Sześć strun to zachwyt, szacunek, życzliwość, troska, odpowiedzialność i ofiarność. Bo kochać trzeba nie słowem i językiem, ale czynem i prawdą.
Gościem walentynkowego czuwania w kościele św. Antoniego w Zdzieszowicach, które odbyło się w nocy z piątku na sobotę, był ks. Jarosław Staniszewski, diecezjalny duszpasterz młodzieży, który temat postawiony mu przez młodzież „Kochać, to nie znaczy zawsze to samo”, z rozbrajającym uśmiechem spuentował, że miłość jest tylko jedna. – Nie ma rodzajów miłości, a wpisane na plakat greckie słowa: eros, philia i agape są po prostu różnymi odcieniami miłości, które wskazują, że kocha się całym sobą: sferą fizyczną, sferą uczuciową i sferą duchową – tłumaczył duszpasterz.
– „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą”. To słowa z 1 Listu św. Jana, które były jednym z fragmentów z Pisma Świętego, wśród których jako diakon, będąc tutaj w Zdzieszowicach, wybierałem cytat na swój obrazek prymicyjny – opowiadał ks. Jarosław Staniszewski, podkreślając, ze właśnie tak chce kochać, i że ciągle jeszcze jest w drodze, ciągle pragnie miłości. – Dla mnie miłość jest aktem, wydarzeniem, rzeczywistością, która się dzieje. Miłość w swej istocie nie jest odczuwaniem, miłość jest wysiłkiem, jest drogą do mojego pełnego rozwoju. Miłość dana jest mi przez Pana Boga, a niebo będzie bezustannym zanurzaniem się w bezmiar miłości – podkreślał.
Jako, że miłości nie da się zamknąć w jednej definicji, ks. Staniszewski sięgnął po gitarę. Podniósł ją wysoko i zachęcił, by razem z nim właśnie do tego instrumentu porównać miłość. Nie da się? A może jednak!
– Gitara ma sześć strun. Potrzebne są wszystkie, żeby instrument dobrze grał. Pierwsza, najcieńsza struna to afirmacja. Jeśli chcesz kochać, musisz zauważyć piękno drugiej osoby, musisz umieć tym pięknem się zachwycić. Od tego właśnie zaczyna się miłość. Niestety współcześnie miłość już na tym etapie trafia na ogromną przeszkodę, bo w naszym zagonieniu, zajmowaniu się wieloma zadaniami, nie zauważamy piękna – mówił ks. Jarosław Staniszewski.