Kilka tysięcy hodowców gołębi z całej Polski na dorocznej pielgrzymce na Górę Świętej Anny.
Jak zwykle od 35 lat w niedzielę października najbliższą wspomnieniu św. Franciszka z Asyżu do sanktuarium św. Anny Samotrzeciej na Górze Świętej Anny z całej Polski pielgrzymują hodowcy gołębi pocztowych. Tę pielgrzymkę zainicjował i wciąż jej przewodzi ks. Józef Żyłka, proboszcz parafii św. Elżbiety Węgierskiej w Kluczu (dekanat Ujazd), miłośnik i hodowca gołębi, kapelan Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych. I tym razem koncelebrował Mszę św. przy wyniesionym wysoko ołtarzu groty. Mszy przewodniczył w tym roku biskup opolski Andrzej Czaja.
- Przeżywamy wprawdzie rok pod hasłem pielgrzymi nadziei i tak wiele słyszymy w całym tym roku o nadziei, o ufności o potrzebie jej odbudowania i promieniowania nią. Ale tego zadania, które postawił nam śp. papież Franciszek nie zrealizujemy bez wiary. A wiara jest w kryzysie. Nadziei tak bardzo brakuje w świecie, w którym dominuje tyle lęku, w świecie, w którym nieraz zamiast prawdy szukać, prawdę się produkuje. W którym tak łatwo zabieramy sobie nawzajem nieraz dobre imię, w świecie, w którym w kryzysie jest także głębia myśli i w którym dominują nieraz emocje prowadzące nas aż do agresji, którą na różny sposób wyrażamy wobec siebie. W tym świecie potrzeba odbudować zaufanie do siebie. Ale czy da się odbudować zaufanie do siebie bez pobudzenia tej nadziei, która jest w nas od dnia chrztu? Chodzi o nadzieję, której źródłem jest sam Bóg - mówił w kazaniu bp Andrzej Czaja.
W grocie lurdzkiej słuchało biskupa kilka tysięcy hodowców i ich rodzin. Przyjechali naprawdę z całej Polski. Tylko kilka, przypadkowych nazwy kół i okręgów hodowców zauważone na sztandarach to: Gdynia-Sopot, Waksmund, Tarnów, Bydgoszcz, Chodzież, Przeworsk. O sztandarach ze Śląska nawet nie wspominam. W sumie pocztów sztandarowych było około 130. Do tego muzycy orkiestr dętych-kalwaryjskich, niektórzy z rodzinami. Wielką orkiestrą dyrygował jak zwykle br. Krzysztof Dziedzic OFM.
- Sztandarów dzisiaj chyba jest najwięcej w porównaniu z wszystkimi waszymi pielgrzymkami. Jak człowiek patrzy na te sztandary, to one są niezmiernie piękne, niezmiernie przemawiające. One też podnoszą rangę naszego spotkania i naszego nabożeństwa na Górze Świętej Anny - witał zgromadzonych o. Błażej Kurowski, gwardian annogórskiego klasztoru franciszkanów.
- Jak zauważył Benedykt XVI, nowożytna myśl ludzka dokonała, takiego, na pierwszy rzut oka niepostrzeżonego, ale bardzo poważnego przesunięcia. Wiarę chrześcijańską, nadprzyrodzoną, uznano za wiarę, która ogranicza człowieka, jego rozwój intelektualny i jego wolność. To się od XVII wieku właściwie rozwija i coraz więcej gorzkich owoców przynosi. W miejsce wiary chrześcijańskiej wprowadzono i uznano za rozumną wiarę w ludzki postęp. A jaki jest owoc tego? Człowiek jest pewny siebie, ale dzisiaj nie umie sobie poradzić z wieloma rzeczami .Nade wszystko z relacjami z drugim człowiekiem i z sobą samym, swoim wnętrzem. Ale wiara w Boga nie jest bezrozumna! Ona wręcz nas tym bardziej, można powiedzieć, do głębokiej refleksji pociąga. A człowiek, który z tym rozumem nad prawdą objawioną się pochyla, w pewnym momencie - gdy się styka z tajemnicą - to przechodzi z poziomu dalszego zgłębiania prawdy, na poziom uwielbiania Boga. Tak jak św. Franciszek z Asyżu - mówił w kazaniu biskup opolski, gorąco apelując o mocne przejęcie się sprawami wiary, która jest jedyną ostoją człowieka, zwłaszcza w tak niepewnym świecie jak dzisiejszy.
Bp Czaja przyznał, że sam był zamiłowanym hodowcą gołębi od czwartej klasy szkoły podstawowej i bardzo bolał nad tym, że musiał je przekazać innym, kiedy poszedł do seminarium duchownego. - Do Boga trzeba wrócić, serca na niego otworzyć. Można powiedzieć, że potrzeba dzisiaj nam gołębiego serca - mówił i opowiedział anegdotę z prywatnego życia.
Kiedyś w domu rodzinnym, u mamy księdza biskupa podczas popołudniowej, niedzielnej kawy z rodziną, nad tarasem domu zaczął krążyć i w końcu usiadł na dachu gołąb. -Był zmachany. Pogwizdałem na niego lekko, wysypałem parę ziarenek, nalałem trochę wody i wróciłem do picia kawy. Gołąb sfrunął z dachu, popił, pojadł i ku zdziwieniu nas wszystkich podszedł do stolika. Przyszedł do mojego krzesła. Wyciągnąłem rękę, a on na nią skoczył. Proszę sobie wyobrazić, że on około 20 minut na tej mojej ręce siedział. Nawet chciałem go wypuścić do lotu, chodziłem po placu, ale on jeszcze był widocznie zmęczony, wciąż siedział mi na ręce. A w pewnym momencie jakby się nisko ukłonił. I pofrunął…. A jeszcze zatoczył nad domostwem kółko - mówił wzruszony ordynariusz opolski. - Iluż ludzi tak postępuje? Już nie wszyscy. Jak brakuje elementarnej wdzięczności i życzliwości. Gołębie serce. Takie proste przeżycie prowadzi nas do prostego wniosku, że nieraz musimy się na nowo uczyć tego, co jest wpisane w naturę zwierząt, od ptaka o takim sercu. To my, ludzie, musimy się dziś uczyć od gołębi. One swojej natury nie podeptały - mówił bp Czaja.
- Przyjechaliśmy na tę górę modlitwy z różnych stron: od morza po Tatry, aby Bogu podziękować i by znów ustalić swoją orientację lotu. Widzimy, ilu rezygnuje z tego bardzo wartościowego dla nas wszystkich kierunku wiary. Jak łatwo się wyzbyć tego kierunku! Niech największy skarb, jakim jest Bóg i wiara w Niego, będą naszą radością i nadzieją na dalsze nasze lata - powiedział na zakończenie Mszy św. ks. Józef Żyłka, dziękując hodowcom za tak liczny udział w pielgrzymce.
Z kolei ks. Jerzy Kostorz, również miłośnik i hodowca gołębi, dyrektor wydziału katechetycznego kurii diecezjalnej w Opolu, zaprezentował wydany w przeddzień pielgrzymki „Modlitewnik hodowców gołębi pocztowych”. Więcej o tym modlitewniku można przeczytać TUTAJ
Na koniec Eucharystii bp Andrzej Czaja pobłogosławił gołębie hodowców uczestniczących w pielgrzymce i wraz z innymi księżmi wypuścił do lotu te, które przyniesione zostały na Górę Świętej Anny.
Pielgrzymka Hodowców Gołębi Pocztowych i Orkiestr Kalwaryjskich na Górę Świętej Anny 2025