Ks. Marek Sobotta: Tutaj nigdy nie ma rutyny, zarówno jeśli chodzi o naturę i warunki pogodowe, jak i o relacje międzyludzkie.
Ksiądz Marek Sobotta, jeden z misjonarzy diecezji opolskiej, od blisko dwóch lat jest duszpasterzem w Papui-Nowej Gwinei, którą często określa się "krajem nieoczekiwanych zdarzeń". - Tutaj nigdy nie ma rutyny, zarówno jeśli chodzi o naturę i warunki pogodowe, jak i o relacje międzyludzkie - podkreśla misjonarz.
Jest proboszczem w parafiach Dagua i But w diecezji Wewak. W pierwszej parafii wioski położone są blisko siebie, druga jest bardzo rozległa i dotarcie do części stacji misyjnych wymaga wyprawy w góry czy pokonywania rzek, których brzegi nie są połączone mostami.
- Przy opadach deszczu poziom wody bardzo szybko rośnie, dlatego łatwo można utknąć między rzekami, czasem trzeba czekać nawet kilka dni, aż woda opadnie. Raz już taką "blokadę" przeżyłem - opowiada ks. Sobotta. - Dlatego zawsze trzeba mieć ze sobą zapas wody pitnej i żywności - dodaje.
Od sierpnia br. opolski misjonarz dociera do swoich parafian nowym samochodem z napędem 4x4, który został zakupiony przez Fundusz Misyjny Diecezji Opolskiej i MIVA Polska.
- Razem z parafianami bardzo cieszymy się z nowego samochodu, który w naszych warunkach jest też mobilną stacją misyjną z zakrystią, jak i ciężarówką do transportu materiałów budowlanych, żywności i leków. A także autem do przewozu współpracowników pastoralnych, katechistów i chyba najbardziej uradowanych ministrantów, którzy ze mną przemierzają rozległe tereny parafii. Służy też to pomocy w transporcie chorych i niestety czasem także zmarłych. Dzięki sprawnemu i silnemu silnikowi wraz z napędem na cztery koła mogę teraz znacznie bezpieczniej pokonywać trudne warunki na drogach mojej parafii - opisywał ks. Sobotta po uroczystości poświęcenia samochodu. W sierpniu tego roku pojazd poświęcił bp Józef Roszyński SVD, ordynariusz diecezji Wewak.
Codzienność to wysokie temperatury, bardzo duża wilgotność powietrza i czas, który nie jest mierzony wskazówkami zegara, a porami dnia. - Trzeba mieć wiele cierpliwości, bo jeśli się coś ustali na konkretną godzinę, to poślizg czasowy na pewno będzie. W Europie przywykliśmy do tego, że coś, czego oczekujemy, ma być tu i teraz. Tutaj tego nie ma. Ani w urzędach, ani w sklepach, ani w życiu parafialnym - tłumaczy misjonarz.
Jego codzienna praca ma dwa wymiary: duchowy i duszpasterski oraz remontowo-budowlany. - Tutaj budynki parafialne bardzo szybko niszczeją - albo przez wilgoć i gwałtowne opady, albo przez przypiekające słońce i termity, które są gotowe pożreć wszystko na swojej drodze - podkreśla.
W Dagua w marcu odbyło się poświęcenie wyremontowanej groty maryjnej. - Nie było łatwo zdobyć pieniądze i materiały budowlane, ale ostatecznie udało się grotę wyremontować. W jej środku jest teraz nawet fontanna. Obecnie to najbardziej fotografowane miejsce w Dagua - przyznaje misjonarz.
Wyremontowana grota maryjna w Dagua. Ks. Marek SobottaKs. Marek Sobotta pochodzi ze Zdzieszowic. Święcenia kapłańskie przyjął 30 maja 2009 roku w katedrze opolskiej z rąk abp. Alfonsa Nossola. Jako neoprezbiter był wikariuszem w parafii Przemienienia Pańskiego w Opolu. Następnie w parafiach św. Jana Chrzciciela i św. Mikołaja w Nysie, Matki Bożej w Raciborzu i NSPJ w Gogolinie. We wrześniu 2017 roku rozpoczął kurs w Centrum Formacji Misyjnej w Warszawie, przygotowując się do wylotu do Papui-Nowej Gwinei. 19 sierpnia 2018 roku w rodzinnej parafii św. Antoniego w Zdzieszowicach otrzymał krzyż i posłanie misyjne z rąk biskupa opolskiego Andrzeja Czai.
Więcej w rozmowie pt. W kraju nieoczekiwanych zdarzeń na łamach najnowszego "Gościa Opolskiego" nr 47/2020.