W tym roku dwójkę czerwono-pomarańczową prowadzi na Jasną Górę ks. Mateusz Mytnik, a od rana do wieczora pątników logistycznie wspiera ks. Łukasz Klęczar z ekipą pielgrzymkowych pomocników.
Najmniejszy liczebnie strumień kluczborski to właściwie jedna grupa, którą tworzą połączone dwójki czerwona i pomarańczowa. W drogę wyruszyli we wtorek 12 sierpnia i przez pierwsze dwa dni szli samotnie przez Zębowice, Grodziec i Kolonowskie, żeby w czwartek rano w Zawadzkiem dołączyć do głównego nurtu pielgrzymki.
14.08.2025, Gwoździany. Kluczborska dwójka przy kościele pw. Narodzenia NMP
W tym roku dwójkę czerwono-pomarańczową prowadzi na Jasną Górę ks. Mytnik, a od rana do wieczora logistycznie ją wspiera ks. Klęczar z ekipą pielgrzymkowych pomocników. W czerwonym busie przywożą nie tylko zupę i kompot na postój obiadowy, ale też starają się dojechać na pozostałe postoje, żeby częstować pątników zimnymi napojami. - Podjeżdżamy do pielgrzymów również pomiędzy postojami, żeby w tym upale mogli się czegoś chłodnego napić. A jeśli ktoś potrzebuje kawałek trasy podjechać, to zabieramy go ze sobą. Pomyśleliśmy, że takie zaplecze jest ważne. To zasługa naszego proboszcza ks. Wojciecha Wąchały, który wyraził zgodę na zbiórkę w parafii na potrzeby organizacji pielgrzymki. Parafianie bardzo chętnie dołożyli się do tego dzieła - opowiada ks. Klęczar.
Ks. Mytnik zorganizował dla całej swojej grupy noclegi. W każdym miejscu, gdzie zatrzymują się na noc, mają przygotowane wspólne miejsce, czy to w szkole, czy remizie strażackiej. Najtrudniej było znaleźć miejsce na ostatni nocleg we Wręczycy Wielkiej, ale udało się w OSP w Grodzisku. - Będziemy musieli odbić o 3 kilometry, ale warto - podkreśla ks. Mytnik.
- Codziennie rano przywozimy dla wszystkich gotowe na śniadanie, a wieczorem przygotowujemy produkty, z których pielgrzymi mogą zrobić sobie kolację. Przyjeżdża też pielęgniarka. Pielgrzymi śmieją się, że to najtańsze all inclusive, jakie może być - opowiada ks. Klęczar. Właściwie w całą logistykę zaangażowanych jest ok. 10 osób. - Zupy i kompoty gotują siostry józefitki, 70 bułek na każde śniadanie szykuje pani, która pracuje na plebanii. Do tego są osoby, które dojeżdżają do pielgrzymów na trasie z napojami i szykują wieczorem kolacje - wylicza duszpasterz.
W Zborowskiem pątnicy korzystali z gościny w miejscowej szkole. Kiedy grupa jeszcze wędrowała z Ciasnej, Tomasz Frasek na szkolnym podwórku już rozstawiał cztery prysznicowe namioty, podłączał do nich wodę, którą podgrzewał piecykiem gazowym. W pewnym momencie miała aż 45 stopni, więc jak już przyjdą pielgrzymi, trzeba będzie ją trochę schłodzić.
- Jestem z parafii Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Kluczborku. Nigdy nie byłem na pielgrzymce, ale kiedy ks. Mateusz zapytał mnie, czy pomógłbym w rozstawianiu pryszniców, chętnie się zgodziłem. Moim zadaniem jest przyjechanie wcześniej na miejsce, zamontowanie wszystkiego, a kiedy pielgrzymi się umyją - zdemontowanie całego sprzętu. Poświęcam kilka godzin dziennie, ale to nic wobec wysiłku, jaki wkładają pielgrzymi, którzy niosą na Jasną Górę nasze intencje - mówi wprost T. Frasek.
Do Zborowskiego przyjechał razem z dziećmi Kacprem i Kingą, którzy chętnie pomagają tacie wszystko przygotować - do ustawionych kabin powkładać ręczniki, ustawić stojaki z natryskami, podłączyć wodę. Kiedy pytam Kingę, czy chciałaby pójść na pielgrzymkę, chwilę się zastanawia i mówi, że za rok chyba z mamą pójdzie.
Namioty z natryskami i podgrzewanie wody to innowacje, które na opolskiej pielgrzymce przed laty wprowadziła grupa kietrzańska, a potem także ligocka. - Ks. Mateusz podpytał, jakie mają rozwiązania, a potem dzięki hojności parafian udało nam się kupić zarówno namioty prysznicowe, jak i piecyk gazowy - wyjaśnia ks. Klęczar. Z kolei ks. Mytnik dodaje, że udało im się kupić wygodniejsze namioty, bo z przedsionkami, w których na czas kąpieli można zostawić swoje rzeczy. W przyszłym roku - jak zapowiada - będą dwa kolejne.
- Pielgrzymi mają co zjeść, gdzie się umyć i gdzie położyć się spać. Wszystko, co potrzebne, mają zapewnione. Nie muszą szukać noclegu, nie muszą się martwić, że nie będą mieli miejsca do spania. Tutaj, w szkole, będą kładli się w sali gimnastycznej i na korytarzach. Jest naprawdę dużo miejsca, a pani dyrektor placówki bardzo serdecznie nas podjęła - zapewnia ks. Klęczar.
Kiedy pielgrzymi docierają na miejsce, już czekają na nich ich bagaże, a także rozstawione i gotowe do użycia prysznice, czeka też na nich kolacja oraz pielęgniarka, która opatruje wszelkie bąble, otarcia i asfaltówki.
- Jest zmęczenie, aczkolwiek poprzez śpiew, wspólną modlitwę, wspólny Różaniec zbytnio go nie czujemy - zapewnia Ewelina Pawlik. - W grupie mamy tak życzliwą atmosferę, że naprawdę nie odczuwamy zmęczenia. Jeden drugiego umacnia. Wspieramy się serdecznymi uśmiechami. Buduje nas też postawa ks. Mateusza - dodaje Beata Biskup.