Adam Czykinowski na szlak Pieszej Pielgrzymki Opolskiej na Jasną Górę wyruszył po raz 30. Z niewielką grupą pielgrzymich sióstr i braci chce przejść całą trasę z Nysy na Jasną Górę.
W rękach gitara, na twarzy pogodny uśmiech i zakręcony wąs, a przy kapeluszu przypięte liczne pielgrzymkowe znaczki. W tym roku to już jego 30. znaczek Pieszej Pielgrzymki Opolskiej na Jasną Górę.
Adam Czykinowski pochodzi z Nysy. I choć obecnie mieszka we Wrocławiu, pozostał wierny szóstce czerwonej, z którą pielgrzymuje od lat. - W czasach szkoły podstawowej i bycia ministrantem bardzo chciałem pójść na Jasną Górę. Uczestniczyłem w różnych rekolekcjach, wyjazdach, spotkaniach. Moje ciocie pielgrzymowały i przekazywały mi ducha pielgrzymkowego. Jednak trochę musiałem poczekać, aż mama zgodzi się, żebym też poszedł. Udało się to, kiedy przyszła VIII klasa szkoły podstawowej i szkoła średnia - wspomina Adam.
Spodobało mu się. Po roku wrócił na pielgrzymkowy szlak. Właściwie zaczął chodzić na pielgrzymkę każdego roku, a gdy skończyły się czasy studenckie, tak planował urlop w pracy, by wolne mieć właśnie na pielgrzymkę. - Niektórzy znajomi pytali mnie, kiedy przestanę pielgrzymować. Tak naprawdę kiedyś mówiłem sobie, że po 10. razie. Potem, że po 15. Potem, że po 20. Dziś dziękuję Panu Bogu, że mogę iść po raz 30. - uśmiecha się. - Pielgrzymka to czas łaski, kiedy ładuję duchowe baterie na cały rok. A w tym naszym zlaicyzowanym świecie duchem pielgrzymkowym dzielę się z innymi - zapewnia.
- Pielgrzymka to nie tylko wędrowanie, ale też rozmowy twarzą w twarz, spotkania z drugim człowiekiem, wspólna modlitwa i wspólne przeżywanie. Niosę wiele intencji. Nie tylko swoich, ale też swoich bliskich, dla których chcę być nogami na pielgrzymim szlaku. Ruszenie w drogę to moje "fiat" powiedziane Panu Bogu - zaznacza Adam. - Nasze ludzkie życie jest wędrówką, jesteśmy tu na ziemi pielgrzymami - dodaje.
Razem z niewielką grupą sióstr i braci A. Czykinowski planuje przejść całą pielgrzymkową trasę. Podobnie było już w roku ubiegłym. - Nie wyobrażaliśmy sobie roku bez pieszej pielgrzymki. To dla nas święty, cudowny, najpiękniejszy w roku czas. Dlatego nie potrafiliśmy pogodzić się z tym, że w ubiegłym roku mieliśmy iść tylko jeden etap drogi i wrócić do domu - mówi Urszula Jajor. - Udało nam się zorganizować nasze pielgrzymowanie inaczej, tak, aby nie złamać żadnych zasad i obostrzeń epidemicznych. Nie nocowaliśmy u gospodarzy, którzy od lat nas gościli, ale korzystaliśmy z komercyjnych noclegów czy spania pod namiotem. Kupowaliśmy po drodze jedzenie, a bagaże mieliśmy wiezione busem, który nam towarzyszył w drodze - opowiada Urszula.
- W ubiegłym roku po drodze spotykaliśmy inne grupki, które w ten sposób zdecydowały się iść na Jasną Górę. Jest to coś nowego, ale przecież tak bardzo popularne są szlaki Camino, a tam też nie idzie się dużymi grupami, dlatego korzystaliśmy z tego doświadczenia i idziemy na nasze camino trasą pieszej pielgrzymki opolskiej, do której jesteśmy od lat przyzwyczajeni. Przed rokiem co dnia byliśmy na Eucharystii, czasem zdążyliśmy na Mszę św. pielgrzymkową, a innym razem szliśmy na parafialną. Wieczorne nabożeństwa organizowaliśmy sobie sami, mamy ze sobą trzy gitary. W tym roku będzie podobnie - opowiada Urszula.