Paschalna noc w cerkwi prawosławnej w Kędzierzynie-Koźlu.
Przed wejściem do cerkwi, podczas procesji, która rozpoczęła jutrznię paschalną Andrzej Kerner /Foto Gość Prawosławni chrześcijanie z Kędzierzyna-Koźla i okolic po raz pierwszy świętowali Wielkanoc w swojej nowo poświęconej cerkwi. Kościoły tradycji wschodniej inaczej obliczają datę Wielkanocy, w tym roku wypadła ona o tydzień później niż w Kościele katolickim (w ubiegłym roku daty się zbiegły).
Cerkiewka stojąca naprzeciw rzymskokatolickiego kościoła parafialnego pw. św. Mikołaja rozbłysła światłem godzinę przed północą 11 kwietnia , kiedy rozpoczęło się nabożeństwo „połunosznicy”.
- To jeszcze nie jest nabożeństwo paschalne. To jakby pożegnanie Chrystusa - tłumaczył ks. mitrat Stanisław Strach, proboszcz kędzierzyńskiej parafii prawosławnej pw. Ikony Bogurodzicy Wszystkich Strapionych Radości.
Na koniec tego nabożeństwa płaszczenicę, materię z wizerunkiem zmarłego Chrystusa ułożoną w centrum cerkwi na stoliku zwanym „świętym prestołem” i tworzącym w ten sposób symboliczny Grób Pański, wniesiono przez carskie wrota na ołtarz.
O północy procesją przy cerkwi rozpoczęła się jutrznia paschalna („zautrienia”). Ksiądz zrobił krzyżem znak krzyża na drzwiach cerkwi, która po otwarciu rozjaśniała światłem.
Miejsce płaszczenicy na środku cerkwi zajęła ikona zmartwychwstania. Po raz pierwszy rozbrzmiało trzykrotne wezwanie celebransa do wyznawania wielkanocnej radości: „Christos woskriesie!” (Chrystus zmartwychwstał!), któremu głośno odpowiadał chór wiernych „Woistinu woskriesie!” (Prawdziwie zmartwychwstał!).
Jeszcze wielokrotnie ks. Strach podczas jutrzni i liturgii eucharystycznej wychodził przed carskie wrota by wołać „Christos woskriesie!”, a wierni - mimo wzrastającego zmęczenia - odpowiadali gromko. Także czteroosobowy chórek pod wodzą brata Andrzeja („w cywilu” - lekarza) co rusz intonował troparion (hymniczny refren) „Christos woskriesie iz miertwych”.