"Koszmary, łzy, nieprzespane noce i rozmowa z Bogiem utwierdziły mnie, jak On jest dobry". Świadectwo Piotra Czaka, hodowcy gołębi pocztowych, który uratował trzy osoby z katastrofy w hali MTK. Właśnie minęła 15. rocznica tragedii.
Nie ma problemu. Z jeszcze większą determinacją poszedłbym w to. Dlatego, że jest tyle nieszczęścia na świecie. Nie zdrowi potrzebują lekarza, ale chorzy. Ich trzeba nieść, im trzeba pomagać. A ja przez te 15 lat doznałem tyle dobroci Boga, że jeszcze chętniej poszedłbym pomóc kolegom – odpowiedział Piotr Czak „Gościowi Opolskiemu” na pytanie, czy dzisiaj ponownie – tak jak 15 lat temu – rzuciłby się na pomoc ludziom w zawalonej hali MTK w Chorzowie.
Czak, utytułowany hodowca gołębi z Warmątowic, były bokser „Pioniera” Strzelce Opolskie, 28 stycznia 2006 r. na 3 minuty przed zawaleniem wyszedł z hali targów, gdzie odbywała się ogólnopolska wystawa gołębi pocztowych. Kiedy zobaczył, co się dzieje, desperacko rzucił się na teren zawaliska. Spod zawalonej konstrukcji wyciągnął swojego kolegę Jana Kurzaka, potem jego syna Przemysława. A potem jeszcze jednego hodowcę z Gdańska. Wrócił ponownie, słysząc głos kobiety wołającej o pomoc. Kiedy dotarł do niej, już nie żyła. Gdy wycofał się z hali, zawaliło się wszystko. W katastrofie zginęło 65 osób, rannych zostało ponad 170.
Piotr Czak swoje przeżycia przypłacił załamaniem nerwowym, głęboką depresją, próbami samobójczymi.
Co roku uczestniczy we Mszy św. w intencji ofiar katastrofy, która odprawiana jest w Kluczu, parafii kapelana hodowców ks. Józefa Żyłki. Podobnie i dzisiaj (relacja TUTAJ).
– Obydwoje z żoną przeszliśmy „koronę”. Bogu i żonie dziękuję, że tu dzisiaj mogę być. Nawet gdybym miał pieszo przyjść, to byłbym tu – mówił dzisiaj Piotr Czak, wręczając nam wzruszający, osobisty list-świadectwo spisane w 15. rocznicę katastrofy chorzowskiej.
Czytamy w nim m.in.: „Tyle czasu dał Bóg mi i hodowcom gołębi pocztowych, aby stać się lepszym człowiekiem i uwierzyć w dobro. (...) Doświadczenie, które nabyłem – koszmary, łzy i nieprzespane noce i rozmowa z Bogiem utwierdziły mnie, jak On jest dobry. A dzisiaj dziękuję Panu Bogu za ten czas, że mogę się cieszyć światem, przyrodą i ludźmi, bo już wielu na przełomie tych lat odeszło. Dlatego ceńmy to, co mamy dziś, bo jutra może nie być. Ku czci i pamięci Tych, którzy zginęli w tej katastrofie, jaka miała miejsce 28.01.2006 r. w Katowicach. Z wyrazami szacunku. Czak Piotr”.
Więcej o jego historii możecie przeczytać TUTAJ.