Podczas czuwania w intencji powołanych trzech diakonów - Klaudiusz, Tomasz i Marcin - opowiedziało o swojej drodze do kapłaństwa.
Konferencja ks. Mateusza Buczmy, świadectwa trzech diakonów i misjonarki s. Estery, adoracja Najświętszego Sakramentu, spektakl „Nibylandia” Andrzeja Skiby i Darka Różańskiego, a o północy Msza św. - taki był program czuwania "Prowadź mnie", które w piątek 4 maja odbyło się w opolskim klasztorze sióstr szkolnych de Notre Dame.
- Mamy Rok Ducha Świętego i słowa: "Prowadź mnie" to dla nas wezwanie, abyśmy pozwolili Duchowi Świętemu nas prowadzić. Jakiekolwiek mamy powołanie - czy już je odkryliśmy, czy jeszcze szukamy - pozwólmy się poprowadzić, żebyśmy byli naprawdę dobrymi ludźmi i żebyśmy dobrze swoje powołanie zrealizowali - mówi s. Weronika Bednarz.
Siostry szkolne już po raz 23. zaprosiły do wspólnego czuwania w intencji powołanych i powołania, szczególnie do modlitwy za diakonów diecezji opolskiej i gliwickiej, którzy 19 maja przyjmą święcenia kapłańskie. - Punktem kulminacyjnym jest modlitwa wstawiennicza, podczas której chcemy "omodlić" każdego z diakonów. Potrzeba nam dobrych kapłanów i dobrych sióstr zakonnych - podkreśla s. Weronika.
Nim rozpoczęła się adoracja Najświętszego Sakramentu w intencji powołanych, trzech diakonów podzieliło się tym, jak wyglądała ich droga do seminarium i kapłaństwa. Dk. Klaudiusz Mann z diecezji gliwickiej mówił o swoim doświadczeniu powołania jako o duchowej podróży do środka swojego serca. - Przez całe życie doświadczałem tego, że Pan Bóg, stwarzając moje serce, wlewa w nie pragnienia. Bardzo długo nie umiałem nazwać celu swojej podróży - że to jest kapłaństwo. To też była podróż z wieloma przesiadkami, ale myślę, że żaden z etapów mojego życia nie był stracony, bo ono pokazywało mi, że Pan Bóg zawsze jest - mówił dk. Klaudiusz.
Dzielił się też odkrywaniem Pana Boga jako Ojca. I zachęcał, by odkrywając powołanie, wsłuchiwać się w swoje intuicje.
Od strony muzycznej wieczór poprowadziła ekipa Opolskich Wieczorów Uwielbienia Anna Kwaśnicka /Foto Gość
Dk. Tomasz Kornek z parafii Ducha Świętego w Opolu-Winowie mówił, że gimnazjum było dla niego trudnym okresem, kiedy do kościoła chodził tylko na wyznaczone służby ministranckie. Zmiany przyszły wraz z... zakochaniem pod koniec I klasy szkoły średniej. - Poznałem dziewczynę i wiedziałem bardzo dobrze, że jeśli chcę z nią być, to muszę się zmienić. Im dłużej byliśmy razem, im bardziej mi na niej zależało, tym mocniej ciągnęło mnie do ołtarza - opowiadał, podkreślając, że czuł napięcie: którą miłość wybrać?
- Gdy byłem w III i IV klasie szkoły średniej, Pan Bóg bardzo delikatnie pokazywał mi, że chce mnie mieć w seminarium. Kiedy po maturze wyszedłem z modlitwy w kościele św.św. Apostołów Piotra i Pawła, chłopiec spytał mnie: "Czy będzie pan księdzem?". Odpowiedziałem, że tak i poszedłem dalej. Nie rozumiałem, co powiedziałem. Dzisiaj wiem, że to tak, które powiedziałem, nie było moje - opowiadał.