Powrót do strony
  • nasze media
  • Kontakt
SUBSKRYBUJ zaloguj się
PROFIL UŻYTKOWNIKA
Wygląda na to, że nie jesteś jeszcze zalogowany.
zaloguj się
lub
zarejestruj się
Wiara.pl - Serwis

Opolski

  • Nowy numer
  • AKTUALNOŚCI
  • OPINIE
  • GALERIE
  • ARCHIWUM
  • KONTAKT Z ODDZIAŁEM
  • Patronaty
  • Diecezje
    • Bielsko-Żywiecka
    • Elbląska
    • Gdańska
    • Gliwicka
    • Katowicka
    • Koszalińsko-Kołobrzeska
    • Krakowska
    • Legnicka
    • Lubelska
    • Łowicka
    • Opolska
    • Płocka
    • Radomska
    • Sandomierska
    • Świdnicka
    • Tarnowska
    • Warmińska
    • Warszawska
    • Wrocławska
    • Zielonogórsko-Gorzowska
  • O diecezji
    • HISTORIA DIECEZJI
    • KURIA
    • PARAFIE
    • BISKUPI

Najnowsze Wydania

  • GN 46/2025
    GN 46/2025 Dokument:(9491720,Błogosławieni ubodzy)
  • GN 45/2025
    GN 45/2025 Dokument:(9483911,Nie do opowiedzenia)
  • GN 44/2025
    GN 44/2025 Dokument:(9477129,O szarej godzinie)
  • Historia Kościoła (12) 06/2025
    Historia Kościoła (12) 06/2025 Dokument:(9471760,Sobór sprawił, że ludzie znowu zaczęli mieć pytania do Kościoła. Edytorial nowego wydania)
  • GN 43/2025
    GN 43/2025 Dokument:(9469044,Rodzina – sens i stabilność)
opole.gosc.pl → Wiadomości z diecezji opolskiej → Przejmujące wspomnienie ofiar Tragedii Górnośląskiej w Raszowej

Przejmujące wspomnienie ofiar Tragedii Górnośląskiej w Raszowej przejdź do galerii

„Zalycki” po apokalipsie. - Myślę, że nie tylko my je słyszeliśmy, ale Ten, Który Miał Słyszeć i wtedy słyszał, i dzisiaj słyszał – mówił prof. Zbigniew Kadłubek w kościele pw. Wszystkich Świętych.

 
Na pierwszym planie: Monika Twardoń i prof. Zbigniew Kadłubek czytają "Zalycki" w kościele w Raszowej. Andrzej Kerner /Foto Gość
⏮ ⏪
⏩ ⏭

Dzisiaj (16 listopada) w kościele parafialnym w Raszowej (dekanat Leśnica) miało miejsce wyjątkowe wspomnienie ofiar Tragedii Górnośląskiej i II wojny światowej z tej wsi. - W roku poświęconemu pamięci Tragedii Górnośląskiej i w 80. rocznicę tych wydarzeń chcemy dziś wspomnieć tych mieszkańców Raszowej, którzy wtedy odeszli do wieczności. Niech to spotkanie będzie czasem refleksji i pamięci – rozpoczął spotkanie ks. Wiesław Hus, michalita, duszpasterz w Raszowej.

To spotkanie było wyjątkowe dlatego, że nie stało tylko przywoływaniem ran i dramatycznych chwil po wkroczeniu armii czerwonej do Mittenbrück (nazwa Raszowej w latach 1934 -1945), ale przede wszystkim modlitewnym i refleksyjnym przywoływaniem twarzy i historii mieszkańców (głównie kobiet i dzieci), którzy zginęli tutaj podczas sowieckiego podboju Śląska, a także żołnierzy z Raszowej poległych na różnych frontach II wojny. – Jednak ja tych żołnierzy nie nazywam bohaterami. Mieli pecha, że żyli w takim, a nie innym czasie. Gdyby nie wojna, pewnie żyliby spokojnie i pracowali na naszej śląskiej ziemi. Dla mnie ważna jest w tej historii perspektywa rodziny. Być może bardziej kobiece spojrzenie na cierpienie np. matki, która traci trzech synów – mówiła Monika Twardoń, pochodząca z Raszowej germanistka, tłumaczka, autorka tekstów o tematyce regionalnej, stypendystka programu „Marszałkowskie talenty” dla osób zajmujących się twórczością artystyczną, upowszechnianiem kultury oraz opieką nad zabytkami.

Taki rodzaj wspomnień stał się możliwy dzięki prowadzonemu przez nią projektowi. Zebrane relacje o historiach mieszkańców Raszowej (i Rokicz, bo była to przed wojną osobna wieś, a dziś stanowią administracyjną jedność), efekty poszukiwań w archiwach niemieckich, polskich i rosyjskich przekuła w formę atrakcyjnych, niedługich reportaży historycznych, które tworzą stronę internetową „Apokalipsa w Raszowej” (TUTAJ). Dzisiaj w raszowskim kościele Monika Twardoń podsumowywała ten – współfinansowany przez samorząd województwa opolskiego - projekt, choć będzie go kontynuować, bo wciąż pojawiają się nowe historie, odkrywane są kolejne fakty, o których niekiedy milczano przez 80 lat.

Twardoń „apokalipsą” nazywa bynajmniej nie samo wkroczenie „Rusów”. Cała II wojna światowa stała się przedwczesnym i nieoczekiwanym końcem świata dla 171 mieszkańców Raszowej, w której przed wojną było ich 1760. Do dziś nie jest znana precyzyjna liczba cywilnych ofiar żołnierzy sowieckich. Wiadomo tylko, że w 1945 roku było tu 67 pogrzebów. Szacuje się, że Raszowa była spalona w 50-80 procentach.

- Ten projekt był dla mnie nie tylko lekcją historii, ale też czasem refleksji. Wiele spotkań z mieszkańcami zaczynało się od wspomnień, notatek, dat i zdjęć, a kończyło na pięknych rozmowach o życiu. Wiele razy słyszałam też, że TO się nie może więcej zdarzyć. Słyszałam te słowa od tych osób, które doświadczyły tragedii osobiście, ale również u potomków, którzy musieli dorastać bez ojca, bez matki, bez rodzeństwa. Mocno odczułam, że ta prawda chce być wypowiedziana i usłyszana. Ku przestrodze: nigdy więcej wojny! Wypowiedziane przez świadków to nie są puste słowa – mówiła M. Twardoń.

Wyjątkowe w spotkaniu było także dotknięcie dwóch sfer tabu. – Zakładałam, że nie będę pisać o gwałtach. Ten temat mnie przeraża i przerasta. Nikogo o gwałty nie pytałam. Opowieści o gwałtach, które były zjawiskiem powszechnym,  funkcjonują w Raszowej wśród starszego pokolenia jak głośne tabu. Wyjątkiem jest historia sióstr Pandel - jedyny opisany przypadek.Ich męczeńska śmierć stała się symbolem zbiorowej świadomości naszej wiejskiej wspólnoty.  Anna, Teresa i Elisabeth stały się niejako reprezentacją wszystkich Raszowianek, które spotkał podobny los – mówiła autorka strony „Apokalipsa w Raszowej”.

Drugim tabu jest uwikłanie społeczności w nazizm, przynależność do NSDAP.  - Istniała spora grupa osób, która popierała Hitlera. Niektórzy należeli do NSDAP,  jedni wstępowali do partii, aby móc pracować na kierowniczym stanowisku bądź móc nadal prowadzić swoje przedsiębiorstwa, inni angażowali się, bo ślepo uwierzyli w propagandę – mówiła Monika Twardoń.

Na tym tle jeszcze mocniej przemówiła postawa jednego z mieszkańców – robotnika Augusta Wosnitzy. Przed wojną, w 1939 roku odmówił on z przyczyn religijnych ubrania munduru Wehrmachtu i złożenia przysięgi Hitlerowi. Został uwięziony w berlińskim więzieniu Plötzensee i skazany na śmierć. Ścięto go gilotyną o wczesnym poranku 7 czerwca 1940 roku. Jego ciało wykorzystano do badań na Uniwersytecie Berlińskim, potem spopielono i pochowano w nieznanym miejscu.

Właśnie bohaterskiemu Augustowi Wosnitzy poświęcony był ostatni fragment „Zalycek. Eseju na cztery głosy” – słowno-muzycznego misterium w wykonaniu Moniki Twardoń, prof. Zbigniewa Kadłubka, Samuela Reinerta (organy) i Grzegorza Jahna (trąbka). Wymieniono imiona i nazwiska wszystkich mieszkańców Raszowej, którzy zginęli w czasie II wojny światowej jako ofiary cywilne czy żołnierze. Niektórym oddano „głos” przez literacką kreację. Kwestie Wosnitzy przeczytał prof. Kadłubek z Uniwersytetu Śląskiego, filolog klasyczny eseista, tłumacz, pisarz.

„Chwili przed ścięciem nie pamiętam. Możno żech zemdloł. Naroz zrobiło sie ćma. Za chwila widziołech plac więzienia, z góry. Moja gowa leżała meter od reszty ciała. Widzioł ech to, abo ino mi się zdało. Nogle ktoś chycioł mnie mocno za renka. Jezusiczku, to Ty?!”.

Potem zabrzmiała ostatnia melodia w wykonaniu na trąbkę i organy. Była to irlandzka pieśń żałobna „Danny Boy”. Wcześniej muzyka także nie ulegała narzucającej się kliszy muzyczno-wojennej jaką byłoby np. wykonanie „Ich hatt’ eienen Kameraden”, popularnej pieśni towarzyszącej pochówkowi towarzyszy broni. W raszowskim kościele, w absolutnej ciszy i skupieniu, które towarzyszyły całemu spotkaniu, zabrzmiały: tradycyjna pieśń szkocka „Amazing Grace”, „Jesu, meine Freude” Bacha, „Sound of Silence” Simona i Garfunkela oraz „Ave Maria” Schuberta.

- To, co słyszeliśmy, to były słowa współbycia, słowa współcierpienia, słowa współpamiętania. Słowa, które z głębi, z głębokości, z czegoś, co jest poza słowami, a nawet poza językiem. Prosi, błaga, żebrze, pamiętając. W projekcie pani Moniki Twardoń jest taka właśnie próba pamiętania. Ale też jesteśmy w takim miejscu, w którym pamiętanie od razu staje się modlitwą. Myślę, że nie tylko my te słowa słyszeliśmy. Ale Ten, Który Miał Słyszeć i wtedy słyszał, i dzisiaj słyszał – powiedział prof. Kadłubek.

Spotkanie zakończyło się modlitwą „Ojcze nasz” i błogosławieństwem, którego udzielił ks. Hus.


O "Zalyckach" w Raszowej przeczytacie także w jednym z najbliższych wydań papierowych „Gościa Opolskiego”.

"Zalycki" - wspomnienie ofiar Tragedii Górnośląskiej z Raszowej
Gość Opolski
« ‹ 1 › »
"Zalycki" - wspomnienie ofiar Tragedii Górnośląskiej z Raszowej

Foto Gość DODANE 16.11.2025

"Zalycki" - wspomnienie ofiar Tragedii Górnośląskiej z Raszowej

​16.11.25, Raszowa. W kościele parafialnym pw. Wszystkich Świętych odbyło się podsumowanie projektu "Tragedia Górnośląska w miejscowości Raszowa (gmina Leśnica) - fakty, mity i ich recepcja", który prowadzi Monika Twardoń. Podczas spotkania przypomniano losy mieszkańców w czasie II wojny światowej. "Zalycki. Esej na cztery głosy" stworzyli Monika Twardoń, prof. Zbigniew Kadłubek, Grzegorz Jahn (trąbka) i Samuel Reinert (organy).  
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Kerner

|

GOSC.PL

publikacja 16.11.2025 22:18

0 FB Twitter
drukuj wyślij zachowaj
TAGI:
  • MONIKA TWARDOŃ
  • PROF. ZBIGNIEW KADŁUBEK
  • RASZOWA
  • TRAGEDIA GÓRNOŚLĄSKA
  • ZALYCKI

Polecane w subskrypcji

  • „To jest przyodziewanie człowieka we wspaniałość”. Rzeczy ostateczne: Czyściec
    • Rozmowa
    • Jarosław Dudała
    „To jest przyodziewanie człowieka we wspaniałość”. Rzeczy ostateczne: Czyściec
  • Przez żołądek do serca. Ponad 3 miliony posiłków rocznie przygotowuje Caritas Polska dla potrzebujących
    • Światowy Dzień Ubogich
    • Marcin Jakimowicz
    Przez żołądek do serca. Ponad 3 miliony posiłków rocznie przygotowuje Caritas Polska dla potrzebujących
  • Matka nie konkuruje z Synem. O czym mówi najnowsza nota Watykanu o Maryi?
    • Kościół
    • ks. Tomasz Jaklewicz
    Matka nie konkuruje z Synem. O czym mówi najnowsza nota Watykanu o Maryi?
  • Ks. Mirosław Tosza: Ubóstwo zaprasza nas do relacji. Tym, co je zabija, jest poczucie sytości, tego, że nie potrzebujemy się nawzajem
    • Rozmowa
    • Marcin Jakimowicz
    Ks. Mirosław Tosza: Ubóstwo zaprasza nas do relacji. Tym, co je zabija, jest poczucie sytości, tego, że nie potrzebujemy się nawzajem
  • IGM
  • Gość Niedzielny
  • Mały Gość
  • Historia Kościoła
  • Gość Extra
  • Wiara
  • Foto Gość
  • Fundacja Gość Niedzieleny
  • O nas
    • O wydawcy
    • Zespół redakcyjny
    • Sklep
    • Biuro reklamy
    • Prenumerata
    • Fundacja Gościa Niedzielnego
  • DOKUMENTY
    • Regulamin
    • Polityka prywatności
    •  
  • KONTAKT
    • Napisz do nas
    • Znajdź nas
      • Newsletter
        • Zapisz się już dziś!
  • ZNAJDŹ NAS
WERSJA MOBILNA

Copyright © Instytut Gość Media.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zgłoś błąd

 
X
X
X