Mecz, w którym piłką były słowa. Mariusz Wlazły tu też pokazał klasę.
Takie zdjęcie to jest coś! Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość Siatkarzem został, jak się okazało przez przypadek – kilkanaście lat temu przyszedł na trening po kolegę i mu się spodobało. Zapytany, co by robił, gdyby nie grał w siatkówkę uśmiecha się i przyznaje. To trudne pytanie...
Mariusz Wlazły - dziś osoba rozpoznawalna, ale też z bogatą osobowością. Jeden z najlepszych siatkarzy w Polsce, kapitan PGE Skry Bełchatów, reprezentant Polski na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, uznawany za najlepszego siatkarza, najlepszego atakującego, jego atutem jest niezwykle mocna zagrywka. Siatkówka nie zdominowała mu całego życia, choć absorbuje bardzo dużo czasu. Mąż Pauliny, ojciec dwóch chłopców: Arkadiusza i Tymoteusza, student WSZiA w Opolu. Współpracuje z różnymi fundacjami charytatywnymi, jest również prezesem własnej, założonej z myślą o dzieciach, które chcą uprawiać sport.
W sobotę 21 maja znalazł jednak chwilę, by spotkać się z młodzieżą z Opola, jako, że jest laureatem ubiegłorocznej xaveriańskiej nagrody „Żar serca”. W grudniu nie mógł jej odebrać osobiście, ale obiecał, że pojawi się w innym terminie.
Mariusz Wlazły w opolskim Xaverianum Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość - Myślę, że młodzi ludzie, którzy tu zawitali, zaczerpnęli nie tylko z tego sportowca, ale i wielkiego człowieka. Dzięki temu, że jest on związany z Opolem, bo studiuje na Wyższej Szkole Zarządzania i Administracji, mogliśmy przyznać mu naszą nagrodę. O jej wręczeniu zdecydowały nie osiągnięcia sportowe, ale to, jakimi wartościami się kieruje w życiu, myśląc o rodzinie, co robi poza boiskiem, czyli jak pomaga młodym ludziom, dzieciom, aby zachęcić je do uprawiania sportu, ale też wspiera chore dzieci. Dzięki temu mogłem go też osobiście poznać i utwierdziłem się, że trafiła ona naprawdę w dobre ręce – podsumował gospodarz spotkania, o. Jacek Drabik SJ, duszpasterz JOFiK Xaverianum.
Sobotnie spotkanie przebiegało jak mecz siatkówki – pytania od publiczności i odpowiedzi siatkarza, to krótkie, to jak dłuższa wymiana piłki, a czasem jak as serwisowy, na który trudno było znaleźć właściwe słowa. A potem niekończące się autografy i zdjęcia.
– Jestem wielkim fanem i kibicem siatkówki. Myślę, że Mariusz Wlazły może być autorytetem dla młodych i dla starszych. Samo spotkanie też mi się bardzo podobało, pan Mariusz przekazał wiele cennych uwag, wartości. Ja najbardziej zapamiętałem fragment o wspinaniu się na górę i różnych drogach prowadzących na szczyt – prostej, ale stromej, skąd łatwiej spaść, i łagodniejszej choć dłuższej, gdzie nawet po upadku można się podnieść i iść dalej. Chciałbym kiedyś zacząć grać w siatkówkę, choć póki co trenuję piłkę nożną – komentuje Paweł Drymluch, licealista.
Co znany siatkarz mówi m.in. o rodzinie i wierze przeczytać można w najbliższym Gościu Opolskim (Nr 22/2016).
A na następnej stronie kilka pytań, na które odpowiadał znany siatkarz.