Wczoraj (13 września) wieczorem na zakończenie całodniowych obchodów na annogórskiej kalwarii w grocie lurdzkiej na Górze Świętej Anny odbyło się nabożeństwo ze świecami.
Pięciodniowe obchody Wielkiego Odpustu Kalwaryjskiego ku czci Podwyższenia Krzyża Świętego są bodaj najliczniejszą uroczystością w całym sezonie pielgrzymkowym na Górze Świętej Anny. A nabożeństwo ze świecami jest najbardziej nastrojową częścią tej kilkudniowej modlitwy, w której uczestniczyło w tym roku kilkanaście tysięcy osób, głównie z terenu całej metropolii górnośląskiej: diecezji opolskiej, gliwickiej i archidiecezji katowickiej. Niektóre pielgrzymki parafialne mają już ponad dwustuletnią tradycję przybywania na obchody kalwaryjskie ku czci Podwyższenia Krzyża Świętego.
- Te obchody mają długą i wielką tradycję, która trwała, bo wyście tu przyjeżdżali jako pielgrzymi. Wasi praojcowie nie bali się różnych zakazów, straszeń. Ciągle przyjeżdżali. To powinno nam dawać nadzieję na przyszłość. To powinno umocnić naszą wiarę. Że w historii różnie bywało, ale Pan Bóg nas kochani, ciągle umacnia - mówił, witając gromadzących się w grocie lurdzkiej o. Jonasz Pyka, gwardian klasztoru franciszkanów na Górze Świętej Anny.
Na nabożeństwo ze świecami zebrało się ok. 10 tysięcy osób. Wielu z nich było już po wielogodzinnych obchodach kalwaryjskich, które w tym roku odbywały się w deszczu. Choć nie tak ulewnym jak rok temu - kiedy deszcze spowodowały wielką powódź, a wszystkie uroczystości odbywały się w bazylice.
- Dobroć Boga porusza nas. Doświadczyliśmy tej dobroci także dziś, bo przecież - choć pogoda była może niezbyt dobra - Pan Bóg i tak nas ochronił od jakiegoś większego sztormu deszczowego. I doszliśmy wszyscy szczęśliwie. I widzę uśmiechy na waszych twarzach. Zresztą także i w czas Drogi Krzyżowej (obchodów kalwarii - przyp. ak). Kochani, wielka to radość być tu dzisiaj z wami. Po dwóch latach tym bardziej. Cieszę się, że mogę tu z wami być i że możemy się razem modlić - powitał zgromadzonych biskup opolski Andrzej Czaja, który uczestniczył przez cały dzień w sobotnich obchodach.
Nabożeństwo ze świecami ma swój ustalony od lat przebieg, a nawet pieśni są zwykle te same. W tym roku - który franciszkanie i miłośnicy św. Franciszka z Asyżu obchodzą jako rok 800-lecia powstania „Pieśni Słonecznej”/ „Hymnu stworzeń” napisanego przez św. Franciszka już na łożu śmierci - chór z Ostropy zaśpiewał także niezwykłą pieśń.
- Św. Franciszek już nie mógł znosić światła dziennego i był zmuszony przebywać w ciemnej, małej izdebce, celi przy kościółku św. Damiana. W swoich cierpieniach i bólach odkrył jedną ważną rzecz: że one prowadzą do radości, do szczęścia wiecznego. W tej pieśni wychwalał Pana. A nawet „siostrę śmierć”, która już była bardzo blisko niego, która była bramą, przez którą wszedł do domu Ojca - mówił ojciec gwardian.
Mimo że jak zawsze muzyce podczas nabożeństwa towarzyszyła orkiestra dęta, nie brakowało angażujących emocje śpiewów śpiewanych nawet na trzy głosy przez wielotysięczny chór, to trudno było wczoraj oprzeć się wrażeniu niezwykłej ciszy i skupienia, które panowały w grocie i nad nią.
W czasie półgodzinnego kazania bp. Andrzeja Czai cisza i oświetlone światłem świec twarze wiernych oraz fale mgły przetaczające się przez grotę tworzyły niezwykłe „widowisko”. Ale sedno sprawy tkwiło nie tylko w estetyce tej liturgicznej sceny, lecz w tym, co było widoczne na twarzach modlących się ludzi. Nadzieja, ból, radość, uniesienie, skupienie, gorące prośby kierowane w stronę Najwyższego tworzyły „widowisko” niepowtarzalnie piękne.
- Dziś, i tym się dzielę, doświadczyłem tego, że niewiele trzeba, by odbudować klimat nadziei i ufności między nami, chrześcijanami, w tym dzisiejszym świecie. Ten klimat nadziei i ufności to wielka potrzeba dzisiejszego świata. Świętej pamięci Papież Franciszek zapowiadając rok jubileuszowy już na to wskazywał, że zwłaszcza teraz po pandemii, jakoś szczególnie brakuje właśnie w świecie takiego klimatu, dobrego klimatu, który znamionuje ufność do Boga i nadzieja w sercach naszych. Potrzebuje tego świat, ale my też – mówił biskup opolski.
- To jest tak bardzo ważne, żeby w naszych sercach była żywa nadzieja. Papież Franciszek bardzo dobrze zdiagnozował i bolączki tego świata, i ten deficyt serc chrześcijańskich. W tych sercach chrześcijańskich brakuje i pokoju, i radości, i wiary. Ale dlatego, że jakby zgasła nadzieja. Albo jakoś przytłumiona jest. I dlatego papież samym hasłem „Pielgrzymi nadziei” przypomniał nam, że my naprawdę jesteśmy ludźmi nadziei od dnia chrztu. Ale tę nadzieję trzeba obudzić w sobie. I tą nadzieją trzeba promieniować – apelował bp Andrzej Czaja.
Relacja z nabożeństwa ze świecami także w „Gościu Opolskim” nr 38/21 września.
Uroczystość ku czci Podwyższenia Krzyża Świętego na Górze Świętej Anny 2025. Nabożeństwo ze świecami. Gość Opolski