To prezent dla ośrodka dla bezdomnych od chłopaków z Zakładu Poprawczego i Schroniska dla Nieletnich w Raciborzu.
- Zwykle ludzie pytają, co nam jest potrzebne, a tu zostaliśmy zaskoczeni faktem, że rowery są gotowe i możemy je otrzymać i pytaniem, czy nam się przydadzą. Oczywiście! Jesteśmy dość daleko od szosy i innych miejscowości - przyznaje ks. Józef Krawiec. - Jak ktoś do nas trafia, to po trzech miesiącach zaczyna szukać pracy i zwykle pierwszym środkiem komunikacji jest właśnie rower. Czasem jest zimno, słota, a chłopaki na tych rowerach jadą. Cieszymy się bardzo, że będą mieli na czym jeździć, bo sprzęt, którym my dysponujemy jest nieporównywalny z tym, co właśnie otrzymaliśmy. Jesteśmy im wdzięczni - dodaje.
W różnych domach „Barki” przebywa obecnie ok. 90 osób. Część pracuje w Strzelcach Opolskich, to ok. 4-6 km drogi, więc rowerem można wygodnie dojechać, inni dbają o dom, w którym mieszkają. Zgłoszenia chętnych przyjmowali w poszczególnych domach ich liderzy i już w najbliższą sobotę będą je mogli odebrać.
Przekazanie rowerowPodopieczni Zakładu Poprawczego i Schroniska dla Nieletnich w Raciborzu przywieźli wczoraj (7.05.) wieczorem 14 rowerów. To część akcji „Rower to Power”, prowadzonej już od ponad roku. Polega ona na tym, że podopieczni tej placówki zbierają stare, niepotrzebne jednoślady, naprawiają je, konserwują, czasem składają z różnych rowerów jeden dobry, a później, już pięknie odnowione oddają np. do domów dziecka czy innych placówek, gdzie mogą służyć innym kolejne lata (więcej o tym tutaj).
- Akcję z tymi rowerami zaczęła inna ekipa, ale ci chłopcy już w większości powychodzili z ośrodka. A my mamy taką pasję. Bywa, że się trzeba nagłowić, pokombinować, co jest nie tak i nie działa jak należy. Jeśli się uda, jest satysfakcja. No i to fajna sprawa pomagać innym ludziom. Wiemy, że naprawiając i dając im te rowery robimy coś dobrego, że one będą służyć, a my miło spędzamy czas, bo to frajda - i remontować i wyjechać gdzieś z zamkniętego przecież ośrodka - opowiadają Seweryn i Janek.
Ci, którzy najbardziej angażowali się w renowację rowerów, mieli okazję je też przekazać. Karina Grytz-Jurkowska /Foto Gość- O księdzu Józefie Krawcu i jego wspólnocie można mówić godzinami. Charyzmatyczny kapłan, ludzie po przejściach i miejsce, w którym próbują się poskładać na nowo, więc gdy tylko pojawiła się możliwość wsparcia „Barki” rowerami wiedzieliśmy, że warto - tłumaczy Andrzej Tomczyk, koordynator akcji. - Wprawdzie chłopcy na razie przestawili się na szycie maseczek (o tym szerzej tutaj), ale część rowerów była już gotowa, kilka zdążyli jeszcze naprawić i dostarczyć wszystkie busem użyczonym zaprzyjaźnionego przyjaciela ośrodka, pana Mariusza Zychmę z Raciborza. - Na razie mamy jeszcze zapas rowerów, ale można cały czas przywozić nam kolejne (kontakt np. za pomocą facebooka). Jak epidemia trochę przygaśnie, zorganizujemy też zbiórkę używanych rowerów na terenie Opolszczyzny.
Prócz rowerów przywieźli też maseczki, kilka przyłbic i własnoręcznie wyhodowanych sadzonek pomidorów.
A trzeba przyznać, że Kaczorownia zrobiła na nich wrażenie. Spore i klimatyczne gospodarstwo, położne w lekkim oddaleniu od drogi i innych zabudowań, otwarta przestrzeń i piękna przyroda wokół, przyjazne koty i psy, pszczoły w pasiece na tyłach domu, domownicy zapraszający na herbatę i pokazujący kolekcję medali, cisza, spokój i wspólna modlitwa. I cichy, pogodny kapłan, wypowiadający słowa wdzięczności: - Wiem, że to dobry i miłosierny Bóg postawił Was na naszej drodze, bo On tak działa - dobro wraca do tych, którzy je dają i życzę wam, chłopcy, żeby to dobro wróciło do was w waszym życiu teraz, gdy jesteście w placówce i kiedy ją już opuścicie - mówił do wzruszonych chłopaków podczas wspólnej Mszy św., zapraszając ich do kolejnych odwiedzin.