rodzinnej wsi wydał publikację o historii miejscowych krzyży i kapliczek, przypomniał też losy tamtejszych kapłanów. - Staram się jeszcze pomagać duszpastersko w okolicznych parafiach, czasem odprawiam też w Biedrzychowicach, bo zarówno poprzedni proboszcz, jak i obecny są bardzo przychylni. Tyle że ostatnio mam już problem z oczami i do małego druku potrzebuję lupy - opowiadał.
Zresztą i inni mają w życiorysie ważne dzieła, które prowadzili nawet po przejściu na emeryturę. Choćby ks. Dołhań, do dziś doglądający pensjonariuszy bielickiego schroniska dla bezdomnych im. św. Brata Alberta, czy ks. Szywalski, piszący jeszcze przez lata felietony do "Nowin Raciborskich"...
Sprawując Najświętszą Ofiarę, jubilaci modlili się z biskupami także za zmarłych już kolegów kursowych i prosili o kolejne powołania kapłańskie.
Z tych, którzy przyjęli święcenia kapłańskie w 1960 r., do Pana odeszli już: ks. Rudolf Beer (+2021), ks. Tadeusz Bęś (+2000), ks. Reinhold Gallus (+2016), ks. Bolesław Grabowski (+2017), ks. Emil Gruszka (+2020), ks. Stefan Jenek (+2024), ks. Zygmunt Kamiński (+ 1997), ks. Zdzisław Kozak (+1998), ks. Rudolf Krupop (+1995), ks. Herman Piechota (+2006), ks. Marian Przydacz (+2002), ks. Edward Skrzypczyk (+2001), ks. Ludwik Ślęzak (+2023) i ks. Edward Wróbel (+1993).
Natomiast z księży wyświęconych w roku 1965 zmarli już: ks. Rufin Grzesiek (+2014), ks. Edward Henne (+ 2018), ks. Józef Kusche (+2020), ks. Karoł Łysy (+2003), ks. Antoni Misik (+2006), ks. Edmund Podzielny (+2021), ks. Józef Ryborz (+2022), ks. Manfred Słaboń (+2023), ks. Alfred Waindok (+2025) oraz ks. Antoni Zemelka (+1995).