- Mamy coraz większy problem z otwartością na uchodźców, na migrantów, na przybyszów, na uciemiężonych - mówił bp Andrzej Czaja podczas nabożeństwa "Umrzeć z nadziei".
Dzisiaj (sobota, 27 września) pod wieczór w kościele pw. Świętych Piotra i Pawła w Opolu bp Czaja przewodniczył nabożeństwu "Umrzeć z nadziei. Modlitwa za uchodźców, którzy zginęli w drodze do Europy". Koncelebrowali je m.in. ks. Rudolf Świerc, proboszcz parafii Świętych Piotra i Pawła, oraz ks. Eneasz Kowalski, proboszcz ewangelicko-augsburskiej parafii w Pokoju.
W dużym opolskim kościele, mieszczącym 600 ludzi, zgromadziło się na początku 19 osób (nie licząc koncelebransów i służby liturgicznej). W trakcie nabożeństwa doszło jeszcze kilkanaście osób. - Ten pusty kościół też jest symbolem - mówi s. Aldona Skrzypiec SSpS, jałmużniczka biskupa opolskiego, inicjatorka corocznych nabożeństw za uchodźców i migrantów, które w Opolu rozpoczęły się w roku 2020. Nabożeństwa "Umrzeć z nadziei" zainicjowała 5 lat wcześniej wspólnota Sant’Egidio, znana m.in. z działalności na rzecz ubogich, marginalizowanych, uchodźców i migrantów. Liturgia nabożeństw odbywających się z inspiracji Sant’Egidio w kilku miejscach Polski jest taka sama lub nieznacznie zmodyfikowana.
Bp Czaja w homilii po słowach Ewangelii wg św. Mateusza o sądzie ostatecznym (Mt 25,31-40) mówił o tym, jakie powinno być podejście chrześcijanina do uchodźców i migrantów. - W roku jubileuszowym mamy obudzić w sobie nadzieję, mamy nadzieją chrześcijańską promieniować i być wręcz pochodniami nadziei - rozświetlać innym mroki życia na tej ziemi. Tymczasem ulegając ideologicznym sporom, upolitycznionym doktrynom światowej duchowości i gubiąc optykę wiary, tę nadzieję możemy u innych wręcz zrazić i zabić - rozpoczął biskup, przypominając, że jako naród zdaliśmy egzamin z otwartości i pomocy uchodźcom z Ukrainy po wybuchu wojny w 2022 roku.
- Można powiedzieć, że dramat tej wojny obudził w nas właśnie i ten zmysł wiary, i zaowocował ewangeliczną otwartością. Patrząc na nawet tak nieliczną dziś obecność w świątyni, na tej modlitwie za tych, którzy nie dotarli do celu swojej podróży, a z nadzieją się z nią wybrali, widzimy, że jakbyśmy się cofnęli. Wielu z nas, mówię teraz o chrześcijanach w naszym kraju, ma dziś zamęt w głowie. I ten zamęt, niestety, gorzko owocuje coraz większą blokadą serca. Mamy coraz większy problem z otwartością na uchodźców, na migrantów, na przybyszów, na uciemiężonych. I to bardzo trudne hasło, które dla chrześcijanina jest nie do przyjęcia - "Polska dla Polaków" - pokazuje, jak ulegamy coraz bardziej politycznym sporom, ideologiom - mówił bp Czaja.
Biskup nie wymieniał w tym kontekście żadnej osoby pełniącej funkcje publiczne, formacji politycznej czy społecznej. Przedstawiał problem w świetle słowa Bożego, Katechizmu Kościoła Katolickiego i nauczania ostatnich papieży - św. Jana Pawła II, Franciszka i Leona XIV. Podkreślił m.in., że Jan Paweł II "bez niedomówień" mówił o tym, że nakaz przyjęcia przybyszów "pozostaje w mocy w każdych okolicznościach i jest wezwaniem dla sumienia wszystkich, którzy starają się iść śladami Chrystusa".
- Bywa, że wskutek z gruntu fałszywej obrony w imię wartości chrześcijańskich wyciągamy wniosek: trzeba granice mieć zamknięte. I to, niestety, zaczyna nam bardzo gorzko owocować - i w formie mowy nienawiści, a czasem rękoczynów, które nie mają nic wspólnego z Ewangelią, które w Ewangelię godzą. My, chrześcijanie, musimy się obudzić. My musimy z tego zamętu wyjść. Święta Ewangelia - to jest dla nas wytyczna. To jest dla nas światło, jak mamy postępować wobec przybyszów, uchodźców, migrantów, ludzi w potrzebie. Nie doktryny tego świata - mówił opolski ordynariusz.
- Tak, to jest trudny problem, który trzeba przemyśleć, podjąć naprawdę solidną dysputę, jak zadbać o lepszą inkulturację. Ale jeśli ma być inkulturacja - to jak najpierw przyjąć [przybysza] i jak podstawowe, socjalne prawa zabezpieczyć. Bo to się jedno z drugim wiąże. Tak, to jest problem. Ale do rozwiązania, nie do odrzucenia. Święta Ewangelia, słowa Jezusa wpisane jeszcze w tę wizję sądu ostatecznego nie pozostawiają cienia wątpliwości - dodał bp Czaja.
- Dzięki swojemu duchowemu entuzjazmowi i żywotności katoliccy migranci i uchodźcy mogą się przyczynić do ożywienia skostniałych i ociężałych wspólnot kościelnych, w których groźnie poszerza się pustynia duchowa. Ich obecność należy zatem uznać i docenić jako prawdziwe błogosławieństwo Boże, okazję do otwarcia się na łaskę Boga, który daje nową energię i nadzieję swojemu Kościołowi - cytował biskup opolski obecnego papieża Leona XIV.
Po homilii odczytano historie 6 osób i grup uchodźców, które zginęły w drodze do upragnionego przez nich bezpieczniejszego świata. Po każdej z tych historii pod ołtarz przynoszono płonący znicz i śpiewano "Wieczny odpoczynek".
Jeden ze zniczy niosła młoda rodzina - Guillermo, Oneliz i ich córeczka Grecia Estevez z Kolumbii, którzy od półtora roku mieszkają w Polsce. Ojciec rodziny - wykształcony, zawodowy muzyk - pracuje w jednej z wielkich firm logistycznych. Mama na razie zajmuje się dzieckiem. - Czujemy się tu bardzo dobrze i chcielibyśmy w Opolu zostać na długo. Problemem dla nas jest tylko klimat - u was jest tak zimno! - i język. W Opolu nie odczuwamy żadnego problemu z dyskryminacją, a w poprzednim miejscu zamieszkania w Polsce było inaczej - w sklepach czy w ośrodku zdrowia ją czuliśmy - mówią nam młodzi Kolumbijczycy.
Nabożeństwo zakończyło się odśpiewaniem "Ojcze nasz", przekazaniem znaku pokoju i błogosławieństwem bp. Czai. Na wyjście odśpiewano pieśń wielkanocną "Otrzyjcie już łzy, płaczący", co we wrześniowy wieczór modlitwy za ludzi zmarłych w drodze, w którą wyruszyli pełni nadziei, zabrzmiało przejmująco.
W ciągu ostatnich 12 miesięcy w drodze do Europy zginęły ponad 4 tysiące osób.
"Umrzeć z nadziei". Modlitwa za uchodźców, którzy zginęli w drodze do Europy